Chętnie sięgam po powieści zakwalifikowane do thrillerów, licząc na dawkę adrenaliny i mocną trzymającą w napięciu historię. W przypadku „ Straconej „ zostałam zaintrygowana ciekawą okładką i opisem wydawcy. Z debiutami różnie bywa i stosuję przeważnie ograniczone zaufanie, ale niektóre potrafią pozytywnie zaskoczyć, tak jak powieść Amy Gentry.
Konstrukcja książki jest nietypowa, dawno nie spotkałam się z tak ciekawie zbudowaną narracją, poprowadzoną naprzemiennie z różnych perspektyw. Amy Gentry skupia się nie tylko na aktualnych wydarzeniach, ale wprowadza retrospekcje, a właściwie zastosowała odwróconą chronologię tak jakbym chwilami oglądała film włączony od tyłu. Dzięki takiemu zabiegowi stopniowo poznawałam krok po kroku wszystkie fakty.
Autorka na samym początku wyjaśnia, co stało się z Julie, starszą córką Whitakerów, ale prawda wcale nie jest tak oczywista.
Pewnej nocy Julie na oczach swojej przerażonej, młodszej siostry Jude zostaje uprowadzona z własnej sypialni i wszelki ślad po niej ginie na osiem lat. Policyjne śledztwo nie przynosi rezultatów, podobnie jak poszukiwania na własną ręką zrozpaczonych rodziców. Wydawało mi się na ten moment, że jest to historia, jakich wiele. Idąc tym tropem spodziewałam się typowych rozwiązań spotykanych w tego rodzaju powieściach. Być może psychopatycznego porywacza lub gangu handlarzy żywym towarem. Jednak nie taki był zamysł autorki, następuje nieoczekiwany zwrot przebiegu zdarzeń. Julie nie zostaje odbita z rąk porywacza, ani nie jest odnaleziona dzięki wnikliwemu śledztwu policji. Po ośmiu latach niespodziewanie staje na progu rodzinnego domu i dopiero w tym momencie akcja rusza do przodu.
Kim jest Julie? Czy jest zaginioną córką, za którą się podaje, w co bardzo chce wierzyć i wierzy jej matka? Czy tylko się pod nią podszywa a jeżeli tak to, po co?
Autorka tyle razy opowiada historię uprowadzonej nastolatki z różnych perspektyw, że zaczęłam wątpić czy porwanie miało faktycznie miejsce. Na pytanie, „ Kim jest Julie? „ Nie dostałam tak szybko odpowiedzi, bo była bardziej skomplikowana, niż mi się na początku wydawało. Napięcie narasta stopniowo wraz z pojawianiem się kolejnych faktów, bo autorka skupia się nie tylko na aktualnych wydarzeniach, ale przede wszystkim na historii Julie. Równie ważna jak rozwikłanie zagadki tożsamości Julie, jest droga, jaką przeszła w ciągu ośmiu lat, wszystko, czego doświadczyła i dane jej było przeżyć. Autorka wciągnęła mnie w swoją historię, uczestniczyłam w tragedii rodziny po stracie dziecka, widziałam jak destrukcyjnie podziałało to na wszystkich jej członków bez wyjątku. Pokazała, że powrót dorosłej kobiety nie spowodował, że wszystko wróciło do równowagi. Niedomówieniom, podejrzeniom oraz wzajemnym pretensjom nie było końca. W ciekawy sposób opisała rozpad rodziny i próby jej ratowania. Każdy coś stracił.
Amy Gentry dotychczas pisała recenzje literackie i felietony kulturalne, teraz zadebiutowała w roli pisarki. Autorka wykorzystując swoje doświadczenie, które zdobyła, pomagając, jako wolontariuszka ofiarom przemocy domowej i seksualnej stworzyła niepowtarzalną historię, pomimo zastosowania popularnej tematyki, jaką jest porwanie dziecka. Napisanie thrillera i to takiego, który wymyka się z gatunkowej szufladki wyszło jej może nie genialnie, ale całkiem dobrze. Sadzę, że zanim napisała książkę, wszystko dokładnie sobie przemyślała, a następnie przelała na papier. Zręcznie połączyła elementy powieści obyczajowej, psychologicznej, a także thrillera. Zakończenie zdecydowanie zaskakujące, pomimo poszatkowania narracji, wszystkie wątki się połączyły, tworząc logiczną całość.
Zarzucałam niedawno innej autorce, że nie rozwinęła skrzydeł, bo powieść była zbyt krótka, ale okazuje się, że aby napisać książkę przejmującą i działającą na wyobraźnię nie potrzeba opasłego tomu. Tej książki nie można odłożyć, trzeba poznać całą historię za jednym zamachem do samego początku do końca, bo wątpliwości i pytania wciąż się mnożą, a autorka nie ułatwia zadania.
Nie jestem wytrawną koneserką thrillerów, więc nie wiem czy „ Stracona „ to najlepszy thriller 2016 r., tym bardziej, że minął już pewien czas od wydania powieści, ale jak dla mnie jest bardzo wciągająca i trzymająca w napięciu.
Śmiało mogę polecić „ Straconą „ wielbicielom thrillerów i nie tylko.