[…] Dotychczas postrzegał otaczający go świat w bardzo konkretny sposób. System zero jedynkowy sprawdzał się bez zarzutu. Czerń i biel. Dobro i zło. Wszystko albo nic. Nie istniał żaden złoty środek ani radość z drobiazgów. Przy Charlene jednak dostrzegał je i doceniał ze zdwojona siłą[…]
Czy Wy też macie w życiu taką osobę, która sprawia, że potraficie się cieszyć z najmniejszych rzeczy?
Trevor Bradford, członek klubu motocyklowego Firestone, ale też parający się jak inni członkowie nielegalnymi interesami. Gdy dwa miesiące temu jego największy przyjaciel, były szef zginął w wyniku postrzału jego świat się zawalił. Musiał od teraz zająć się klubem i przejąć obowiązki prezesa oraz dowiedzieć się kto stał za atakiem na ich klub. Kiedy Trevor jedzie aby zobaczyć się z przyjacielem który nie daje znaku życia, ratuje dziewczynę przed nadjeżdżającą taksówką. I ta chwila wystarczyła aby on najbardziej niebezpieczny człowiek zaczął o niej intensywnie myśleć. Czy żądza zemsty zaćmi uczucia do dziewczyny? Czy będą razem? O tym musicie się przekonać czytając tą pozycje
Zarówno pierwsza jak i ta część spowodowała wypieki na mojej twarzy. Oddech przyspieszony, a serce łomotało się w piersi. Akcja trzymała w napięciu do ostatniej strony, która sprawiła, że na moje rozgrzane policzki od nadmiaru ognia pomiędzy bohaterami wypłynęły łzy szczęścia. Dziewczyny znakomicie oddały emocje jakie mi towarzyszyły podczas lektury. Był strach, była rozpacz, był szok i niedowierzanie, łzy szczęścia i smutku, pożądanie. To była jak jedna wielka jazda na kolejce górskiej.
Cieszyłam się że mogłam znów wrócić do tych niegrzecznych i zarazem niebezpiecznych chłopaków z klubu Firestone. Do ich warczących maszyn lśniącymi w słońcu. Jak dobrze było znów poczuć tą adrenalinę, życie na krawędzi, gdzie każdy dzień z nimi sprawiał że włoski na mojej skórze stawały dęba. Jednakże to nie tylko to. To braterstwo, ta rodzina w której wskoczyliby za sobą w ogień. Te więzy, które pozwalały na poczucie, że się jest wśród swoich. To moim zdaniem był największy magnes, który mnie ciągnął i nie pozwalał przerwać na moment, ale też miłość. Miłość do dziewczyny z wyższych sfer, która sprawiła, że nasz bohater czuł się dobrze i czuł chęć chronienia jej. Czasami aż jej zazdrościłam, bo sama bym chciała być chroniona przez Trevora. Moje serce wciąż nie przestaje bić na samo wspomnienie o nim. On był jej aniołem, a ona była jego nadzieją na przyszłość, na to, że pomimo iż robił nielegalne interesy to chciała być z nim. Nadzieją na to, że po rezygnacji z klubu, mógłby żyć normalnie z nią u swego boku.
Dodatkowo autorki zapunktowały u mnie motocyklistami, których jestem cicha fanką aczkolwiek nie przyznaje się do tego na głos. Te maszyny, te tatuaże, ta atmosfera, to wszystko sprawia, że ma się ochotę żyć i ma się poczucie życia w jednej wielkiej społeczności rodzinnej. Tak jak bohaterowie. Ogromnie polecam, aby przeczytać i poczuć tą adrenalinę i tą wspaniałą rodzinę nie poprzez więzy krwi