Pieter Huys nigdy nie namalował „Partii szachów”. Tym bardziej w 1471 ponieważ żył w wieku XVI. Roger d’Arras i Ferdynand Altenhoffen – książę Ostenburga nigdy nie istnieli, a Lady of Bourbon, czyli Beatrycze Burgundzka była targana namiętnościami w XIII w. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie?
Arturo Perez-Reverte już po raz kolejny urzekł mnie tajemnicą, spiskiem, intrygą, mrocznym klimatem i samą opowieścią. Tym razem motywem przewodnim i osią całej historii są szachy. Arthur Conan Doyle powiedział kiedyś: „Dziesięć morderstw nie mieści w sobie tyle zbrodni, ile jedna partia szachów”. Cytuje autora przygód Sherlocka Holmesa nie bez powodu. „Szachownica flamandzka” tak naprawdę jest wielowątkową historią detektywistyczną rozgrywającą się jednocześnie na obrazie z XV w i w XX wiecznym Madrycie, a cała akcja i losy bohaterów skupiły się wokół jednej partii szachów. Julia, główna bohaterka jest konserwatorką dzieł sztuki. Otrzymuje zlecenie odrestaurowania obrazu flamandzkiego malarza Pietera van Huysa „Partia szachów”. Na obrazie dwóch mężczyzn rozgrywa partyjkę w towarzystwie pięknej kobiety. Pozornie sielankowy obrazek. Jednak pod warstwą farby Julia odkrywa napis „quis necavit equitem” – „kto zbił skoczka?”, co również można przetłumaczyć, „kto zabił rycerza?” czyli jedną z postaci z obrazu. Romantyczna historia sprzed wieków z kryminalnym podtekstem może znacząco podbić cenę dzieła flamandzkiego mistrza. Niebagatelną rolę w znalezieniu mordercy sprzed pięciu wieków ma przebieg rozgrywanej na obrazie partii szachów. Do pomocy w rozwiązaniu zagadki zostaje więc zatrudniony ekstrawagancki mistrz tej gry, outsider wśród szachistów, pan Muñoz, który może nieco przypominać Scherlocka Holmesa. Od tej chwili intryga sprzed pięciu wieków przenosi się do współczesności, zaczynają ginąć ludzie, a partia szachów toczy się dalej.
Podczas lektury żałowałem, że szachy są mi znane bardzo powierzchownie, a nie wystarczy jedynie znać reguły gry. Autor przeprowadza bowiem skrupulatne analizy partii szachów z obrazu, również wsteczne czyli rozgrywa je do tyłu. Wielowarstwowa intryga kryminalna tocząca się niespiesznie wśród meandrów i zawiłości królewskiej gry, tajemnic sprzed wieków i skomplikowanych historii głównych bohaterów powieści wciąga i angażuje do własnych prób rozwikłania zagadek – kim jest tajemniczy szachista, kto jest mordercą, jakie są jego motywy? A wszystko toczy się w leniwym rytmie hiszpańskiej sjesty, wśród ulic, kawiarni, targów staroci Madrytu, gdzie każdy ma czas na lampkę wina i papierosa w towarzystwie eleganckich i dystyngowanych antykwariuszy i marszandów. Nie znajdziemy tu błyskawicznej akcji i globalnych intryg jak u Dana Browna. Możemy za to powoli smakować i delektować się wspaniała opowieścią. A zakończenie? Znów posłużę się Arthurem Conan Doyle. „Gdy odrzucisz to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą.”