„Nie oceniaj człowieka po jego przeszłości. Liczy się teraźniejszość”.
Każdy z nas pisze książkę swojego życia. Los każdego układa się inaczej. Nie zawsze wszystko zależy od nas i nie na wszystko mamy wpływ, tak jak byśmy chcieli. Żyjemy w określonych środowisku, w otoczeniu bliskich i znajomych i te czynniki często kształtują nasze losy.
Każdy bohater powieści „Kiedy znów zaświeci słońce” pisał swoją historię z bólem, wielkim bólem. Historia Zdzisława, Patrycji, Kasi i Agnieszki napełniają smutkiem, żalem i rozgoryczeniem. Od razu rodzi się pytanie, jak najbliżsi mogą swoim ukochanym osobom tak utrudniać życie, stosować przemoc fizyczną i psychiczną, dręczyć i upokarzać? Jaką krzywdę człowiek musi wyrządzić drugiej osobie, aby być tak potraktowanym? Nie do wyobrażenia są zachowania bliskich bohaterów powieści. Oni zamiast wyciągnąć do nich pomocną dłoń i – często pomóc wyjść z nałogu - to jeszcze bardziej ich niszczą i dążą do całkowitego unicestwienia. Niewyobrażalne, i nie do ogarnięcia.
Zdzisław i Barbara byli po przejściach. Jednak postanowili ponownie zaufać partnerom i starali się zbudować nowy związek. Kobieta starała się, dbała o dom i Zdzisława, jednak niewiele otrzymywała w zamian. Z czasem była coraz bardziej uzależniona od Zdzisława, mieszkała u niego, nie miała gdzie się podziać. Musiała tolerować jego coraz bardziej nieprzyjemne i niemiłe zachowanie. A do tego jeszcze alkohol. Często – po kolejnych awanturach – odchodziła od Zdzisława, ale zawsze wracała. Ale pewnego dnia odeszła i już nie wróciła …
Patrycja odkąd pamięta, ojciec zawsze pił, a na dodatek molestował ją seksualnie, jednak matka nigdy się o tym nie dowiedziała. Patrycja znienawidziła ojca. Awantury były w domu na porządku dziennym. Matka bardzo starała się zapewnić ciepło rodzinne, zarabiała na utrzymanie rodziny, dbała o córkę. Jednak Patrycja zaczęła sprawić problemy wychowawcze. Wpadła w złe towarzystwo, zaczęła sięgać po alkohol. Poznała chłopaka, który się w niej bardzo zakochał, świata poza nią nie widział. Pobrali się, urodziła się córeczka, i wydawało się, że w końcu los jej wynagrodził przeszłość. Jednak mąż nie miał pojęcia o problemach żony z alkoholem. Patrycja zaczęła pić. Najpierw co jakiś czas, potajemnie, jednak z czasem stało się to codziennością. Zaczęła się sprzedawać za alkohol. Poznała mężczyznę, w którym się zakochała bez pamięci. I to był jej pierwszy krok do zguby …
„Dlaczego? Dlaczego spotkało to właśnie ją? Jest tylu złych ludzi na świecie. Ona nie była zła! Ona tylko zaufała nieodpowiednim osobom. To był jej największy błąd. Wychowana w miłości i szacunku do drugiego człowieka, nie sądziła, że może spotkać ją jakakolwiek przykrość. Przecież świat jest piękny, a ludzie dobrzy i uczciwi!”
Kasia miała męża tyrana. Z powodzeniem prowadził firmę, powodziło im się bardzo dobrze. W oczach najbliższych i znajomych uchodzili za bardzo dobraną parę. Prawdziwe piekło zostawało za drzwiami domu. Kasia nie musiała pracować, zajmowała się dziećmi. Właściwie to nie mogła pracować, mąż jej na to nie pozwalał. Właściwie to na nic jej nie pozwalał. Żyła jak w więzieniu. Jej obowiązkiem było dbanie o rodzinę, spełnianie zachcianek i potrzeb męża. Ja tylko coś jemu się nie spodobało, np. dostał źle przyprawioną zupę, to Kasia ponosiła za to surową karę. Była bita i kopana, przypalana papierosami, więziona dniami w ciemnej piwnicy, polewa zimną wodą, maltretowana psychicznie. Nie miała żadnych praw, dla niego była nikim, zerem. Nie miała komu się pożalić, sama walczyła ze swoim bólem. Jednak Pan zesłał jej anioła, osobę, która jej pomogła. Dał jej szansę na uwolnienie się od tyrana. Kasia wykorzystała tę szansę. Uciekła od męża. Ale on zawsze powtarzał, że od niego nie da się uciec. Groził, że znajdzie ją wszędzie, choćby na końcu świata i zabije …
„Pamiętała, że po śmierci rodziców często patrzyła w niebo, obserwując chmury. Wyobrażała sobie, że te piękne, w jej mniemaniu, białe chmury to nadchodzące nowe życie, nowe szczęście i radość. Jej chmury życia. Tak jak każdy posiada swoją świecę życia, która w pewnym momencie gaśnie i nadchodzi śmierć, tak ona wierzyła, że każda chmura symbolizowała nowe życie. Życie z napisem „happy end”. Na jej chmurze życia jednak jednak wcale nie było wypisanego happy endu. I raczej nie będzie ...”.
Marlena Rytel bardzo czytelnym i zrozumiały językiem pisze o sprawach bardzo trudnych, które dotykają kobiety, lecz o których to kobiety wstydzą się mówić, nie chcą się z nimi ujawniać. Autorka wnikliwie i z wielką precyzją wnika w psychikę ludzką, nazywa po imieniu emocje ludzkie, zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Książka stanowi bodziec dla kobiet do przeciwstawiania się złu czyhającemu w zaciszu domowym, pokonania strachu i niemocy, podjęcia walki o swoje prawa oraz dążenia do realizacji marzeń i zamierzeń. Książkę czyta się płynnie, jednym oddechem. Książka jest tak wciągająca, że nie da się jej odłożyć do jutra. Biorąc ją do ręki musisz sobie zarezerwować kilka godzin na jej przeczytanie.
Lekturę polecam wszystkim kobietom, zarówno tym żyjącym w szczęśliwych związkach, jak i przeżywającym problemy rodzinne. Chcę, abyście wiedziały, że ze złem trzeba walczyć, nie poddawać się, aby na końcu drogi kroczyć dumnie, z głową podniesioną do góry. Kroczyć godnym, zwycięskim krokiem, w kierunku lepszego i spokojniejszego życia.
Nie możecie nie przeczytać tej powieści. Gwarantuję, że zmieni ona Wasze podejście do życia, będziecie inaczej spoglądać na pojawiające się w życiu problemy i trudności. Ale docenicie też wartość miłości i przyjaźni, uwierzycie, że Pan czuwa nad Wami i nie opuści Was w chwilach zwątpienia.
„Kiedy znów zaświeci słońce” dodaje skrzydeł i nadziei, prowokuje do zmian w naszym życiu, realizowania siebie i swoich najskrytszych marzeń. Nie można dać się zniewolić oprawcom, trzeba dumnie kroczyć do przodu, ku lepszemu życiu swoimi wymarzonymi dróżkami. Wiara w Boga dodaje otuchy, On nas rozumie, jest przy nas i nas nigdy nie opuści.
„Powiem nieskromnie, że jestem świetnym przykładem na to, że nie warto tracić nadziei. Bo gdy człowiek w swej pewności siebie przygotowuje się na najlepsze, otrzymuje to, co najgorsze, a gdy zniechęcony pogodzi się ze swoją beznadziejną sytuacją, wtedy los robi mu niespodziankę i obdarowuje tym, co najlepsze.