Tytuł bardzo przewrotny. Być może większość z was się spodziewa poematu o urządzeniu piorącym, które dzisiaj jest prawie w każdym domu. Jednak autor przewidział inne przeznaczenie dla tego wynalazku. Jakie? Ułatwiające życie spragnionym i potrzebującym …
Obskurna suterena jakich wiele. Miejsce omijane szerokim łukiem, miejsce, na które nawet strach spojrzeć. A jej mieszkańcy całkiem wpasowali się w krajobraz miejsca, w którym mieszkają. Ludzie znudzeni życiem, żyjącym dniem dzisiejszym, nie martwiący się o jutro. Ich codziennym problemem egzystencjalnym jest to, aby mieli co wypić, aby mieć lekarstwo na rozwiązanie języków i nieustanne narzekanie. Owszem, oni nieustannie są niezadowoleni, nie mają pracy ani pieniędzy. Ale to wszystko na własne życzenie. Ogarnięci totalnym lenistwem i nieróbstwem, znają doskonale drogę do opieki społecznej. Tam zawsze znajdą pomoc i pocieszenie, a to jakiś zasiłek, a to węgiel przywiozą czy zapłacą za wodę. I czego im więcej potrzeba, podstawowe potrzeby mają zaspokojone. I teraz pozostaje tylko skombinować coś na poprawę nastrojów. I tak w swoim sąsiedzkim gronie rozprawiają o życiu, egzystencji, narzekają na rządzących i wszystko wkoło. Możesz dołączyć do ich grona tylko w jeden sposób, wkupić się flaszką alkoholu, to jedyny środek płatniczy akceptowany przez bohaterów. I czas umila im tytułowa pralka, wszak spełnia ważną rolę w ich pijackiej libacji. Jaką? Przekonajcie się sami … Może nauczycie się nowych jej zastosowań …
Pralka to napisana wierszem, ukwiecona rymami krótka satyra na tę część społeczeństwa, która nie potrafiła się w życiu odnaleźć, nie mogła się niczym wykazać, która stroniła od legalnych zajęć i obowiązków. Pracy oczywiście dla nich nie ma, mieszkanie to podupadająca rudera, prąd podłączony nielegalnie, woda leci z kranu cienkim strumykiem. Ale jest jedno. Rozweselacz, środek poprawiający nastrój i rozwiązujący języki, zacieśniający relacje międzysąsiedzkie. Jacy oni są mądrzy po alkoholu, jakie mają górnolotne refleksje i przemyślenia, jakie sobie dają wzajemne cenne rady i wskazówki. Tworzą barwną i ciekawą wspólnotę ukazaną w krzywym zwierciadle. To obraz bardzo smutny i przygnębiający, ale bardzo prawdziwy i realistyczny. Obdarty ze złudzeń. Szczery do bólu. I takie jest ich codzienne życie, szare i bezbarwne, smutne i bez żadnych perspektyw na zmianę tego stanu rzeczy. Przede wszystkim bije od bohaterów brak jakiejkolwiek chęci na zmianę swojego położenia, najlepiej wychodzi im narzekanie na wszystko …
Opowieść czyta się szybko, rymowana i napisana prostym językiem, okraszona wieloma wulgaryzmami, które tylko wzmacniają przekaz i mają podkreślić znaczenie danej okoliczności. Malutka, ale zawiera wiele mądrości i skłania do refleksji. Bo nad nią nie można przejść do porządku dziennego, trzeba się na chwilę zatrzymać i przyjrzeć się temu światu. Wiadomo, że takich rodzin żyje wkoło nas wiele, można się zastanowić, czy da się im w jakikolwiek sposób pomóc. Wiem z życia, że oni sami niewiele robią, aby poprawić swój byt, często stają się bardzo roszczeniowi wobec organów państwowych, żądając pomocy, nie pokazując jakiejkolwiek chęci zmiany.
Polecam, ciekawa i dosadna, realna i odważna. Widać wyraźnie, że autor ma duże poczucie humoru i jest wnikliwym obserwatorem. Warto wkroczyć z nim do świata ludzi z nizin społecznych i bliżej przyjrzeć się, jakie oni mają problemy i czym żyją na co dzień ...