My na księżycu recenzja

Gdyby Dean nie zerwał z Ginger, ta historia mogłaby się nigdy nie wydarzyć. Nie byłoby wspólnego tańca pod wieżą Eiffla, spaceru z Rhysem i tego wszystkiego, co przyniosła im ta jedna, magiczna noc.

Ginger i Rhys nie spodziewali się tego, że pisanie e-maili może być tak angażujące. Nie wiedzieli, że można siedzieć do późna w nocy i czekać na tę jedną wiadomość, która udowadnia, że jest się dla drugiej osoby kimś więcej. Tylko tak właściwie kim?

Dwójka nieznajomych, których połączyła prawdziwa bliskość. Ona w Londynie, z poukładanym i przewidywalnym życiem. On w ciągłej podróży, szukając swojego domu i kogoś, kto mógłby go pokochać. Czy taka relacja ma szansę przetrwać?

„My na księżycu” Alice Kellen to piękna opowieść o przyjaźni, która z czasem zaczęła przeradzać się w coś więcej. Autorka dobrze poprowadziła wątek romantyczny pomiędzy dwójką głównych bohaterów; ich relacja rozwijała się stopniowo i była pełna wzajemnego szacunku. Wymiana maili Rhysa i Ginger także sporo mówiła o nich jako osobnych jednostkach, które mają zupełnie odmienne priorytety i pomysły na życie.

Alice Kellen dzięki formie maili sprawiła, że tę książkę czytało się szybko, a przekomarzanie się tej pary nieraz wywoływało uśmiech na mojej twarzy. Przyjaźń Ginger i Rhysa sprawiała, że czułam ciepło w sercu, dlatego też nie chciałam, aby cokolwiek się między nimi popsuło… Co oczywiście się stało, ale było pozbawione zbędnego dramatyzmu i zadziało się w sumie samoistnie. Niemniej niektóre fragmenty książki sprawiły, że płakałam i byłam niesamowicie rozdarta. Pisarka w jednej chwili leczyła moje serduszko, a kilka stron później znowu je łamała… A mi się to podobało. Głównie dlatego, że lubię, gdy jakaś historia wzbudza we mnie silne emocje, obok których nie mogę przejść obojętnie.

„My na księżycu” to naprawdę świetna powieść, która fankom romansów i wątku „właściwa osoba, niewłaściwy czas” z pewnością przypadnie do gustu. To dobrze napisana książka, która potrafi zaskoczyć i przyprawić czytelnika o szybsze bicie serca. Wiem, że na naszym rynku wydawniczym są też inne powieści autorstwa Alice Kellen i… coś czuję, że będę musiała je nadrobić 😉.

Za egzemplarz dziękuję portalowi LubimyCzytać.pl