„Wracała z basenu panoramiczną windą, gdy telefon oznajmił przyjście SMS-a. Zamarła z wrażenia... Nie mogła uwierzyć w to, co wówczas zobaczyła…”
Od zarania dziejów kobiety są dla twórców inspiracją i odgrywają rolę muz. Gdyby nie płeć piękna, nie doszłoby do wielu wojen, a mnóstwo dzieł literackich nie powstałoby nigdy…
Izabela Wierzchacz-Langner
„Jeśli naprawdę mnie kochasz…” jest bez wątpienia historią bardzo osobistą, chwilami opisem intymnych przeżyć autora. Jako taki tekst zasługuje na podziw – nie każdy jest aż tak odważny, aby obnażyć się i wystawić na ocenę przez kompletnie obce osoby, jakimi będą potencjalni czytelnicy. Jednakże powstawaniu omawianej historii od początku towarzyszy myśl, że w rzeczywistości została ona napisana dla jednej czytelniczki – żony autora. Jakie intencje przyświecały twórcy w przenoszeniu historii związku na papier – niech pozostanie jego tajemnicą. Być może utwór powstał ku przestrodze, a być może była to chęć potwierdzenia potęgi uczucia, próba usprawiedliwienia się czy po prostu potrzeba nadania emocjom i myślom trwalszego charakteru. Po przeczytaniu tej z gruntu terapeutycznej powieści czytelnik inaczej spojrzy na życie oraz z pewnością przewartościuje znaczenie miłości.