W dzisiejszych czasach coraz częściej spotykam się z przekonaniem, że lepiej jest nie poruszać kontrowersyjnych i niewygodnych tematów. Za sprawą ostatniej lektury poznałem informacje, z którymi do tej pory nigdy się nie spotkałem, a gdyby ktoś spróbował mi je przekazać, bardzo ciężko byłoby mi w nie uwierzyć.
Tematem, o którym chciałbym wam opowiedzieć jest historia ukrytych japońskich chrześcijan opisana w książce pt. „300 lat milczenia” Johna Dougilla. Brytyjski autor jest wykładowcą na Uniwersytecie Ryukoku i od lat mieszka w Japonii. Swoją książką postanowił zabrać czytelnika w podróż pełną historii, duchowości, brutalności oraz siły ducha.
„300 lat milczenia. W poszukiwaniu ukrytych japońskich chrześcijan” składa się z 12 rozdziałów, w których autor opisuje nam drogę jaką przebył w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania dotyczące losów wyznawców Chrystusa, dzieląc się swoimi przemyśleniami i jednocześnie nakreślając tło historyczne i znane dotąd fakty.
Oglądając zamieszczoną w książce mapę, możemy uzmysłowić sobie skalę wydarzeń o których czytamy, a także lepiej zrozumieć specyfikę kraju jakim jest Japonia. To dla wzrokowców. Jeśli interesuje was głównie aspekt historyczny, już na samym wstępie możecie z kolei przyjrzeć się chronologii.
Większość osób w żadnym stopniu nie utożsamia Kraju Kwitnącej Wiśni z religią chrześcijańską, a już z pewnością nie traktuje jej jako przedmurza tej religii. Dlaczego zatem „ukryci chrześcijanie”? Dlaczego byli prześladowani? Dlaczego po dziś dzień wielu z nich nie tylko pozostaje w cieniu, ale także rozumie chrześcijaństwo inaczej niż choćby większość Europejczyków? John Dougill stara się jak najlepiej odpowiedzieć nam na te oraz wiele innych pytań, pozostawiając jednak czytelnikowi miejsce na jego własną interpretację.
Już w przedmowie autor wyjaśnia nam, że gdyby nie powieść Shusaku Endo „Milczenie”, jego fascynacja zderzeniem kultury europejskiej ze wschodnioazjatycką, wiary w jednego Boga i politeizmu mogłaby nigdy się nie narodzić. Stąd też tytuł tego niezwykłego reportażu.
W trakcie lektury przeczytacie o pierwszych misjonarzach, którzy trafili do Japonii, o Franciszku Ksawerym, o Allessandro Valignano, czy Williamie Adamsie. Dowiecie się również kim byli Hideyoshi Toyotomi, Oda Nobunaga czy ród Tokugawa. Poznacie jak przeplatały się relacje przedstawicieli kościoła katolickiego w Japonii z władzą oraz ile było w nich polityki, ale ile prawdziwej wiary.
Dougill przedstawia ukrytych chrześcijan jako ludzi wytrwałych w wierze, choć nie zawsze do końca ją rozumiejących. Opowiada o problemach wynikających z bariery językowej i kulturowej. Co zaś tyczy się samych prześladowań, to ich opisy potrafią nastręczyć prawdziwych koszmarów oraz pokazać Japończyków w nieco innym świetle – z jednej strony surowych i apodyktycznych, a z drugiej gotowych zginąć za to w co wierzą.
Książka jest również opatrzona w ilustracje obrazujące pierwsze kościoły, pomniki wystawione na cześć torturowanych i zamordowanych ukrytych chrześcijan. Myślę, że jeszcze lepiej pomagają one zrozumieć sam proces ukrywania przez nich wiary oraz dylematu przed jakim stanęli w obliczu nieuniknionej śmierci z rąk szogunatu. Na pochwałę zasługuje także Janusz Ochab, który przełożył książkę z języka angielskiego, nie nastręczając przy tym czytelnikowi większych problemów związanych z zawiłością japońskiej terminologii, która się tu znalazła.
Zanim przeczytałem „300 lat milczenia…” nigdy nie zastanawiałem się nad tym jak przekazujemy sobie wiele historii, często je gloryfikując, nie znając losów osób, które przeszły równie wiele, a nawet więcej. Większość z nas wie, że w czasach wczesnego Cesarstwa Rzymskiego chrześcijanie byli prześladowani, wystarczy sięgnąć po „Quo Vadis” Sienkiewicza. Być może lektura książki Johna Dougilla uzmysłowi wam, podobnie jak mi, że istnieje wciąż wiele niezbadanych historii, wartych zgłębienia i przekazania dalej, bo nic nie trwa wiecznie.
„Kentaro Miyazaki, który pisał o nich (ukrytych chrześcijanach) w 2003 roku, oceniał liczebność tej wspólnoty na tysiąc do półtora tysiąca osób, w większości w podeszłym wieku”
Autor opisując swoją podróż stara się aby czytelnik zobaczył, usłyszał, a przede wszystkim poczuł to co on i ta sztuka doskonale mu się udaje. Nikt nie będzie trwał wiecznie, ale możemy postarać się o to, żeby wiedza pozostała z nami do samego końca. Dlatego właśnie warto sięgać po takie pozycje jak powyższa publikacja Wydawnictwa Agora pełna chwil ciekawych, ale także bolesnych.