Jej porywacz. Zmień mnie recenzja

Gdy sięgałam po pierwszą część mrocznej trylogii Twist me, nie spodziewałam się, że będzie ona tak pokrzywiona i tak mocno erotyczna. Po takiej dawce scen, które zostały tu przedstawione, musiałam wziąć w ręce thriller, żeby trochę ochłonąć po lekturze. Dlatego osoby, które uwielbiają zbliżenia w książkach, będą zachwycone!

Sam prolog wzbudza niemałe zainteresowanie!

„Krew. Wszędzie. Kałuża ciemnoczerwonej cieczy rozlewa się po podłodze, rozrasta. Mam krew na stopach, na skórze, we włosach…Czuję ją na palcach, w ustach, oblepia mnie. Tonę we krwi, krztuszę się nią.”

Zaczyna się ciekawie, prawda? Po prologu, mamy cofnięcie w czasie, w którym to poznajemy Norę. 18latkę, która za niedługo będzie miała swoje urodziny, skończy szkołę i będzie chciała rozpocząć dalszą edukację na wyższej uczelni. Ale nie będzie jej to dane, bowiem na dyskotece pozna swojego oprawcę. I choć z początku jego zachowanie nie będzie wskazywało na jakiekolwiek odchylenia od normy, tak jak się później okaże, jego władczość i chęć „posiadania” będą niezwykle przerażające… ale i podniecające…

Wyobraźcie sobie, że macie 18 lat, porywa Was przystojny mężczyzna, sprowadza na swoją wyspę ( na której jest wiecznie ciepło oczywiście ), nie musicie robić nic… no może oprócz jednej rzeczy – spełniania zachcianek przystojnego porywacza :P przyznawać się szybko – kto się na to pisze? :D Tak właśnie m.in. wygląda dzień z życia porwanej nastolatki. Ale to co się dzieje na tej wyspie, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Cała książka to idealnie przedstawiony syndrom sztokholmski. Autorka w genialny sposób pokazuje nam, jak jeden mężczyzna może wpłynąć na kobietę i ją od siebie uzależnić! Sama uzależniłam się od tego chłopa, podczas czytania! I choć zachowanie Nory nieraz naprawdę mnie szokowało i zaskakiwało, tak nie mogłam się doczekać tego, co wydarzy się na kolejnej stronie. Zdarzało się, że niektóre momenty czytałam na wdechu i aż się sama w sobie spinałam, przy czytaniu :P Ta książka rozpala zmysły, opisy tego co robił porywacz z biedną Norą, wywoływały na moich rękach ciarki. Z jednej strony czułam jej strach, bowiem całość książki poznajemy tylko z jej perspektywy, więc jej rozterki i obawy, przedstawione w taki, a nie inny sposób, oddziaływały i na mnie :P A z drugiej … no cóż, niektóre momenty były naprawdę gorące, dlatego czytanie jej grozi wypiekami na twarzy ;)