Wyobraźcie sobie powieść kryminalną. Ginie artysta specjalizujący się w miniaturach. Jest trzech podejrzanych, również miniaturzystów. Wszyscy oni pracują nad ilustracjami do tajemniczej księgi. Śledztwo prowadzi człowiek, którego goni czas...Macie to? Dobrze...
A teraz umieśćcie akcję powieści w XVII wiecznym Stambule, dodajcie do powieści około dziesięciu dodatkowych wątków, kilkanaście opowieści oraz parę legend. Napiszcie wszystko w pierwszej osobie, zmieniajcie co rozdział narratorów, okraście wszystko erudycją oraz poetyka i wyprodukujcie 600 stron tekstu. Voila! Efektem jest doskonała i słusznie nagradzana powieść tureckiego noblisty - "Nazywam się Czerwień".
Po takim wstępie czekacie pewnie na kilka słów wyjaśnienia. Oto one.
Powieści Pamuka, tak jak książek np. Umberto Eco, nie da się streścić w kilku słowach. Mamy niby główny wątek morderstwa oraz poszukiwania winnych, ale tak naprawdę nie jest to w powieści najważniejsze. Głównym celem autora jest przedstawienie giaurom bogatego świata Islamu oraz opisanie, w sposób wysublimowany i rozbudowany, kilkunastu wieków muzułmańskiej historii i tradycji. Losy ludzi, opisanych w powieści noblisty, splatają się ze sobą niczym bluszcz pod oknem wszechobecnego w powieści Sułtana, władcy absolutnego. Akcja rozgrywa się niemalże dzień po dniu a autor raczy czytelników precyzyjnymi opisami czynności bohaterów co niektórych może zniechęcić do dalszego czytania. Cała sprawę ratuje lub pogrąża (wedle uznania) perspektywa.
"Nazywam się Czerwień" to książka wieloliniowa i rozbudowana niczym wspaniała mozaika lub misternie tkany, turecki kilim. Każdy z rozdziałów bowiem napisany jest w pierwszej osobie a osoba narratora zmienia się co rozdział. Czegoś takiego we współczesnej powieści jeszcze "nie grali". by nie pogubić się w gąszczu narracji, autor oznaczył rozdziały swoistą autointrodukcją bohaterów. I tak np. rozdziały gdzie historię opowiada Czarny noszą tytuł "Nazywam się Czarny" a narracyjne rozdziały jego wybranki to "Ja, Sekure". Oprócz tej pary bohaterów do mamy również całą menażerię abstrakcyjnych, "mówiących" postaci w stylu złotej monety, śmierci, namalowanego drzewa lub konia. Każde z nich opowiada jakąś, z pozoru tylko nie związaną z akcją, historie.
Jeśli chodzi o styl Pamuka, to jest on niezwykle rozbudowany i kwiecisty. Przypomina piękny poemat lub baśń z "tysiąca i jednej nocy" lub innego wschodniego eposu. Jednakże, książkę czyta się łatwo, bez większych językowych trudności.
Cały arabski świat przedstawiony przez autora jest niezwykle wiarygodny i precyzyjny. Mamy tutaj opis niezwykłego starcia kulturowego pomiędzy wschodem i zachodem, panem których jest Allah. Bohaterowie powieści, wierni muzułmanie, często "łapią się" na tym, że wątpią i nie zgadzają się z nauką Koranu, jednakże ich pozycja społeczna nie pozwala im na zbytnie sprzeciwianie się woli najwyższego. Ich rozterki, głównie dotyczące sztuki i motywów przedstawiania świata w miniaturach, opisane są w licznych opowieściach, anegdotach lub parabolach. Są to główne "smaczki" a jednocześnie "miny" powieści. Można je kochać lub nienawidzić.
Reasumując, powieść powinna przypaść do gustu wszystkim wymagającym czytelnikom, poszukujących w powieściach nowatorskich rozwiązań, mnogich wątków oraz historycznych odniesień. Swoją powieścią, Pamuk, wpisał się na stałe do kanonu powieści post-Ecowskich i słusznie zasłużył na przyznane mu nagrody.
Po przeczytaniu "Nazywam się Czerwień", my, mieszkańcy zachodu nie powinniśmy utożsamiać już turków z hałaśliwymi sprzedawcami kebabów a wyznawców Islamu z uzbrojonymi po zęby fanatykami. Ostateczny dialog kulturowy wschód-zachód byłby pięknym suplementem do dzieła Pamuka.