Dni mijają, a my czasem nawet tego nie zauważamy. Lecą nieprzerwanie, zamieniają się w tygodnie, miesiące a później lata. Stajemy się coraz starsi, dorastamy, zmieniamy się. A gdyby tak wybrać jeden dzień każdego roku, w którym ktoś obserwowałby z boku nasze życie? Co by o nas pomyślał? Czy nasze zachowanie jednego dnia byłoby aprobowane, a za rok wywoływałoby już skrajną irytację?
Taki właśnie zabieg zastosował David Nicholls. Postawił przed nami dwoje absolwentów, którzy spotkali się 15 lipca. Nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiali, bo i po co, skoro różnili się diametralnie, a i przebywali w zupełnie innych środowiskach. Jednak ten jeden dzień/jedna noc zmieniła ich sposób postrzegania siebie i zaplotła ich relacje w skomplikowany węzeł miłości, przyjaźni i namiętności. Od teraz obserwujemy ich co roku 15 lipca i widzimy jak zmienia się ich relacja, a także oni sami. Wszystko to w atmosferze przyjaźni podszytej miłością i pożądaniem.
Właśnie ich zmiany są tu najistotniejsze. Ich osobowości i przyzwyczajenia zmienią się w miarę upływu lat. Emma w momencie, gdy ją poznajemy jest wkraczającą w dorosłe życie młodą kobietą. Ma wielkie plany na przyszłość, jest gniewna, bojkotująca wszystko i wszystkich, ale też nie pozbawiona wewnętrznego uroku. Brakuje jej pewności siebie i to sprawia, że pierwsze lata po studiach nie układają jej się najlepiej. Popada z jednego złego zajęcia w drugie, aż zaczyna dopadać ją depresja. Dzięki pomocy Dextera wychodzi z tego i zaczyna powoli układać sobie życie. Dexter jest typowym "studentem" przez co powinniśmy rozumieć mnóstwo imprez i dziewczyn. Później nie jest lepiej. Nasz przystojny książę staje się uzależniony od imprez, kobiet i używek. Chce wykorzystać swoją młodość, karierę i powodzenie, ale nie zauważa, jak przez lekkomyślność traci wszystko. Bohaterowie stanowią mocną, a nawet najważniejszą stronę tej książki. Nie są przerysowani, o czym świadczy choćby ich życiorys. Są świetnym przykładem na to, że nikt nie ma łatwego życia. Za wielkimi ambicjami, jak w przypadku Emmy, czasem kryje się rozczarowanie, a długo planowana przyszłość i tak jest inna, niż byśmy chcieli. Kariera niesie, masę fałszywych przyjaciół, którzy odwracają się od ciebie, gdy ich potrzebujesz, a sama przemija.
„Przyszłość nigdy nie jest taka, jakiej się spodziewamy. Właśnie dlatego jest tak cholernie ekscytująca.”
"Jeden dzień" nie jest romansem, o czym mogłam się przekonać, już po pierwszym rozdziale. Relacja bohaterów nie jest łatwa. Mimo że od pierwszej chwili przypadają sobie do gustu, nie decydują się na związek, bo przez ich charaktery od razu byłby on skazany na przegraną. Decydują się na przyjaźń. Dużo rozmawiają, piszą rzewne listy (Emma) i lakoniczne karki (Dexter). Mogą na siebie liczyć i porozmawiać o wszystkim, co jest ważne, bo przecież każdy z nas chciałby mieć obok osobę na którą zawsze może liczyć. "Jedne dzień" więc to raczej historia życia dwojga ludzi, którzy przeżywają swoje rozterki, gubią się w swych decyzjach, szukają szczęścia, choć nie widzą, że jest ono na wyciągnięcie ręki.
Świat przedstawiony jest idealnie wykreowany, zarówno miejsca, jak i czas oraz bohaterowie odzwierciedlają rzeczywistość, w którą naprawdę łatwo jest się wciągnąć. Książka jest pisana językiem przystępnym dla każdego. Bez zbędnego filozofowania, ale też bez prymitywności. Od czasu do czasu, miałam uczucie znużenia i trudności z wciągnięciem się, ale było to tak rzadkie, że aż prawie niezauważalne. Akcja każdego rozdziału, działa się rok później niż w poprzednim, co według mnie jest zabiegiem jak najbardziej trafionym. Przez to z każdym rozdziałem miałam wrażenie, jakbym czytała następną część przygód bohaterów. Dzięki temu łatwiej było zaobserwować ich zmianę, a i sama akcja była żywsza.
„Nie rozumiesz, że jeśli musisz coś trzymać w sekrecie, to dlatego, że nie powinieneś tego robić?”
Coraz częściej mamy do czynienia z okładkami będącymi klipami filmowymi. Tutaj również możemy zaobserwować ten przypadek. Dwoje całujących się ludzi, którzy sprawiają wrażenie, jakby był to ich ostatni pocałunek. Całość nie jest zbyt oryginalna i niepowtarzalna, choć pewną magię w sobie ma. Okładka z wcześniejszego wydania również szczególnie nie zachwyca, dlatego jeżeli miałabym decydować, to wybrałabym okładkę filmową.
"Jeden dzień" to pozycja przedstawiająca ludzie życie takim, jakim jest naprawdę, bez przerysowania i nadmiernego lukru. Zaskakuje, wyciska łzy z oczu, nawet tym, jak mnie, którzy zazwyczaj nie płaczą. Zakończenie na pewno Was wzruszy, ale i przysporzy Wam irytacji na taki, a nie inny rozwój wypadków. Gorąco polecam! Warto po nią sięgnąć, poświęcić jej czas i wgłębić się w przedstawioną historię. Ja zapamiętam ją na długo i pewnie wrócę do niej, jeszcze nie raz.