Jestem podróżnikiem, szczególnie uwielbiam nasz kraj i nasze piękne miejsca. Na mapach moich szlaków często znajdują się kościoły, kościółki, sanktuaria, bazyliki, figurki przy drodze. O swarzewskiej Madonnie, zwanej Królową Polskiego Morza… nigdy nie słyszałem, choć przez miejscowość przejeżdżałem w drodze do Władysławowa. Gdybym wtedy wiedział…
Swarzewo to niewielka miejscowość położona na Kaszubach w Zatoce Puckiej wewnętrznej tzw. Zalewie Puckim. Tam znajduje się neogotycki kościół pw. Narodzenia NMP. Na nim góruje wieża, a że kościół jest postawiony na wysokiej skarpie, widać go z daleka, czy to znad morza, czy od strony lądu. W tym kościele znajduje się pewna drewniana, lipowa figurka. To do niej pielgrzymują setki tysięcy pielgrzymów i turystów.
To właśnie o Niej jest ta powieść. Powieść z gatunku paradokumentu, w odbiorze jak najbardziej prawdziwa, poruszająca, wzruszająca, po prostu piękna.
Tę, jakże interesującą lekturę, napisał pan Włodzimierz Zaczek, który zgromadził sporo materiałów dotyczących świątyni, ale i spotkał na swojej drodze starszego człowieka, emeryta, nauczyciela z miejscowości Będarkowo, który opowiedział mu o tragedii, jaka miała miejsce w nocy z 3 na 4 stycznia 1936 roku. Owej nocy doszło do włamania do kościoła, gdzie prawdopodobnie dwóch mężczyzn skradło ze świętego miejsca kosztowności, a dodatkowo zniszczyło drewnianą figurkę. Pan Włodzimierz jest mieszkańcem Luzina, pochodzi z Wejherowa, i specjalizuje się w książkach dotyczących tych terenów. Napisał Prusaków, Ocalonego i Kaszubów. Ukończył studia prawnicze, był przez 20 lat strażakiem. Najważniejsze jest to, że zna historię i umie przekazać ją na kartach książek. Tym przykładem jest też Kawałek drewna.
Okładka. Na niej widzimy ogromne drzewo w dość ciekawej perspektywie. Sam tytuł, jeśli nie wiemy, o czym/o Kim jest to książka, może sugerować, że będziemy czytać coś o naszych drzewach i drzewostanach. Nic bardziej mylnego, bo to powieść o drewnianej figurce, choć… No właśnie.
Na kartach książki poznajemy historię pewnej rodziny. Józefa i Anieli, ich synów Franciszka i Klemensa. Początek to 1912 rok i doświadczenia Józefa związane z pielgrzymowaniem do swarzewskiego kościoła i figurki Matki Boskiej. To pielgrzymowanie było tradycją rodzinną. Dla chłopców to kolejna, druga już pielgrzymka do świętego miejsca. Marudzą, bo pogoda nie sprzyja wędrówkom. Jednak udaje im się dotrzeć do Swarzewa. Autor przenosi nas w czasy, gdy w Europie nie dzieje się dobrze, bo w 1914 roku wybucha I wojna światowa. A ojciec zostaje wysłany na front za zachód Europy. Tam zostaje trafiony odłamkiem. Przeżyje, ale niestety odbije się to na jego późniejszym zdrowiu. Gdy nagle umiera, losy rodziny diametralnie się zmieniają. Matka Aniela nie radzi sobie z życiem, panuje bieda, a grosza nie przybywa. Aniela zaczyna imać się różnej pracy, niestety i tej, która nie przynosi chluby. Oddaje się sąsiadowi za pieniądze, zaczyna pić alkohol. Chłopcy podejrzewają, że coś złego dzieje się z matką. Sami schodzą na złą drogę…
Co więcej, wspólnego ma z losem kaszubskiej rodziny Matka Boska? Jak potoczą się losy młodych chłopaków?
To piękna i wzruszająca historia. Historia w tle Matki Boskiej, która obserwuje i która świadkiem wielu historycznych wydarzeń. I tych, które znamy z historii Polski, ale i lokalnych jak przytoczona na wstępie jej własna tragedia. Polecam lekturę i wiem, że to miejsce muszę odwiedzić, żeby… zobaczyć.
Książkę zrecenzowałem dzięki portalowi sztukater.pl, serdecznie dziękuję.