Kiedy zobaczyłam pierwszą zapowiedź tej książki, przeczytałam pierwsze recenzje, dostrzegłam ją na wystawie w księgarni, zdecydowałam, że będzie moja. Za wszelką cenę. Nie ważne, ze budżet na książki został wyczerpany, że muszę przystopować, bo za dużo powieści zalega na półce w oczekiwaniu na „swoją kolej”. Z braku laku (czytaj kasy) zdecydowałam się wziąć udział w każdym możliwym konkursie, w którym nagrodą była ta pozycja. I w końcu udało mi się. Dzięki wypowiedzi „dlaczego chcesz przeczytać tę książkę” wygrałam ją u Tajemnicy i w niedługim czasie trafiła w me zachłanne ręce. Dziś z przykrością odłożyłam ją na półkę. Cóż, każda opowieść kiedyś się kończy, ta nie była inna. Ale tak mi żal, że nie mogę jej czytać dalej… Ale po kolei.
Wydawać by się mogło, iż Jillian ma idealne życie. Mieszka na przedmieściach Nowego Jorku, ma męża i półtoraroczna córeczkę. Jest mamą na pełen etat i perfekcyjną panią domu, ale… Właśnie, niestety zwykle jest jakieś „ale”. Jillian mimo tej aury wspaniałości, jaką wokół siebie roztacza, nie jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Można się pokusić o stwierdzenie, że nie zalicza się nawet do grona statystycznych ludzi, w miarę szczęśliwych. Jill żyje przeszłością. Codziennie rano wstaje i zmusza się do wykonywania należących do niej obowiązków. Codziennie to samo: karmienie, ubieranie, spacer, karmienie, przebieranie, kąpanie, ubieranie, sen, karmienie… i tak w nieskończoność. Męża prawie nigdy nie ma w domu, ciągłe delegacje, rozjazdy, spotkania i praca do późna sprawiają, że Henry i Jill oddalają się od siebie i po 7 latach związku są dla siebie zupełnie obcymi ludźmi. Brak w ich związku intymności, namiętności, pasji. Brak jest również zwykłej codzienności, wspólnego spoglądania w telewizor, siedząc na kanapie ramię w ramię. Zdawałoby się idealna para, przestała być ze sobą, są jedynie przy sobie, stwarzając pozory idealnego małżeństwa. Jillian z dnia na dzień staje się coraz bardziej przygnębiona i nieszczęśliwa, a wiadomość iż jej były partner odnalazł swoją drugą połówkę i rychło zmierza do ołtarza, załamuje ją totalnie. Przecież co noc skrycie marzyła, by cofnął się czas i by mogła podjąć raz jeszcze pewne decyzje, dzięki czemu ułożyłaby sobie życie z Jacksonem. I jak to mówi stare porzekadło „Uważaj czego sobie życzysz, bo jeszcze może się to spełnić”. Po wizycie u masażysty Jill budzi się w zupełnie nowym, a jednocześnie dobrze znanym jej świecie. W świecie sprzed siedmiu lat.
Przyznam szczerze. Nie spodziewałam się tego. Nie spodziewałam się, że ta książka tak mnie pochłonie, że będę w niej odnajdowała tak wiele uniwersalnych prawd i tak wiele elementów będę mogła dopasować do własnego życia. Myślę zresztą, iż większość mężatek i kobiet trwających od lat u boku tego samego partnera, znajdzie w książce coś dla siebie. Poznając Jill, poznajemy same siebie. Odkrywany problemy, z których wcześniej nie zdawałyśmy sobie sprawy. To tak, jakbyśmy układali układankę. Puzzle zaczynają do siebie pasować i zaczynamy rozumieć wcześniej niezrozumiałe dla nas rzeczy.
Jillian nie miała łatwego życia. Już w dzieciństwie została naznaczona przez los. I gdyby się temu dokładniej przyjrzała, gdyby wcześniej zatrzymała i zastanowiła, co tak naprawdę jest nie tak, to zrozumiałaby, gdzie leży błąd, skąd to jej nieszczęście. Skąd chęć ucieczki i zmiany swojego życia.
Dana przez los druga szansa zupełnie ją odmienia. Postanawia ją wykorzystać i dąży do tego, czego jej tak bardzo brakowało w poprzednim, przyszłym życiu. Czy to ją uszczęśliwi i jak potoczą się jej losy? Tego już będziecie musieli dowiedzieć się sami.
Ja tylko dodam, że książką jestem oczarowana. Od stóp do głów. Przez całą tą opowieść zastanawiałam się, jak autorka wyjaśni co się stało. Jak Jill znalazła się w innym czasie, w innym miejscu. I jak potoczą się jej losy, czy zmieni swoje życie, czy będzie chciała wrócić do dawnego. I jeśli zdecyduje się na powrót, to co czeka ją w przyszłości? Po przeczytaniu ostatniego zdania poczułam wielką satysfakcję. Satysfakcję z dobrze wykonanej pracy przez autora. Z dopięcia wszystkiego na ostatni guzik. Bo autorka nie upiększała. Nie skracała. Nie szła na łatwiznę. Pokazała co może się wydarzyć, gdy pragniesz za wszelką cenę zmienić swoje losy. I jakie będą tego konsekwencje.
Polecam do czytania wszystkim. I młodym i starszym. I wolnym i mężatkom. I kobietom i mężczyznom. Myślę, że każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie.