„I nagle zrobiło i się żal wszystkich tych młodych kobiet rozdartych pomiędzy tym, czego się od nich oczekuje, a tym, co one same chciały robić.”
Dominika ma trzydzieści sześć lat, po siedmiu latach rozstała się z Arturem. Razem tworzyli zgraną, szczęśliwą parę, mieszkali Szkocji. Dość nieoczekiwanie stwierdził, że już jej nie kocha i zakończył ich związek. Dominika wróciła do Polski, wynajmuje mieszkanie w Gdyni, w mieście, które całkowicie skradło jej serce. Próbuje na nowo zacząć żyć, odświeża stare znajomości, zawiera nowe. Jej pracą i jednocześnie pasją jest fotografia. Jest samodzielna finansowo, nie narzeka na brak zleceń. Dominika jest jedynaczką, rodzice mieszkają na Kaszubach, od zawsze trzymana pod kloszem nadopiekuńczej matki, która zawsze wiedziała lepiej co jest dla córki dobre. Na każdym kroku wypomina jej staropanieństwo i brak dzieci. Ta od lat dzielnie to znosi, jednak jej cierpliwość jest na wyczerpaniu. Jej kuzynka Paulina, z którą jest w przyjacielskich relacjach ma podobny problem ze swoją matką, myśl o małżeństwie i dzieciach ją przeraża. Na drodze Dominiki dość nieoczekiwanie staje jej pierwsza miłość – Konrad. Czy jednak można wejść dwa razy do tej samej rzeki? Jakich wyborów dokonają te kobiety, czy ulegną presji rodziców, czy będą żyły po swojemu?
Czytanie od początku do końca było przyjemnością i niespodzianką. Autorka z łatwością, szczerością i realizmem ukazuje codzienność Dominiki, która w oczach najbliższych jest „starą panną” i marnuje swoje życie. Jakie to przykre! Dominika skradła moje serce od razu, to inteligentna, samowystarczalna, pełna pasji i zachłanności na życie młoda kobieta. Rodzice powinni być z niej dumni, a jest zupełnie odwrotnie. Mama Dominiki, wzbudzała we mnie negatywne odczucia. Miłość i troska o dziecko nie tłumaczy jej zachowania.
Pozornie, tylko pozornie to lekka, przyjemna lektura. Autorka pod płaszczykiem wakacyjnego klimatu przemyca ważne i trudne problemy. Tak trudno czasami rodzicom zaakceptować wybory dzieci. Ale dzieci wychowuje się dla ludzi, dla świata, a nie dla siebie. W naszym społeczeństwie wciąż uparcie krąży wizja jaką rolę powinna spełniać kobieta. Ogromna presja, naciski, utwierdzanie, że kobieta musi być żoną, matką i niezależnie od wszystkiego ma dbać o ognisko domowe. A co, jeśli kobieta nie chce obrączki na palcu, nie chce być matką? Czy przez to staje się kimś gorszym? Wpędzanie w poczucie winy, że jest się nieodpowiedzialną, wyrodną córką. Może czasami warto wstrzymać się z pytaniem skierowanym do kobiety, kiedy ślub, czy kiedy dziecko? To nie jest nasza sprawa, każdy ma prawo do życia po swojemu. Sercowe rozterki, ulotne namiętności i miłość taka prawdziwa, szczera, bezwarunkowa.
Poruszająca, mądra, napisana z humorem, przykuwająca uwagę opowieść. Ukazuje życie takim jakie ono jest. Ile krzywdy może wyrządzić zaborcza, przytłaczająca miłość, narzucanie własnej woli innym. Nie każdy ma siłę i odwagę, aby powiedzieć nie i iść przez życie po swojemu. Zakończenie bardzo mnie zaskoczyło i wywołało szczery uśmiech. Powieść niesie przesłanie, warto się nad nim zastanowić. Serdecznie polecam.