Świat idzie do przodu i już nawet sztuki teatralne są nam udostępniane w e-formacie. Takim przykładem jest komedia Pawła Bitki Zapendowskiego „Jak u Almodovara” wydana przez e-bookowo.pl.
Moją uwagę od razu przykuł tytuł oraz ciekawa okładka zaprojektowana przez Studio Création w Paryżu, gdzie autor urodzony w Krakowie obecnie mieszka.
Pedro Almodovar jest jednym z najbardziej cenionych reżyserów kina autorskiego na świecie. Jego filmy są najczęściej melodramatyczne, w których pełno nieprawdopodobnych historii, czarnego humoru, a w obyczajowość swoich filmów swobodnie wplata również wątki homoseksualne. Almodovar jak mało kto potrafi portretować kobiety i ukazywać skomplikowaną naturę ludzkich emocji. Czy to wszystko jesteśmy w stanie odkryć w sztuce Pawła Zapendowskiego?
Akcja książki dzieje się w czasach nam współczesnych (wczoraj, dziś, może zdarzyć się jutro) początkowo w małym miasteczku Obciachowo, gdzie poznajemy naszych bohaterów. Bożenka nieszczęśliwa w małżeństwie z pomocą koleżanek doprowadza do rozwodu z Golem, prostym facetem bez ambicji, jednak bardzo kochającym swoją już eks-żonę. Po rozwodzie budzą się w niej poglądy feministyczne i to bardzo radykalne, i postanawia z córką wyjechać do stolicy, by tam zacząć nowe życie. Wraz z nią wyjeżdża Iza, księgowa, też rzekomo bez przyszłości w Obciachowie, marząca o bogactwie i luksusie. W Warszawie otwierają biuro rachunkowe „Zrób mi Pit-a”. Pod wpływem pewnego zdarzenia zamieniają go na Profesjonalny Salon Kobiecej Dominacji. Jest on połączeniem „ponurej izby tortur z optymistyczną siłownią”. SKD cieszy się popularnością, grafik pęka w szwach. Tymczasem zrozpaczony Golo postanawia odnaleźć Bożenkę i namówić do powrotu. Wyrusza do Warszawy…
Czy jest jak u Almodovara? Czy autor kpi stwarzając kolejne sytuacje? Mamy tu przedstawiony świat kobiet, skrzywdzonych, niezrozumiałych przez mężczyzn, ale i jak za nimi tęskniących. Mamy mężczyznę uzależnionego od wąchania damskiej bielizny ze spokojem przyjmującego swój los zniewolonego na smyczy Jogiego. Tak się zastanawiam, czy ta komedia może mieć dalsze dobre zakończenie i które to będzie to dobre? Czy powrót z Golem do domu? Przecież to dzięki niemu w sumie Salon zostaje uratowany. Czy Bożenka jest w stanie porzucić wszystko, co osiągnęła i wrócić do Obciachowa? Ależ oczywiście, że nie. Przecież to byłaby jej porażka, jej „obciach”. Już raz skosztowała sukcesu i dalej będzie chciała płynąć tą rzeką. To Golo ją kocha i to Golo poświęci dla niej wszystko. No cóż to moja prywatna interpretacja, każdy może ułożyć swoje własne zakończenie, gdy zapozna się z jej treścią.
Komedia ta została napisana prostym, współczesnym językiem. Autor z precyzją maluje nam przestrzeń, w której mamy się poruszać. Jako wszechstronnie uzdolniony artysta (dramaturg, prozaik, plastyk, muzyk) nie pozostawia szarości w sztuce. Oczami wyobraźni jesteśmy w stanie ubrać aktorów, zbudować scenografię, dopasować muzykę; i już sami siedzimy na widowni, nie za blisko, bo wtedy nie najlepiej widać ;-)
Cała książka nie tylko rozbawi czytelnika, bo jak sądzę nie tylko o wywołanie śmiechu autorowi chodzi. Dla mnie Paweł Bitka Zapendowski obnażył dążenie współczesnych mas, konsumpcjonizm, powierzchowność i żądza pieniądza. Pieniądz przygasza uczucia, które siedzą mimo wszystko w nas głęboko i nie jesteśmy w stanie się ich pozbyć, wracają niczym bumerang i każdy musi się zastanowić, co wybrać, kto ma ustąpić, a może da się znaleźć złoty środek by wszyscy byli szczęśliwi. Widzimy również jak duże miasto, gdzie nikt na nikogo nie zwraca uwagi, działa na akceptację innych, ich uzależnień, upodobań, to wszystko widzimy w małżeństwie Kasi i Adriana.
Przez myśl przebiegło mi teraz „Tango” Sławomira Mrożka, sama nie wiem, dlaczego. Może przez formę tańca, groteski, tej surrealności w realności jednoczenie. Obydwie sztuki dotykają różnych tematów, ale łączy je jedno, człowiek i jego natura.
„Jak u Almodovara” to książka, która może zaciekawić wiele osób z tych, którzy lubią się pośmiać i zastanowić nad tym, co czytają. Ja podeszłam początkowo do tej książki z pewną rezerwą, jednak z każdą kolejną stroną sztuka przekonywała mnie do siebie i teraz polecam ją innym. Warto się zmierzyć z jej treścią i ocenić czy nas to przekonuje i czy prawdą jest, że „…ciemna strona człowieka, to ciemna strona mężczyzny.”?
Komedia ta zdobyła już nagrodę na Festiwalu Komedii X Talia w 2006 roku, odbyło się również czytanie tej sztuki przez aktorów, czas teraz by ugięły się pod nią deski teatru.