Stało się. Pierwszy raz w życiu przeczytałam powieść sensacyjną (a właściwie sensacyjno-detektywistyczną). Żadnemu innemu gatunkowi nie opierałam się tak długo. Nie lubię wydumanych afer, arcygenialnych, doskonale wyszkolonych złoczyńców o lodowatym spojrzeniu, smętnych pokrzywdzonych, tajemnic z przeszłości, a właśnie tak wyobrażałam sobie powieść sensacyjną. Bardzo stereotypowo, prawda?
Moje niepoparte żadnymi argumentami wyobrażenia i rozwiał, i potwierdził Harlan Coben w swojej książce zatytułowanej ,,Tylko jedno spojrzenie". Sama nie wiem, co sprawiło, że zdecydowałam się ją przeczytać. Chyba potrzeba sięgnięcia po coś zupełnie nowego, innego. Tego właśnie oczekiwałam od tej powieści: interesującego rozwinięcia wątku kryminalnego, niespodziewanych zwrotów akcji i przede wszystkim wiarygodności.
Wbrew temu, co sugeruje tytuł tej książki, ustabilizowanego życia Grace Lawson nie zmieniło jedno spojrzenie, a fotografia znaleziona wśród odbitek odebranych z zakładu fotograficznego. Przedstawia ona młodego Jacka, męża bohaterki, oraz trzy inne kobiety, twarz jednej jest przekreślona. Zdjęcie zostało zrobione przed laty, najprawdopodobniej za szalonych czasów studenckich Jacka. Tylko dlaczego tuż po pokazaniu mu tej fotografii wychodzi on z domu razem z tą fotografią i już nie wraca? Grace rozpoczyna poszukiwania męża i niemalże tuż po tym ktoś zaczyna grozić jej oraz jej dzieciom. Kobieta jest coraz bardziej zagubiona. Im więcej zdobywa poszlak, tym mniej wie. Wszystkie tropy prowadzą jednak do bostońskiej masakry, w wyniku której zginęło osiemnaścioro nastolatków, a sama Grace cudem uszła z niej z życiem.
,,Megagwiazda współczesnego thrillera" nie zdobyła mojego uznania za mrożące krew w żyłach szczegóły zbrodni, ani dopracowane portrety psychologiczne bohaterów. Coben wygrał wiarygodnością. Każdą sytuację opisał w taki sposób, że miałam wrażenie, że właśnie ją obserwuję. Wielu pisarzy, opisując wydarzenia rozgrywające się w ich książkach, popada ze skrajności w skrajność, on nie. Coben musi być rewelacyjnym obserwatorem, ponieważ opisał poczynania swoich postaci w taki sposób, że nie musiał już zajmować się ich psychiką. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim.
Akcja ,,Tylko jednego spojrzenia" prowadzona jest dynamicznie, autor co jakiś czas przenosi ją na inne plany fabularne, co akurat jest bardzo częstym zabiegiem w tego typu książkach. Ciężko jest przewidzieć, co stanie się na następnej stronie. Cobenowi bardzo zależy na tym, żeby czytelnik nie domyślił się, co dzieje się z Jackiem i kto oprócz niego znajduje się na podrzuconej fotografii. Zakończenia książki nie sposób przewidzieć. Pomijając to, że jest ono całkowicie zaskakujące, to dodatkowo Coben rzuca wcześniej tyle fałszywych tropów, że nie sposób wybrać wśród nich tego właściwego. Zakończenie nieco mnie rozczarowało tylko z jednego powodu. Nie spodziewałam się tego, że wszystkie tragedie opisane w tej książce miały swoje źródło w naprawdę błahej sprawie. Spodziewałam się, że wszystko zaczęło się od odrobinę mniej prozaicznych powodów.
Z czystym sumieniem polecam Wam tę książkę. Myślę, że nie rozczarują się nią nawet ci, którzy nie przepadają za gatunkiem, który ona reprezentuje. Wszystko, poczynając od bohaterów, poprzez akcję, aż do napięcia budowanego już od pierwszych stron, jest autentyczne. Każda postać ma tej książce swoje, zręcznie wplecione w wątek główny, pięć minut. Co najważniejsze, absolutnie nie można nazwać tej powieści schematyczną. Wszystko ma w niej swój początek i koniec, a przy tym jest nieprzewidywalne i mylące czytelnika. Teraz już wiem, że jeśli znowu będę miała ochotę przeczytać jakiś porządny thriller, Coben będzie na mnie czekał.