„Jeśli naprawdę mnie kochasz...” to tytuł, który sam w sobie potrafi wywołać najróżniejsze emocje. Nie do końca wiadomo, czego możemy się spodziewać i to chyba jeszcze bardziej podkręca naszą ciekawość. Kiedy przeczytałam opis z tyłu książki, od razu pomyślałam, że to lektura w sam raz dla mnie. Spodziewałam się, że autor zabierze mnie w podróż po swoim życiu i przy tym poczuję każdą jego emocję. Cieszę się, że się nie zawiodłam.
Książka Aarona Darskiego to historia jego samego, napisana w sposób przejrzysty i przede wszystkim ciekawy. Autor opowiada w niej nie tylko o swoich radosnych chwilach, ale także o sytuacjach, które sprawiły mu dużo bólu. W książce pojawia się dużo intymnych przeżyć, za co naprawdę go podziwiam, ponieważ nie każdy miałby w sobie tyle siły i odwagi, żeby ukazać je wszystkie wielu obcym osobom. Cała treść podzielona jest na kilka okresów życia autora, co dodatkowo dodaje książce lekkości. Mimo że jest to lektura w większości bez dialogów, to uważam, że jest ona tak dopracowana, że nie ma w niej ani grama nudy. Z tyłu okładki znajdziemy takie zdanie: „Po przeczytaniu tej z gruntu terapeutycznej powieści czytelnik inaczej spojrzy na życie oraz z pewnością przewartościuje znaczenie miłości”. Jest to zdanie tak bardzo trafne, że aż musiałam o nim wspomnieć. Niektóre wydarzenia z życia autora, faktycznie zmuszają do pomyślenia nad swoim życiem. To jak autor za każdym razem potrafił się podnieść, daje też czytelnikowi dużo nadziei, że czasem jednak warto spróbować jeszcze raz. W odniesieniu do tytułu książki, kiedy tylko poznałam, co w praktyce to zdanie oznacza, zrobiło mi się naprawdę smutno. Można powiedzieć, że miałam wrażenie, jakbym to ja była na miejscu autora, a taki efekt jest czymś naprawdę rzadkim. W książce poznajemy też życie autora w trakcie dojrzewania. Nie znam tego Pana osobiście, a mimo to mogę powiedzieć, że tę jego historię wręcz pożerałam. Dawno nie czułam aż tylu różnych emocji. Widać, że Aaron Darski ma wielki talent, który umiał wspaniale wykorzystać. Ta książka faktycznie okazała się powieścią terapeutyczną.
Podsumowując, uważam, że warto sięgnąć po tę książkę. Nie wiem, dlaczego wcześniej o niej nie słyszałam, ale jak to mówią lepiej późno niż wcale. Cieszę się, że wpadła w moje ręce, ponieważ naprawdę dała mi do myślenia. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to do tych nieprzetłumaczonych kilku zdań po hiszpańsku. Tylko tego w niej brakowało. 9/10