27 kwietnia 1759 roku na świecie pojawia się Mary Wollstonecraft, kobieta, jak na czasy, w których przyszło jej żyć, o bardzo buntowniczym charakterze. Wollstonecraft nie miała lekkiego życia, była drugim dzieckiem z szóstki dzieci państwa Wollstonecraft, jej matka nie okazała jej żadnych głębszych uczyć, jakimi rodzice zazwyczaj obdarzają swoje dzieci, świadczy o tym fakt, że zaraz po swoich narodzinach została oddana pod opiekę mamce, która przez pierwszy rok jej życia się nią zajmowała. Mimo faktu, że rodzice Mary byli zamożni, to przez nie chęć jej ojca do „wyższych sfer” żyli skronie. Młodość przyszłej prekursorki feminizmu nie była usłana różami, od momentu, gdy jej ojciec – Edward został wciągnięty na dobre w szpony alkoholizmu i stał się przez to porywczy i agresywny, zaczął stosować przemoc domową wobec swoich dzieci i swojej żony Elisabeth. Po perypetiach związanych z kilkoma przeprowadzkami i bankructwem, depresją matki Mary, na jej barki spadła opieka nad resztą młodszego rodzeństwa (Mary miała wówczas 11 lat). Nastoletnia Mary marzyła o staniu się niezależną kobietą i opuszczeniu rodzinnego gniazda, bez konieczności wychodzenia za mąż. Kształcenie się i rozwój, uważała, za bardzo ciekawsze niż założenie rodziny.Mimo swojego kontrowersyjnego (jak na czasy, w których żyją Mary) podejścia do związków i miłości, udało jej się znaleźć miłość. A nawet urodziła dwie córki. Najbardziej pod względem charakteru do niej podoba się okazała być, jej córka druga córka Mary Shelley. Niestety Wollstonecraft zmarła po dziesięciu dniach od narodzin córki w wyniku gorączki popołogowej więc nie było jej dane nacieszyć się córką. Jednak w późniejszych latach, jej córka wiernie wyznawała wartości, jakie pozostawiła w swych dziełach matka.
Tak, pokrótce brzmi początek niesamowitej historii, o kobietach (matce i córce), które postanowiły łamać stereotypy panujące w dziewiętnastym wieku dotyczące kobiet. „Buntowniczki. Niezwykłe życie Mary Wollstonecraft i jej córki Mary Shelley” autorstwa Charlotte Gordon to fascynująca biografia, dwóch niesamowicie charyzmatycznych kobiet, które swoimi poglądami znacznie wyprzedzały epokę, w której żyły. Obydwie przecierały szlaki dla późniejszych pokoleń wielu kobiet w drodze do bycia traktowanymi na równi z mężczyznami, zarówno pod względem życia publicznego, jak i zawodowego. Gordon swoich czytelników zabiera w niezwykłą, pełną zwrotów akcji, emocjonalną podróż śladami prekursorkek feminizmu.
Ta biografia urzekła mnie i skradła moje serce już na samym początku czytania jej. Autorka realistycznie przedstawia realia czasów, w których żyły obydwie bohaterki. Może odrobinę na początku przeszkadzała mi narracja i fakt, że życiorysy bohaterek się ze sobą przeplatają, jednak po dłuższym czytaniu, ten dyskomfort zniknął i cieszyłam się dalszą lekturą. Język, jakiego autorka użyła do opisania wydarzeń, sprawia, że od samego początku zapomina się, iż ma się do czynienia z biografiami, a ma się wrażenie, że czyta się bardzo dobrze napisaną powieść. Taka forma z pewnością sprawia, że książkę czyta się z wielką przyjemnością i lekkością. Całości dobrego wrażenia, jakie budzi, ta książka jest jej okładka, która przyciąga wzrok i potrafi wzbudzić zainteresowanie.
Czy polecam? Oczywiście, że tak! Mimo że jest to książka biograficzna, to potrafi ona w swoim czytelniku wzbudzić emocje i intrygować.