Zawołajcie położną recenzja

Powieść "Zawołajcie położną" była dla mnie lekturą obowiązkową z racji wykonywanego przeze mnie zawodu. Po prostu musiałam po nią sięgnąć. Nie żałuję. Zakupiłam nawet anglojęzyczną wersję.
Powieść rozgrywa się w czasach powojennych, w Londyńskiej dzielnicy East End. Właśnie tam pracuje i mieszka Jennifer, młoda położna. Dziewczyna, pochodząca z dobrego domu rozpoczyna pracę w jednym z najbiedniejszych zakątków Londynu. Przynosi jej to wiele rozczarowań i smutku. Jest bowiem świadkiem licznych nieprzyjemnych sytuacji związanych z biedą i przemocą. Mimo to doskonale sobie radzi i wykonuje swoją pracę z wielkim zaangażowaniem. Do rodzących dojeżdża rowerem, wioząc z sobą cały niezbędny do przyjęcia porodu sprzęt.
Mimo, że pracuję na oddziale neonatologicznym, trakt porodowy również jest bliski memu sercu. Wiem, jak wiele wsparcia i pomocy potrzebuje kobieta rodząca oraz położnica. Dzięki temu bardzo doceniam tę książkę. Nie jest to fikcja literacka, lecz wspomnienia realnej osoby, która wykonywała swój zawód przez ponad 20 lat. Historie przez nią opowiedziane są naprawdę fascynujące. Umiejętności, jakie posiadały wówczas położne są nieocenione. Przyjęcie porodu miednicowego w warunkach domowych to w końcu nie lada wyzwanie.