Kasztanowy ludzik recenzja

"Kasztanowy ludzik" to kryminał z elementami thrillera, który od pierwszych stron przykuwa uwagę czytelnika. 
 
 W Kopenchadze mordowane są, w brutalny sposób, kobiety - matki, źle zajmujące się swoimi pociechami. Psychopata, który dopuszcza się tych zbrodni, przy każdej ofierze zostawia swą wizytówkę - ręcznie robionego kasztanowego ludzika. A co dziwne, na kasztanowych ludzikach znajdują się odciski palców dziewczynki, którą prawie rok wcześniej uznano za martwą. Jej mordercę złapano i dosiaduje teraz wyrok. Dziewczynka była córką minister spraw społecznych - Rosy Hartung. Czy morderstwa są z nią powiązane? Tego muszą dowiedzieć się detektywi przydzieleni do tej sprawy. Nadia Thulin z wydziału zabójstw i samotna matka oraz Mark Hess, który został wydalony z Europolu i trafił z powrotem do Kopenchagi, z czego nie jest zadowolony. Mają współpracować w tej sprawie ale minie trochę czasu zanim sobie zaufają. W tym czasie morderca cały czas jest o krok przed nimi. Czy uda im się go powstrzymać zanim dojdzie do kolejnej zbrodni?
 
 Autor porusza w książce trudny temat - przemoc domową. Zwraca uwagę na krzywdę dzieci i ich cierpienie, którego doznają w miejscu w którym powinne czuć się bezpiecznie - w domu, oraz na osoby które je martretują i poniżają czyli ich rodziców. System opieki społecznej również pokazany jest w nie najlepszym świetle. Ten system kuleje i nie jest idealny. Nie zapewnia pomocy dzieciom, które jej potrzebują. 
 
 Książkę, pomimo jej rozmiarów, czyta się bardzo dobrze. Ciekawa fabuła i krótkie rozdziały przyspieszają akcję. Jednak przydługie opisy chwilami nudzą i książka się ciągnie. Napięcie budowane jest powoli i niespiesznie. Jest tu jeden główny wątek i kilka pobocznych, które z czasem układają nam się w całość. Bohaterowie świetnie wykreowani o ciekawych charakterach. Mroczny klimat i wstrząsające morderstwa nadają smaku całej historii. 
 
 "Kasztanowy ludzik" to udany debiut, który czyta się z zapartym tchem. Jest to świetny thriller na długie jesienne wieczory. Choć kasztany będą od teraz dla mnie wyglądały bardziej mroczne. Polecam!