[Recenzja może zawierać spojlery].
Czego spodziewacie się, czytając ostatnie tomy serii? Zarówno tych ukochanych, jak i tych nieco mniej?
Ja oczekuję zamknięcia wątków i szczęśliwego zakończenia. Jestem fanką happy endów!
Lubię jednak, kiedy dochodzi do nich w sensowny sposób. Nie cierpię, kiedy autorzy uprawiają tzw. lazy writing, czyli dla osiągnięcia zamierzonego przez siebie celu, niszczą charakter bohaterów, wprowadzają bezsensowne wątki i nie biorą pod uwagę rozwoju relacji. Za wszelką cenę starają się doprowadzić do zakończenia, które pierwotnie sobie założyli, pomimo tego, że w danym momencie nie do końca ma ono sens. W związku z tym przyspieszają akcję, sprawiając, że bohaterowie zachowują się w sposób, który wg czytelnika zupełnie do nich nie pasuje.
Książka pt. "Dla nas zawsze będzie lato" kończąca cykl pt. „Lato” i wieńcząca perypetie bohaterów, w moim odczuciu została napisana w taki właśnie sposób.
Belly od około dwóch lat spotyka się z Jeremiahem i jest przekonana, że jest on tym jedynym, pomimo tego, że od zawsze uważała, że to jego brat jest jej bratnią duszą. Conrad z kolei nie może pogodzić się z tym, jak zakończyły się sprawy między nim a dziewczyną i żałuje tego, jak ją potraktował.
Totalnie bezsensowne zwroty akcji sprawiają, że Belly i Jeremiah postanawiają związać się ze sobą „dopóki śmierć ich nie rozłączy”.
Conrad uświadamia sobie wtedy, dosłownie kilka godzin przed ślubem, że to najlepsza chwila, żeby wyznać jej miłość.
W związku z tym Belly musi podjąć najważniejszą decyzję w życiu – którego z braci wybrać.
Co w fabule tak bardzo mi się nie podobało?
Nie to, że ostatecznie wybrała nie tego brata, któremu kibicowałam, tylko wszystko to co do tego doprowadziło.
Sam pomysł ślubu nastolatków (ona ma wtedy bodajże 18/19 lat, a on 19/20) oraz okoliczności, w jakich się na niego decydują, jest w moim odczuciu absolutnie niedorzeczny i absurdalny. Nie świadczy zupełnie o miłości i przywiązaniu, a o totalnym braku jakiejkolwiek dojrzałości ze strony bohaterów.
Wyposażenie Jermiaha w jak najwięcej negatywnych cech, kiedy wcześniej był najlepszym przyjacielem Belly, który potrafił czytać dziewczynie w myślach i zawsze wiedział jak sprawić jej przyjemność, również bardzo mi się nie spodobało.
Natomiast Belly, narzekająca na to, jak bardzo denerwują jej niektóre cechy chłopaka, np. to, że ma alergię i lubi jeść curry, kiedy jest przeziębiony to wisienka na torcie.
Co więcej, Conrad, z chłopaka, który złamał jej serce i nie zawsze zachowywał się wobec niej fair, nagle wszystko robi tak, jak powinien i znów jest księciem z bajki, który zasługuje na uwagę.
Podsumowując, uważam, że ostatni tom serii to jej najgorsza część i mam nadzieję, że serial, o którym wspominałam, recenzując poprzednie tomy, zostanie poprowadzony bardziej sensownie, a luki w fabule zostaną wypełnione, bez niszczenia charakteru bohaterów.
Pomimo tych wszystkich niedociągnięć, książkę przeczytałam bardzo szybko, bo to lekka i mimo wszystko całkiem przyjemna lektura, a cała seria trzymała mnie mocno w napięciu. Bo czy nie przeżywając historii, aż tak bardzo denerwowałabym się na jej przebieg?