„Just fucking do it” to książka, poradnik od Wydawnictwa Muza. Autor: Noor Hibbert.
Z pewnością wiele razy trafiliście na strony, posty coachingowe, motywujące filmiki, w których ktoś przemawia do nas i mówi nam, że w zasadzie wszystko w życiu jest tak proste, a osiągnięcie tego, czego pragniemy, to tylko kwestia zmiany myślenia, lepszego podejścia, odcięcia się od wampirów energetycznych, nie zważanie na opinię otoczenia, a po prostu, właśnie – po prostu, dążenie do celu. Niestety na nasz własny, prywatny sukces nie składa się tylko chęć i motywacja. Istnieje wiele czynników, przez które możemy czegoś nie osiągnąć, albo i bez których. Osobiście podchodzę do takiej tematyki z dużym dystansem i świadomością, że każdy ma inne doświadczenia, każdy żyje w innym środowisku, a do tego każdy ma inne predyspozycje, inne umiejętności, inny charakter… Dlatego byłam też ciekawa w jaki sposób autorka pociągnie swoją narrację.
Przekonałam się, że autorka ma swoją rację w wielu kwestiach. Z pewnością do sukcesu potrzebny jest nam odpoczynek, zadbanie o własne zdrowie i swój komfort psychiczny, bo bez tego nie jesteśmy w stanie jakkolwiek działać. Tak samo chwila spokoju, relaks, odkrycie swoich destrukcyjnych zachowań i planowanie działań. Również otaczanie się inspirującymi ludźmi jest istotne, to akurat zupełna prawda.
Książka składa się z trzynastu części, rozdziałów, w których poruszane są inne tematy, pozwalające nam na głębsze poznanie, uświadomienie sobie problematycznych kwestii, poznanie prawa przyciągania i skupienie się na pozytywnych wibracjach. Autorka stara się poruszyć w nas coś, zmotywować do zmiany, a przede wszystkim – do działania. W swojej książce opisuje nie tylko teorię i praktykę, ale bazuje także na własnych doświadczeniach i przeżyciach ludzi, których zna. Opisuje wpływ jednostek na otoczenie, wpływ otoczenia na jednostki i oddziaływania jednych jednostek na drugie – dlatego tak ważne jest, aby nie trwać w czymś, co nas niszczy i męczy. Nie należy też zbytnio skupiać się na opinii otoczenia czy porównywać do innych, bo przecież nikt, nawet bliskie nam osoby, nie są nami i nie przeżyją za nas życia. Są to podstawy, które każdy wie, ale które każdy od czasu do czasu powinien przeczytać czy usłyszeć.
Książka w dużej mierze uświadamia nam, jak ważne jest pozytywne postrzeganie siebie. I jak bardzo uważam, że „po prostu pokochaj siebie” to nic niewarte frazesy, tak próba przeżycia życia w zgodzie ze samym sobą, próbą zrozumienia siebie i reagowania na własne potrzeby, jest bardzo ważna. Autorka w książce „Just fucking do it” kładzie duży nacisk na to, że z jednej strony powinniśmy w jakimś stopniu polubić siebie, celebrować każdy dzień, ale też z drugiej strony „nie wywierać na sobie zbyt dużej presji bycia wiecznie uśmiechniętym”. Chodzi właśnie o tę próbę życia ze sobą w zgodzie, harmonię z otoczeniem, ale i umiejętność odpuszczania, mówienia „nie”, stawiania granic.
Autorka pokazuje nam blokady, które ograniczają nas w odniesieniu sukcesu. Opisuje sposoby, jak sobie z tymi blokadami poradzić, a także przytacza ćwiczenia, dzięki którym będziemy mogli zastanowić się nad sobą, nad swoim sposobem działania i podchodzić bardziej refleksyjnie do tego, co robimy.
Jeśli uważacie, że jest to kolejna, nic nie wnosząca książka, którą się rozczarujecie, to nic bardziej mylnego. Ta książka ma wiele zalet – po pierwsze: autorka, która sprostała zadaniu, pisze w sposób ciekawy, angażujący, niewymuszony, lekki i momentami nawet zabawny. Po drugie – autorka jest świadoma tego, jak ludzie odbierają tego pokroju poradniki i stara się przedstawić wszystko po swojemu, dotrzeć do czytelnika. Po trzecie - przy lekturze tej książki można przyswoić bardzo istotne pojęcia i poznać sposoby na ćwiczenie siebie i trenowanie własnego życia.
Jeśli chcecie dowiedzieć się, czym jest Kosmiczna Inteligencja, urzeczywistnianie, duchowy facelifting i kac porównawczy, czym są wibracje i jak zostać mistrzem wibracji, jakie są zasady wyznaczania celów, na czym polega poszukiwanie duszy, a także co to właściwie znaczy „być bardziej krabem” i dowiedzieć się, czy warto niekiedy wychodzić ze swojej sfery komfortu… to „Just fucking do it” będzie idealną lekturą dla Was. Znacie powiedzenie „dupa w troki i do dzieła”? A no właśnie!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza