Markus Zusak to autor bestsellerowej powieści „Złodziejka książek”, którą zna praktycznie każdy. Warto jednak pamiętać, że pisarz jest autorem również innych wspaniałych książek. A jedną z nich jest z pewnością „Posłaniec”. To zupełnie inna historia niż ta, z którą kojarzymy Zusaka, ale z pewnością równie emocjonująca oraz ciekawie napisana. „Posłaniec” to lektura lekka i wciągająca, ale ma w sobie także pewne przesłanie. Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, że w tak prostej, a jednak energicznie stworzonej historii znajdziemy wszystko, czego szukamy w dobrej książce.
Ed Kennedy to przeciętny chłopak, który wciąż niczego nie osiągnął. Jeździ taksówką, kiepsko gra w karty i ma przeogromnego pecha w miłości. Nadchodzi jednak dzień, w którym Ed przypadkowo udaremnia napad na bank. Wtedy właśnie staje się Posłańcem. Tajemnicze asy stanowią informacje, gdzie i kiedy ma się stawić, a co zrobić i w jaki sposób – do tego musi dojść sam. Tym samym wędruje nocami po mieście, wypełniając tajemnicze misje. Pytanie jednak brzmi: kim jest osoba, która stoi za jego misją?
Ten autor już raz udowodnił mi, że potrafi stworzyć coś wyjątkowego. „Złodziejka książek” to powieść, którą wciąż pamiętam i którą zawsze ciepło wspominam. Lektura „Posłańca” również okazała się bardzo przyjemna. I po raz drugi Markus Zusak zyskał moją przychylność. Zacznę może od tego, że „Posłaniec” to lektura, która przemówi do każdego. Jest prosta, nieskomplikowana, ale przede wszystkim mocno dynamiczna. Sam bohater wydaje się taki, powiedzmy, swój. Z jednej strony nieudacznik, co podkreśla sam niejednokrotnie, jednakże bardzo miło śledzi się jego poczynania. Bo w końcu sam dochodzi do pewnych wniosków, pragnie coś zmienić, a przez rolę posłańca pomaga innym. Świadomie czy nie, liczy się to, że tak właśnie postępuje. Autor bardzo ciekawie nakreślił jego osobę, stworzył go w taki sposób, że traktuje czytelnika jako swojego powiernika, kogoś, komu może wygadać: „[…]Co byście zrobili, gdybyście byli mną? Powiedzcie mi. Proszę, powiedzcie mi. Ale wy jesteście daleko. Wasze palce przekładają te dziwne karty, które w jakiś sposób łączą moje i wasze życie. Wasze oczy są bezpieczne. Opowieść to jedynie kilkaset stron w waszych umysłach. Dla mnie to się dzieje. Teraz.”(str.87) Robi to wielokrotnie, dlatego na samym końcu czujemy z bohaterem nie byle jaką więź. A przyznajmy sobie szczerze: rzadko można spotkać tego typu bohaterów, z którymi sympatyzujemy od początku do końca.
„Posłaniec” to również powieść pełna tajemnic. Z jednej strony wydaje się, że to taka opowiastka o życiowym nieudaczniku, Edzie Kennedy’m, któremu brakuje sensu życia. Tymczasem okazuje się, że to niebanalna historia, w której do końca nie wiadomo, o co tak naprawdę chodzi. Dlaczego akurat ten bohater został wybrany? W jakim celu? Co i czy musi udowodnić cokolwiek? Tytuł rodzi wiele pytań, na które odpowiedzi znajdujemy z czasem. Wszystko się toczy płynnym tempem, który rodzi w czytelniku niesamowitą ciekawość. A dzięki świetnej konstrukcji, przy świetnym stylu autora czyta się go naprawdę szybko. Finał co prawda nie zaskakuje tak, jakbyśmy tego chcieli, ale z pewnością sprawi, że się uśmiechniemy. A to, w tym przypadku, wydaje się najlepszym zakończeniem…
Podsumowując zatem: „Posłaniec” to powieść wyjątkowa pod wieloma względami. Jest tajemnicza, urokliwa, dynamiczna i pełna prostoty. Ale przede wszystkim wzbudza w czytelniku różnorakie emocje. Został napisany nie tylko z głębią, ale również w wymiarze lekko humorystycznym, co dodatkowo urozmaica czytelnikowi lekturę. Bohater, tytułowy posłaniec, to człowiek prosty i bezpośredni, bez konkretnego celu w życiu, a jednak potrafi zdobyć serce czytelnika. Nie stanowi tła dla fabuły, jest wyrazisty i nie sposób go nie polubić. Wszystko ze sobą współgra, jest dobrze przemyślane. I z pewnością niczego w tej książce nie brakuje. Polecam.