To moje kolejne już spotkanie z Ellie, ale na pewno nie moje ostatnie. Trochę jednak czekałam na nią, gdyż moja koleżanka wciąż zapominała mi jej pożyczyć. Ale wreszcie udało mi się ją dorwać i muszę rzec, że jestem po prostu zachwycona.
"Ciekawe, kto odkrył, że przypalanie to najlepszy sposób na pozbycie się pijawek. To musiał być naprawdę czarujący człowiek"
Wciąż mają nadzieję na ratunek, lecz dopóki znajdują się w samym centrum wojny, nie potrafią siedzieć bezczynnie, wiedzą że muszą działać. Piątka przyjaciół za namową Lee postanawia opuścić dotychczasowe schronienie i dowiedzieć się czegoś, co mogłoby pomóc im w pokonaniu wroga, więc wyruszają w drogę do Wirawee. Po drodze zatrzymują się w okolicznych domkach i chałupach, ukrywając się przed wrogimi żołnierzami. Po ostatniej akcji paczki nadal poszukuje ich wielu ludzi, nastolatkowie nigdzie nie mogą czuć się bezpiecznie. Jednak pewnego popołudnia zaskakują ich żołnierze jeżdżący po okolicy. W panice Ellie i reszta chowają się w jednej z ciężarówek, jednak nie udaje im się wysiąść. Później okazuje się, że w samochodzie udało im się dostać na jeden z najpilniej strzeżonych obszarów kontrolowanych przez wroga, w miejsce, którego nie udało im się zdobyć poprzednim razem. Lee chce działać, ale wokoło roi się od żołnierzy. Reszta nie chce ryzykować, ale taka szansa może się już nie powtórzyć. Co zrobią przyjaciele? Czy uda im się skutecznie uderzyć we wroga i wydostać stamtąd na czas?
„O mało nie zaproponowałam, żebyśmy poszli znowu zaatakować wroga, byleby tylko jakoś zmotywować.”
Ponownie spotkanie w Piekle z piątką przyjaciół – Ellie, Homerem, Lee, Fi oraz Kevinem znów owocuje w zaskakujące przygody. Poprzednie części zachwyciły mnie, ale dopiero ta przyprawiła o istną Gorączkę. Piątka to najbardziej emocjonująca część serii pana Marsdena, podczas czytania nietrudno poczuć żar od niej bijący.
Poprzednio nastolatkowie wiele osiągnęli, mocno dali się we znaki wrogim żołnierzom, ale dopiero teraz pokazują na co ich stać. Ellie doskonale opisała wszystkie wydarzenia, nie pozwoliła mi się nudzić ani chwili. Przeciwnie - cały czas odczuwałam strach, bałam się o dalsze losy moich ulubionych bohaterów, do końca nie wiedziałam, czy wyjdą cało z opresji.
To, za co kocham książki Johna Marsdena to ich nieprzewidywalność, której nie zabrakło i teraz. Siedziałam po nocach, byle tylko móc dalej śledzić ich losy. Cały czas głowę zaprzątało mi pytanie "Czy tym razem uda im się cało wyjść z opresji?". Nie zabraknie tu pełnych napięcia momentów i zaskakujących sytuacji. Autor wspaniale wykreował bohaterów.
Ta część zachwyciła mnie jeszcze bardziej niż poprzednie. Książkę czyta się szybko, a akcja pędzi galopem, nie zatrzymując się ani na chwilę. Mimo to nie brak w niej uczuć i emocji.
„Pamiętam, że kiedyś Robyn powiedziała: „Mówienie o sobie może być przejawem egoizmu lub szlachetności.” Gdy zapytałam, co to znaczy, wyjaśniła: „Jeśli nigdy nie mówisz o sobie, o swoich problemach i tak dalej, jesteś egoistką, bo nie dajesz przyjaciołom szasny, by ci pomogli. A jeśli gadasz o sobie bez przerwy, jesteś samolubna i nudna".
Moim zdaniem Jutro 5 to najlepsza ze wszystkich części. Zmusza do myślenia, do głębszego zastanowienia się nad sensem wojny. Zaczęłam stawiać się w miejscu Ellie i zastanawiać nad tym, co ja bym zrobiła na jej miejscu, gdybym znalazła się w kraju ogarniętym wojną. Jednak powieść tak jak każda z tej serii ma jeden mały minus - jest za krótka! Ale to nie zmienia faktu, że nie sposób się przy niej nudzić. Założę się, że nikt nie odgadnął zakończenia ;]