Chyba już każdy zna serię Super Kryminał, który co dwa tygodnie ukazuje się na rynku i jest dostępna w kioskach i salonikach prasowych. Ich cena jest przystępna i plasuje się w granicach 10- 15 złotych. Do Super Kryminałów są wybierane najciekawsze książki z klasyki gatunku, polskie i zagraniczne nowości, debiuty i wznowienia. Tym razem miałam okazję przeczytać dwie propozycje o fikcyjnym bohaterze powieści kryminalnych Jerrym Cottonie. Postać została stworzona w krajach niemieckojęzycznych i w Finlandii. Od ponad pięćdziesięciu lat jest z sukcesem wydawana w całej Europie przez grupę autorów.
Na motywach powieści powstało kilka słuchowisk radiowych oraz seria filmów.
Zobaczmy zatem z czym agent FBI Jerry Cotton miał do czynienie tym razem.
Jerry Cotton otrzymuje na swój telefon komórkowy wiadomość ze zdjęciem. Jest ono kiepskiej jakości i w pierwszej chwili wydaje się żartem. Jednak dla świętego spokoju postanawia przyjrzeć się jemu z bliska. Przesyła zdjęcie do laboratorium w kwaterze głównej. Po cyfrowej obróbce fotografii, z całą wyraźnością dostrzega znajomego agenta Zeerookah, który trzyma w rękach zwłoki nieznanego mężczyzny. Okazuje się również, że agent widoczny na zdjęciu prowadzi tajne śledztwo dla CDER- Centrum do Spraw Oceny i Badań nad Lekami. Centrum podejrzewa nielegalne testowanie nowego leku i za pomocą agenta Zeerookah próbuje rozwiązać zagadkę tajemniczych zgonów w trakcie klinicznych badań.
Jerry Cotton musi jak najprędzej podjąć śledztwo i odszukać zaginionego kolegę, któremu grozi niebezpieczeństwo.
Nasz bohater bardzo szybko wpada na odpowiedni trop i już wie kto i na kim przeprowadza te problematyczne badania. I tu mam ogromny zarzut i przyznaję ogromnego minusa. Jerry Cotton jest wykreowany na niekwestionowaną gwiazdę nowojorskiego FBI. Jest błyskotliwy, kompetentny, zawsze uzbrojony i nie imają się go żadne zbłąkane ani zamierzone kule. Zawsze wie, w jakim momencie się odsunąć, przechylić głowę. Zawsze też znajdą się inni, którzy w krytycznym momencie uratują mu tyłek. Nigdy nie był ranny, nawet nie miał żadnego zadrapania na policzku czy złamanej ręki. Jerry Cotton jest zbyt idealny, zbyt idealnie i za szybko rozwiązuje postawione przed nim zagadki. Dzięki czemu nie wydaje się rzeczywisty.
Sama historia badań nad nowym lekiem, testowanie jej na ludziach i nie zawracanie sobie głowy ich zgonami, jest bardzo ciekawe. Do badań wykorzystywani są bezdomni pod przykrywką bezpłatnej pomocy. Strach pomyśleć, że takie rzeczy mogłyby się wydarzyć w naszym środowisku. Niestety nie można tego stuprocentowo wykluczyć. Ludzie bezdomni nie wzbudzają niczyjego zainteresowania, ani państwa ani organów dbających o nasze bezpieczeństwo. Każdy chce od siebie odsunąć odpowiedzialność za bezdomnych i łatwo można przeoczyć tajemnicze zgony w tej grupie społecznej.
Narracja jest prowadzona w pierwszej osobie i jest opowiadana z punktu widzenia Jerrego Cottona. Jak i w trzeciej osobie gdzie podglądamy rozwój fabuły z kilku perspektyw. Możemy śledzić akcję z każdego miejsca, widzieć i słyszeć każdą nawet najdrobniejszą insynuację, dowód, świadka. Mamy pełny obraz sytuacji przez co fabuła wydaje mi się przewidywalna. w "Podziemnym świecie" zabrakło mi elementu zaskoczenia, które budowałoby odczucie napięcia i niepokoju.