Biografie mają to do siebie, że wszystko zależy od osoby, jaką obierają za główny temat. Tak się zdarzyło, że Witold Gombrowicz jest niezmiernie intrygującą postacią nie tylko z punktu widzenia literatury, lecz także zwykłej ludzkiej ciekawości. Przyznam, że z wielką chęcią pragnęłam poznać scenerię życia, jaką otaczał się autor "Ferdydurke". Na wstępie muszę zaznaczyć, że nie zawiodłam się na tej książce. Nie dość, że autorka idealnie przybliżyła czytelnikowi realia, w jakich żył artysta, to wzbogaciła to czarno-białymi fotografiami przybliżającymi choć w niewielkim stopniu wygląd rodziny, jak i samego Gombrowicza jako młodego pana.
Po pierwsze, po przeczytaniu Jaśnie Panicza pojęłam wiele istotnych szczegółów odnośnie życia oraz otoczenia, w którym się obracał pisarz. Podążałam wraz z nim przez nieprzespane noce, podczas których tworzył kolejne dzieła, podążałam wraz z nim drogami, na których nie było róż, lecz ciernie. Nie wiedziałam, że na samym początku rodzina twórcy była sceptycznie nastawiona do wydania jego utworu - bo w to, iż w głębi duszy byli z niego dumni, święcie wierzę. Nie byłam także świadoma tego, że matka ubierała chłopca w ubrania odpowiednie dla dziewcząt, gdyż pragnęła, by urodziło się dziecko płci żeńskiej. Tak wiele faktów z życia wielkiego artysty ukazało się w pełnej krasie po sięgnięciu po tę pozycję.
Autorka, Joanna Siedlecka, ma taki styl pisania, że nie sposób mu nie ulec. Miałam wrażenie, że nie czytam suchej biografii, lecz zupełnie jak to w przypadku powieści przygodowych bywa, zagłębiam się w świat przedstawiony, grzęznę w nim, ażeby na samym końcu dowiedzieć się wszystkiego. Powyższe słowa sprawdziły się idealnie, prócz tego, że znałam wszystkie informacje o Gombrowiczu. Tak nie było, bowiem wyłącznie autor wielu uznanych dzieł wiedział, co istotnie znajduje się w jego głowie. Mimo to pani od biografii - jak zostało zaznaczone na obwolucie - przybliżyła mi w znacznym stopniu to, czego chciałam się dowiedzieć. Dodatkowym walorem było to, że umieściła w owocu swej pracy efekty rozmów z ludźmi, którzy znali wielkiego pisarza. Nie zawsze to się zdarza, gdyż często bywa tak, że autorzy otaczają się aurą tajemniczości i praktycznie znikają z powierzchni ziemi, pozostawiając po sobie tylko dzieła. Tutaj było inaczej, za co należy dziękować bliżej niekreślonej sile, bo wspomnienia m.in. Galiny z Małoszyc (dzięki nim dowiemy się, jak Gombrowiczowie byli prostoduszni, bo nie oddelegowali pracownicy po pewnej chwili słabości, że tak pozwolę sobie to nazwać) mają niebywałą wartość.
Dodatkowo spodobały mi się niezmiernie zdjęcia, dzięki którym czułam się, jakbym podglądała prywatne życie pisarza oraz jego rodziny. Prócz tych pozowanych fotografii, znalazło się również wiele wykonanych nieoczekiwanie, np. Witolda Gombrowicza wraz z Konstantym Jeleńskim nad przekładem Operetki z 1967r. (str. 303). Ponadto w książce można ujrzeć list napisany własnoręcznie przez autora "Ferdydurkę". Dla wielbicieli twórczości ów utalentowanego mężczyzny z pewnością przypadnie to do gustu.
W dziele Joanny Siedleckiej odnalazłam wiele zdań, jakie przypadły mi do gustu. Doznałam wtedy wrażenia, że można je odnieść nie tylko do drogi, jaką przebył wielki twórca, lecz także do naszej skromnej egzystencji. Jeden cytat pozwolę sobie zamieścić poniżej:
- Mam już przeszło sześćdziesiąt lat - powiedział jej kiedyś - a mój jedyny dorobek to trzy tysiące stron, które napisałem. Bo materialny dałoby się zamknąć w jednej walizce.
Reasumując, biografię obdarzonego talentem Gombrowicza, bo tego, że pisał wspaniale niewielu ludzi będzie w stanie podważyć - wszak nie bez powodu jeden z jego tekstów figurował na liście lektur - śmiało jestem w stanie polecić każdemu. Nie tylko osoby interesujące się literaturą odnajdą w Jaśnie Paniczu coś dla siebie. W związku ze zbliżającym się czasem wolnym warto sięgnąć po tę intrygującą pozycję i zagłębić się w kolejach losu artysty, choćby dlatego, że "(...) wielkim pisarzem był".
Recenzję zamieściłam również na: recenzje-powiesci.blogspot.com