Świat ma już za sobą IV wojnę światową, gdy wielkimi krokami zbliża się Festiwal Pokoju wraz z kulminacyjnym punktem w postaci koronacyjnego balu.
Pokój na świecie nie jest jednak pewny.
Do zawarcia sojuszu poprzez małżeństwo z młodym księciem Wspólnoty Wschodniej nieustannie dąży królowa Lunarów.
Na tarczę księżyca nie spogląda się już z rozmarzeniem, ale rosnącym niepokojem. To miejsce zamieszkują dawni potomkowie Ziemian, teraz już odmienna i tajemnica rasa Lunarów. Naturalny satelita Ziemi staje się wrogiem, patrzącym na nas z rozgwieżdżonego nocnego nieba.
Cinder nie chciała iść na bal do chwili, gdy spotkała księcia osobiście, a nawet wtedy wzbraniała się przed tym. Dziewczyna-cyborg, która skrywa swoją metalową protezę ręki i nogi, nie jest dobrym towarzystwem dla przyszłego cesarza. To jednak ją polecono jemu jako najlepszego mechanika w Nowym Pekinie. Przyjmując zlecenie naprawienia osobistego androida cesarza, Cinder przypieczętowuje swój los, który zmieni się teraz nieodwracalnie.
Tajemnicza zaraza, cyborgi i androidy w równej części ludzkie co zawdzięczające swe przeżycie oprogramowaniu, budząca strach księżycowa rasa i wielkie wspólnoty światowe w nieustannych negocjacjach o pokój i przetrwanie ziemskiej społeczności.
To wszystko i wiele innych wciągających i zadziwiających rozwiązań w tej powieści.
To baśń o naszej planecie osadzona w futurystycznej przyszłości, a rozpoczynająca się na granicy galaktycznego konfliktu.
Udane wykorzystanie doskonale znanych opowieści w nieprzewidywalnej odsłonie. Baśń o Kopciuszku to nie jedyna inspiracja. Autorce nie obce są serie takie jak "Czarodziejka z Księżyca" czy "Gwiezdne Wojny". Historia Księżycowego Królestwa , które ma silny wpływ na losy Ziemi, została przekształcona i wkomponowana w tło tej i tak barwnej powieści.
Imię głównej bohaterki "Cinder" to oczywiste odwołanie do słowa "Cinderella", czyli "Kopciuszka" znanego władającym językiem angielskim. Ta dobra znana baśń to jedynie mglisty szkielet Sagi Księżycowej, od którego rozpoczyna się właściwa, o wiele bardziej rozległa fabuła. Do motywu tej baśń wracamy wielokrotnie w czasie powieści. Nie będzie jednak dobrej Matki Chrzestnej, a zamiast magicznej sukni na bal, będą przygotowania do ucieczki i być może próby ocalenia czyjegoś życia.
Baśń o Kopciuszki należała do jednej z moich ulubionych (ex aequo z Małą Syreną, która ma jednak o wiele smutniejsze zakończenie). Kopciuszek przechodzi w swoim życiu przez wiele skrajnie beznadziejnych sytuacji, znosi mnóstwo upokorzeń i codziennie wykonuje zadania, których nikt nie chciałby się podjąć.
Po tych wszystkich latach życia w cieniu, za jej wytrwałość i dobroć serca czeka na dziewczynę nagroda. I nie mowa tu tyle o księciu, ile o uwolnieniu od zależności od sióstr i macochy.
Historia, która pokazywała, że może być czasem źle, ale czeka na kartach zapisany o wiele lepszy losy.
Interpretacji i nowych adaptacji tej baśni jest tak wiele, że trudno je zliczyć.
Opowieść o azjatyckim państwie przyszłości, tajemniczej pladze, konflikcie z ludźmi teraz zamieszkującymi księżyc i dziewczynie, której układ nerwowy zastąpiło cybernetyczne oprogramowanie jest chyba najbardziej od znanych mi interpretacji odległa - tym bardziej jednak porywająca i to już od pierwszy stron.
Polubiłam Cinder jako zdolnego mechanika na targu w Nowym Pekinie. Wyczekiwałam jej kolejnych spotkań z księciem Wspólnoty. Obserwowałam poszukiwania antidotum i los pertraktacji pokojowych (tutaj z perspektywy młodego cesarza).
Wiele rzeczy mnie zaskoczyło (szczególnie działanie oprogramowania Cinder współgrającego z jej osobowością), ale jest i jeden zasadniczy i kluczowy wątek, który przewidzieć można na długo przed czasem. W finałowej scena potwierdzają się więc przypuszczenia, nie ma wielkiego zaskoczenia. Mimo to autorka potrafi intrygować tysiącem innych szczegółów.
Za prostym i nieskomplikowanym stylem kryje się wciągająca historia z obiecującym potencjałem dla kolejnych tomów Księżycowej Serii. Zdecydowanie 5/5 i nominacja do najciekawszej premiery jesieni.
"Cinder" to świetna powieść, która nieodparcie przykuwa uwagę, jakbyśmy to my znaleźli się pod wpływem lunarskiego uroku zaburzającego energię bioelektryczną.