Otwierając „Jedyne marzenie” przeniosłam się do okolic Kowna i Warszawy z przełomu XIX i XX wieku. Do czasów niepewnych i niebezpiecznych ze względu na widmo wojny rosyjsko-japońskiej na tle, której autorka snuje opowieść o miłości, stracie i wyrzeczeniach. Małgorzata Garkowska odmalowuje za pomocą słów barwny obraz minionej epoki, pokazując niejako że choć od tamtych wydarzeń minęło przeszło sto lat i ludzie żyli wtedy zupełnie inaczej niż my teraz to ich marzenia i pragnienia były takie same jak nasze.
Główną bohaterką tej opowieści jest Tatiana Wasilliewna Makarowa córka zamożnego ziemianina. Towarzyszymy Tani niemal od kołyski. Obserwujemy jak dorasta i jak kształtuje się jej charakter. Jako że była najmłodszym dzieckiem państwa Makarowów i ich jedyną córką, była rozpieszczana zarówno przez rodziców jak i braci, przez co pozwalano jej na więcej swobody. Tak na przykład mogła bawić się z dziećmi zarządcy folwarku oraz synem kowala z pobliskiej wsi. To z nimi Tatiana przeżyła pierwsze młodzieńcze rozterki i poczuła słodko – gorzki smak pierwszej miłości. Kiedy jej romans z Adamem wyszedł na jaw, a ojciec zwolnił Rogackiego i zakazał mu zbliżać się do swojej córki Tatiana miała wrażenie, że cały jej świat się zawalił. Wtedy myślała, że już nigdy nikogo nie pokocha tak jak Adama. Myślała, że to była jedna jedyna miłość na całe życie.
Kiedy Tatiana poznaje Pawła Orłowskiego jest zaskoczona swoją reakcją. Zastanawia się, czy możliwe jest kochać jednego mężczyznę, a pożądać drugiego. Im częściej jednak myślała o przystojnym kadecie ze szkoły wojskowej w Wilnie, tym bardziej zamazany stawał się obraz Adama, a uczucie które do niego żywiła coraz bledsze. Paweł, jednak pozostawał całkowicie obojętny wobec siostry swojego przyjaciela co dziewczynę niesamowicie irytowało.
Wydarzenia, jakie miały później miejsce całkowicie zmieniły życie Tatiany i całej jej rodziny…
•
Nie spodziewałam się, że historia krnąbrnej Rosjanki wciągnie mnie aż tak bardzo. Być może to właśnie ten jej buntowniczy, niedający się okiełznać charakter ujął mnie najbardziej, a może to niesamowity klimat minionej epoki, jaki udało się autorce stworzyć nie pozwolił mi na rozstanie z książką, choćby na moment póki nie dotarłam do ostatniej kropki.
•
Za co polubiłam Tatianę? Za to, że nie dawała się upchnąć w przyjęte ramy społeczne. Była indywidualistką niebojącą się sięgać po to czego pragnęła. Wychodziła z założenia, że szczęściu trzeba czasem pomóc, a to z kolei sprawiło, że w końcu miała ukochanego mężczyznę u swego boku. Ale czy aby na pewno tak było? Czy związek Tani i Paszki można nazwać szczęśliwym?
Postępowanie Pawła było dla mnie trudne do zaakceptowania, przez co nie potrafiłam wykrzesać za grosz sympatii dla niego. Nie był do końca szczery wobec żony, choć ta się wiele domyślała i akceptowała wszystko w imię miłości. W pewnym momencie sama nie wiedziałam, czy podziwiać ją za jej poświęcenie dla tego związku, czy potrząsnąć nią by się opamiętała. Zrozumiałam jednak, że Tatiana kochała mocno i bezgranicznie, a taka miłość warta jest każdego poświęcenia.
Tatiana to niezwykle barwna postać i przyjemnie było obserwować jak dojrzewa i odważnie sięga po swoje jedyne marzenie.
•
Jestem zauroczona tą historią. Polecam serdecznie.