Bardzo rzadko sięgam po reportaże. Jednak raz na jakiś czas trafiam na taki obok, którego nie umiem przejść obojętnie. "Irlandia wstaje z kolan" autorstwa Marty Abramowicz jest właśnie jednym z takich reportaży.
Autorka podjęła się opisania zmian społecznych jakie zaszły w irlandzkim społeczeństwie. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ według autorki ciężko było dotrzeć do osób, które były częścią tych zmian i chciałyby opowiedzieć o tym co przeżyły. Niemniej jednak pani Abramowicz nie tylko udaje się porozmawiać z kilkoma osobami, ale także odnosi się do wielu źródeł, co czyni powyższy reportaż bardzo wiarygodnym.
Reportażystka wyruszyła w podróż do Irlandii, aby zgłębić tajemnice tego kraju, który zdołał zdetronizować księży i odrzucić nauki kościelne w powszechnym głosowaniu. Autorka stara się odpowiedzieć na pytania, które nurtują wielu Polaków – dlaczego u nas wciąż trudno jest odejść od tradycyjnych wartości narzuconych przez kościół, a Irlandczycy odważnie podjęli tę walkę.
Dzięki swojej empatii i skrupulatności w badaniu tematu, Marta Abramowicz stworzyła książkę, która porusza oraz skłania do refleksji nad własnymi przekonaniami i postawami. Autorka nie boi się stawiać trudnych pytań i ukazywać ukryte problemy społeczne, które często są tematem tabu.
Okazuje się bowiem, że Irlandczycy borykali się z bardzo podobnymi problemami, z którymi i my Polacy aktualnie się zmagamy. Otóż społeczeństwo podjęło walkę o prawo do aborcji, prawo kobiet do pracy po wyjściu za mąż czy też o dekryminalizację związków homoseksualnych. Wiele z historii opowiedzianych przez panią Abramowicz bardzo mnie poruszyło. Były to głównie opowieści związane z tragedią dzieci i kobiet wobec, których katolicki system okazał się bardzo okrutny. Kobiety były zmuszane do rodzenia dzieci - nawet tych bardzo chorych czy z gwałtu. Poza tym dzieci były odbierane matkom zawsze kiedy zostały poczęte w związku poza małżeńskim - nawet jeśli przyszli rodzice planowali się pobrać, albo matka chciała wychować dziecko, które nosi w swoim łonie. Takie dzieci jeżeli miały szczęście trafiały do adopcji. W innych przypadkach czekały na nie sierocińce i szkoły przemysłowe, w których doznawały traumy w wyniku przemocy. Bardzo poruszające jest to, że nawet jeśli matki po latach chciały odnaleźć swoje dzieci było to im z rozmysłem utrudniane. Siostry, które prowadziły ośrodki matki i dziecka, sierocińce czy szkoły przemysłowe z rozmysłem kłamały, że dzieci nie chcą mieć z nimi kontaktu - chociaż zdarzało się być zupełnie odwrotnie.
To co przeczytałam w tej książce jest szokujące i przerażające. Czasem miałam wrażenie, że przeniosłam się do XIXwiecznej Anglii, gdzie nikt nie słyszał o prawach człowieka i ich poszanowaniu. Jednak niestety wydarzenia opisane w powyższym reportażu działy się naprawdę niedawno. Mimo to z tejże publikacji wyniosłam kilka wniosków. Przede wszystkim wielka siła tkwi w kobietach, które doprowadzone pod mur potrafią wykrzesać z siebie ogrom sił do walki o prawa zarówno swoje jak i innych osób, które są pokrzywdzone. Poza tym to właśnie jedynie społeczeństwo jest w stanie wymusić zmiany w Kościele, który przecież zależy od wiernych.
Reasumując...
"Irlandia wstaje z kolan" to jedna z najważniejszych książek, które przeczytałam, która dała mi nadzieję na to, że i w naszym kraju w końcu zajdą odpowiednie zmiany. Myślę, że warto po nią sięgnąć - tym bardziej, jeżeli jesteście praktykującymi katolikami.