Jej ogródek recenzja

Hejka kochani!
Kolejna książka Penelope Bloom mnie zachwyciła.
Mianowicie "Jej Ogródek" opowiada o Nell, która łapiąc się ostatniej deski ratunku została ogrodniczką.
Dostała pierwsze zlecenie, ona i reszta ekipy mieli ogarnąć krzaczki w ogrodzie bardzo bogatego Harrego Barnidge.
Nell, której jedyne doświadczenie w robieniu figur z krzaków były obejrzane filmiki na Youtube.
Dostała zlecenie zrobienia pingwina goniącego bałwana, no i co z tego wyszło...z jej małej albo dużej wtopy wyszło dzieło sztuki co się później okazało.
Każdy by pomyślał, że ktoś widząc swojego krzaczka w kształcie męskiego przyrodzenia to od razu tego ogrodnika wyrzuciłby z posesji...lecz Harry, który nie miał od jakiegoś czasu nikogo, romanse nie były już dla niego, to totalnie przepadł w jej pomarańczowych włosach.
Bardzo szybko między nimi doszło do zauroczenia sobą.
Szybko Nell dzięki małej pomocy Harrego zaczęła się realizować w stronę, w którą nawet nauczycielka w młodszych latach odradzała jej iść.
Nell swoją pasję trzymała daleko od świata ukrytą głęboko w szafie i to był jej błąd bo jak się okazało miała potencjał, niestety nie w pełni rozwinięty ale miała.
Dzięki tej miłości Harry jak i Nell na owo zaczynali wierzyć w siebie i widzieć różne wartości.

Jest to typowy komediowy romans tak jak cała ta seria.
Idealny do zrelaksowania się na jeden wieczór, pośmiania się i do kibicowania bohaterom.
Jedyne co mnie denerwowało w tej książce to, to że Nell i Harry dosłownie po 2 dniach już się pokochali i nie widzieli życia poza sobą.
To było bardzo nierealne i trochę mi to przeszkadzało...no ale cóż miłość nie wybiera.
Historię bardzo przyjemnie i szybko się czytało, polecam ją każdemu kto ma gorszy nastrój i potrzebuje lekkiej lektury.
Zostały mi jeszcze 3 książki tej autorki i aż szkoda mi ich czytać, bo co mi potem zostanie?
Ważna kwestia, moim zdaniem książek nie trzeba czytać po kolei, w dalszych częściach owszem pojawiają się bohaterzy z pierwszych części ale bardziej jako tło lub bohaterowie drugoplanowi.