Zwróciłam uwagę na okładkę i tytuł, który mnie rozbawił. Zainteresował mnie autor książki, Polak, od lat mieszka we Wiedniu, pisze w języku niemieckim i za swoje książki zdobywa tam nagrody. „Osioł na kanapie” zaskoczył mnie, że w ten sposób można pisać o sprawach dotyczących niejednego z nas.
Ludwig Wiewiurka jest Polakiem, urodził się w Warszawie i był wychowywany przez swoich Dziadków, gdyż jego Matka wyjechała do Wiednia i tam pracowała. Jako piętnastolatek wyjechał do Matki na wakacje, ale uniemożliwiła mu powrót do Dziadków. Nauczył się języka i życia we Wiedniu. Jednak nadal przechowuje bilet, który dał mu Dziadek, aby ułatwić mu powrót. Cały czas ma pretensje do Matki i gdy tylko mógł, wyprowadził się i zaczął się sam utrzymywać. Poznajemy go, gdy jest trzydziestoparoletnim singlem, do tej pory zmieniał prace wielokrotnie, jakby szukając swojego miejsca w życiu. Teraz pracuje, jako inkasent firmy ciepłowniczej i ta praca po raz pierwszy mu odpowiada. Dzięki tej pracy może przemierzać miasto, które pokochał i spotykać się z różnymi ludźmi. Nagle dostaje obywatelstwo austriackie, o które się nie starał. Okazało się, że jego Matka wystąpiła o to obywatelstwo, gdy był jeszcze nieletni, ale młyny biurokracji austriackiej powoli mielą. Niestety teraz, jako obywatel Austrii podlega obowiązkowej służbie wojskowej. Powołanie do wojska wywraca jego życie. Udaje mu się zamienić służbę wojskową na służbę zastępczą i zaczyna pracować w Domu Seniora we Wiedniu. Jak wpłynie na życie Ludwika praca w tym ośrodku i spotkane tam osoby?
Z pozoru jest to prosta historia, jednak przedstawiona w fantastyczny sposób. Trudno nie polubić Ludwika z jego ironicznym i pełnym humoru dystansem do siebie i otoczenia. Dialogi i opisy skrzą się od humoru i ironii. Relację z kontaktów Ludwika z Komisją Wojskową można porównać do „Przygód dobrego wojaka Szejka”. Z drugiej strony jest pełna alegorii, niedomówień. Co to znaczy, że można nosić szczyt góry w kieszeni, lub śmierć należy postrzegać jak delikatne skrzydło motyla, czy tytułowy osioł na kanapie, a przede wszystkim naleśniki, którymi zajada się bohater. W tej lekkiej, napisanej błyskotliwym językiem powieści porusza trudne problemy, wykorzenienia, szukania swojego miejsca i swojej tożsamości w obcym miejscu i w obcej kulturze. Zresztą sam autor tego doświadczył, kiedy właśnie, jako piętnastolatek znalazł się wbrew swojej woli w Austrii i musiał nauczyć się języka i życia w tym kraju. Problem ten dotyka dziesiątek dzieci, które razem z rodzicami emigrują i muszą w nowym miejscu nauczyć się żyć.
Ja już sprawdziłam w bibliotece, że mogę przeczytać następną jego książkę. Po przeczytaniu książki, z chęcią odwiedziłabym Wiedeń.