"Szczęście jest pojęciem rozległym i różnorako rozumianym."
Po zakończeniu pierwszego tomu z serii „Firestone MC”, pt. „Nie obiecuj niczego”, z niecierpliwością oczekiwałam kontynuacji, tym bardziej, że poznana historia pozostawiła mnie z mnóstwem emocji. Nie zakończyła się ona po mojej myśli, ale mimo tego, byłam ciekawa losów pozostałych facetów z klubu motocyklowego. Od tamtego czasu minęło kilkanaście miesięcy, więc musiałam przypomnieć sobie fabułę części pierwszej. Dopiero w tym roku ukazała się kolejna odsłona o motocyklowej ekipie, pt.: „Jesteś moją nadzieją”, w której poznajemy Trevora Bradforda.
Trevor Bradford, po dramatycznych wydarzeniach z „Nie obiecuj niczego”, obejmuje dowództwo nad klubem "Firestone MC”. Niestety, nie jest typem faceta, który ma szefowanie we krwi, więc nie czuje się w tej roli najlepiej. Zaczynamy go poznawać w momencie, gdy mijają dwa miesiące od śmierci jego przyjaciela. Trevor czuje pustkę, rozżalenie, zniechęcenie, smutek i wściekłość zarazem. Gdy pewnego dnia, po raz kolejny, wraca z cmentarza, na którym odwiedza grób swego kamrata, widzi atrakcyjną blondynkę, która, nieomal wpada pod samochód, przechodząc na czerwonym świetle. Trevor reaguje natychmiast, ratując dziewczynie życie, ale przyczyniając się jednocześnie do zniszczenia jej drogich, oczywiście bardzo wysokich szpilek. Nic dziwnego wiec, że efektem tego zdarzenia i chodzenia w takich butach, jest zwichnięta kostka dziewczyny. Do tego, zamiast podziękowań, mężczyzna słyszy, że jest barbarzyńcą. Tak zaczyna się historia dwojga ludzi pochodzących z dwóch różnych światów. On – ze środowiska przestępczego, ona, Charlene Whitlock, wychowana w luksusie i bogactwie, nie mająca pojęcia o zasadach panujących w jego rzeczywistości. Po początkowych nieporozumieniach, zaczyna między nimi iskrzyć coraz bardziej. Jednak oboje wiedzą, że ich związek będzie trudny do zaakceptowania zarówno przez rodzinę Charlene, jak i ludzi Trevora, zwłaszcza Holdena, gdyż ona jest córką znanego sędziego, który wsadził go za kratki.
Biorąc do ręki pierwszą i drugą część serii „Firestone MC” od razu rzuca się w oczy jakość wydania i oprawa graficzna tej powieści. Przede wszystkim „Jesteś moją nadzieją” została wydana na białym papierze, a każdy rozdział ozdabia ten sam rysunek, nawiązujący do głównego motywu powieści. Wydawnictwo zdecydowało się też ozdobić wszystkie strony tytułem czytanej powieści i oraz nazwiskami autorek.
Prolog od razu wprowadza w bieg wydarzeń i od początku nie ma wydłużających się, wprowadzających w temat opisów. Natomiast autorka nie uniknęła formy pisania, w którym próbuje wyjaśnić postępowanie głównych bohaterów poprzez ich przemyślenia, pokazując ich rozterki wewnętrzne, ale też dodając niektóre wyjaśnienia od siebie. Narracja jest prowadzona w trzeciej osobie, więc mamy szerszą perspektywę poznawania poszczególnych wątków, z różnych punktów widzenia.
Po bardzo dobrej pierwszej części miałam wysokie oczekiwania, gdy ukazała się część druga, ale niestety, nie dorównuje ona swojej poprzedniczce. Fabuła i sam pomysł na zestawienie ze sobą dwóch postaci pochodzących z bardzo różnych środowisk jest dosyć znanym wątkiem, ale zawsze wzbudzającym ciekawość na rozwiązanie tego problemu. To jednak nie stanowiło dla mnie problemu. Bardziej byłam zawiedziona stylem, w jaki została napisana ta historia. Tak jak pierwsza część „Nie obiecuj niczego” mnie porwała i bez problemu wniknęłam w dziejącą się dynamiczną akcję, tak teraz nie mogłam zintegrować się z fabułą i postaciami. Nie czułam ich osobowości, emocji, napięcia, czy wzajemnego przyciągania, mimo że autorka o tym pisze i próbuje to nakreślić.
Nie wiem, która z pań jest autorką drugiej części, ale wyraźnie jest wyczuwalny inny styl i sposób prowadzenia poszczególnych epizodów. Są tu oczywiście zwroty akcji, mnogość zdarzeń, sceny intymnych zbliżeń, ale temu wszystkiemu tego, czego, co nie pozwala oderwać się od powieści. Na pierwszy plan wysuwa się relacja Trevora i Charlene, spychają na dalszy plan problemy klubowe, a zupełnie w okrojonym wątku pojawiają się problemy z rodzicami Charlene, którzy dopiero pod koniec zostają wprowadzeni w akcję.
Czytając zastanawiałam się, czy naprawdę kobiety wciąż biegają w niebotycznie wysokich szpilkach a wzór faceta to umięśniony, wytatuowany przystojniak? Czasami niektóre zwroty się powtarzały lub wywoływały zdziwienie, chociażby wtedy, gdy Charlene stoi przed Trevorem nago i za chwilę autorka pisze, że dziewczyna czuje się obnażona fizycznie i mentalnie. Plusem jest spójna fabuła złożona z kilku wątków oraz pokazanie różnic społecznych panujących w obrębie jednego miasta i brak akceptacji przez ludzi zamożnych, osób z niższych sfer. Zarówno Trevor, jak i Charlene są postaciami, które wzbudzają sympatię, ale oboje muszą nauczyć się poruszać w obcym dla siebie świecie. Autorka porusza też kwestię pogodzenia się z przeszłością, zdystansowania i spojrzenia na chwilę obecną, bez porównywania i oceniania. Wydarzenia w ostatnich rozdziałach znacząco poprawiły tempo akcji, gdyż zmieniają się one szybko, prowadząc do emocjonujących rozgrywek i w efekcie do finału, który tym razem mnie usatysfakcjonował.
„Jesteś moją nadzieją” to opowieść o wyborach, akceptacji, umiejętności rozmowy, ale głownie o miłości, która istnieje wbrew wszelkim zasadom i opinii innych ludzi. Pokazuje, że jest to uczucie łączące często ze sobą skrajne osobowości, by mogły znaleźć wspólny cel. Mimo moich uwag, z chęcią sięgnę po kolejną część i mam nadzieję, że będzie to historia kolejnego członka klubu, który według mnie zasługuje na więcej uwagi, czyli mam na myśli Holdena.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
Klub motocyklowy Firestone pogrąża się w chaosie. Porządek próbuje przywrócić Trevor Bradford, którego wciąż dręczą demony przeszłości i rozprasza pewna blondwłosa piękność. Charlene Whitlock t...
Klub motocyklowy Firestone pogrąża się w chaosie. Porządek próbuje przywrócić Trevor Bradford, którego wciąż dręczą demony przeszłości i rozprasza pewna blondwłosa piękność. Charlene Whitlock t...
Powieść to drugi tom z cyklu Firestone MC, będąca jednocześnie kontynuacją "Nie obiecuj niczego". Nie miałam okazji przeczytać pierwszej części, ale ta książka bardzo mi się podobała, więc bardzo moż...
Tom drugi zdecydowanie lepiej mi przypadł mi do gustu. Mamy tu zdecydowanie więcej typowych klubowych spraw, sporo się działo. Kontynuacja "nie obiecuj niczego" to zupełnie inna historia, a mimo to w...
@lalkabloguje
Pozostałe recenzje @Mirka
Co kryją mury Mulberry Tales?
@Obrazek „Nie wiara wpływa na to, jakimi ludźmi jesteśmy, tylko to, jak sami postrzegamy moralność.” Kilka miesięcy temu skończyłam czytać "The paper dolls", pierw...
@Obrazek „Są słowa, które zapadają człowiekowi głęboko w pamięć.” Czasami spotykamy jakąś osobę, która wydaje się nam znajoma, ale nie jesteśmy w stanie osadzi...