Andrzej Grabowski. Jestem jak motyl recenzja

Tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Aktor teatralny i filmowym z mnóstwem genialnych ról na koncie. Kabareciarz, który do łez rozbawia publiczność, czyniąc to z ogromnym taktem i kulturą. A ostatnio juror popularnego programu telewizyjnego. Jaki jest naprawdę, po godzinach spędzonych na planie filmu i deskach teatru? Jak to jest być jednym z lepszych autorów w Polsce?

Jestem jak motyl to opowieść o Andrzeju Grabowskim, znanym wszystkim z roli Ferdka w popularnym sictomie. To opowieść, przez którą się płynie. Od ukochanej Alwerni, w której się wychował, po Kraków aż po Warszawę. To niejako próba odrzucenia roli Ferdynanda Kiepskiego i pokazania się od innej roli. Zerwania z łatką serialowego lenia i nieroba siedzącego na fotelu w starym dresie z puszką piwa. To historia człowieka, który jest doskonałym aktorem i jeszcze lepszym kabareciarzem. Nie zabrakło tu filmowych smaczków zza kulis, które wywoływały uśmiech na mojej twarzy. Jednak to, co mnie zaskoczyło, to kariera muzyczna pana Grabowskiego. Umknęło mi, że tak dobrze sobie radzi i śpiewa takich prostym, a jednocześnie chwytającym za serce słowem.

Nie jest to pozycja, która gloryfikuje autora. Wręcz przeciwnie, nie brak tu potknięć, czy przykrych sytuacji. Sprawia to jednak wrażenie takiego zwykłego, normalnego człowieka, a nie jakiegoś boga czy herosa. Jestem jak motyl to ciekawa i barwna podróż w czasie. Po wielkich teatrach, ważnych rolach i niekonwencjonalnych pomysłach. Nie znajdziemy tu wiele ciekawostek z życia prywatnego. Ten temat pojawia się tylko miejscami. Za to nie brakuje tej drugiej, artystycznej strony mężczyzny.

Nie jest to wybitna biografia, która ukaże czytelnikowi wszystkie odcienie pana Andrzeja, ale pokaże inny wymiar aktora. Może nie dla każdego znany, może trochę mniej oczywisty, ale bardzo kolorowy i niezwykle ujmujący. Przyznam szczerze, że zaskoczyła mnie ta pozycja i pozwoliła inaczej spojrzeć na osobę Andrzeja Grabowskiego. Pod zupełnie innym kątem.

Jestem jak motyl. Oby nigdy tego motyla nie zabrakło.