"Trauma z dzieciństwa? Utul siebie, popraw koronę, naucz się wybaczać i biegnij dalej. KU BOGU."
To podtytuł książki "Jesteś córką KRÓLA", który - powiedziałabym dobrze oddaje nie tyle stricte tematykę poradnika, co jej strukturę. I tak oto zagadnienia traum z dzieciństwa, skądinąd potraktowane raczej ogólnikowo, zajmują około 1/3 książki. Natomiast pozostałe 2/3 to właśnie to "KU BOGU", zrealizowane jako dość wierne przedstawienie doktryny Kościoła katolickiego. Ale po kolei...
Okładkowe opisy sugerują, że to poradnik, który pomoże nam zrozumieć relacje z ojcem, a te jak wiadomo mają ogromny wpływ na dalsze życie każdej córki. Wskaże traumy i da wskazówki jak je pokonać. Co zatem dostajemy? No cóż... Zdecydowanie mniej niż rozbudzone oczekiwania.
Początkowe rozdziały wprawdzie zwracają uwagę na rolę ojca i jego wpływ na rozwój dziewczynki, jej stan emocjonalny, charakter, postrzeganie siebie i świata, jednak jest to jedynie zasygnalizowanie problemu. Próżno tu szukać konkretnych przykładów zachowań, werbalnych czy niewerbalnych aspektów, które mogły przekształcić się w traumy. Spodziewałam się, że ta lektura rozłoży na czynniki relacje z ojcem, uświadomi to, co być może my same nie do końca widzimy i czego nie rozumiemy. Pokaże życie dorosłej kobiety w soczewce jej obrazu z dzieciństwa. Niestety, autorka potraktowała temat bardzo pobieżnie, nie nazywa problemów, nie wyszczególnia ich i nie daje wyraźnych sugestii dotyczących radzenia sobie z nimi.
Co oczywiście nie znaczy, że brak tu jakichkolwiek wskazówek z zakresu psychologii. Przeciwnie.
Autorka szczególną uwagę zwraca na rolę naszej "wewnętrznej przyjaciółki", która pozwala nam się utulić w trudnych stanach emocjonalnych, spojrzeć obiektywie na sytuacje, czy efektywnie szukać rozwiązania problemu. Wskazuje jak ważne są uczucia i emocje - pozytywne czy negatywne - zawsze niosą jakiś przekaz, zatem należy im się przyjrzeć oraz wyciągnąć wnioski.
Lektura w pewnym stopniu może pomóc zrozumieć nas samych, i to jak pewne doświadczenia wpływają na nasze życie, wybory, postrzeganie świata oraz innych ludzi, a także jak determinują nasze relacje z nimi i jak niejednokrotnie nie pozwalają uwolnić się z pułapki wiecznej - często nieuświadomionej - roli ofiary.
Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że ta psychologiczna warstwa jest jedynie tłem dla przedstawienia biblijnej wizji życia.
W początkowych rozdziałach aspekt religijny nie jest zbyt mocno widoczny, nie jest nachalny. Są to raczej krótkie wtrącenia zapożyczone z Biblii, coś jakby motto danego rozdziału, odniesienie religijnego przykładu do omawianego zagadnienia. Nie przeszkadza to zupełnie, wręcz jest ciekawym odniesieniem do wiary.
Jednakże "im dalej w las..." tym autorka coraz mocniej zbacza z drogi naukowych dogmatów, kierując się w stronę doktryny religijnej.
W pewnym momencie oddalamy się od tematu traum z dzieciństwa, co szumnie i dumnie zapowiada podtytuł. Zamiast tego dostajemy taki trochę poradnik szeroko rozumianego macierzyństwa, przetykanego wymiarami seksualności człowieka.
I tak, dowiemy się jak być żoną, matką, poznamy aspekty macierzyństwa, wychowania dziecka (nie wiedzieć czemu, autorka w głównej mierze skupia się na poradach wychowawczych synów, sugerując wręcz, że z córkami jest... łatwiej?!). Dodatkowo dostaniemy garść informacji z zakresu seksualności, z antykoncepcją i wstrzemięźliwością włącznie, trochę o traumatycznych skutkach aborcji, a także o zagadnieniach dotykających tematykę LGBT.
A wszystko oczywiście zgodnie z doktryną Kościoła katolickiego.
I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że wszelkie informacje o książce umieszczone na okładce o tym milczą, a wręcz wprost sugerują, że jest to poradnik dotyczący traum i problemów, które owe traumy generują w przyszłości, a także sposobów walki z nimi.
Natomiast autorka skupia się tu głównie na metodach wychowawczych, które mają przed tymi traumami bronić. Wszystko super, tylko może warto byłoby to jasno określić.
Czy to pradnik pomagający radzić sobie z już istniejącymi traumami, czy też poradnik jak wychować przyszłe pokolenie - bez traum? To jednakowoż odmienna problematyka...
Mam wrażenie, że to celowy zabieg, wprowadzenie w błąd - mający na celu zachęcenie do lektury szerszego grona odbiorców.
I ostatnia płaszczyzna pokazująca niekonsekwencję autorki, która sporo ujmuje, skądinąd słusznej niejednokrotnie ilustracji rzeczywistości. To tendencyjna forma przekazu. Pokazywanie jednej, jedynie słusznej interpretacji, bez szerszego kontekstu tak złożonej i skomplikowanej materii.
"Popadanie w skrajności nigdy nie wychodzi ludzkości na dobre."
Oczywiście, że tak. Niemniej to działa w obie strony. Autorka zarzuca "nowoczesnemu światu" tendencyjność i jednostronne spojrzenie na różne dziedziny. I rzeczywiście trudno odmówić jej słuszności. Ale w gruncie rzeczy sama czyni podobnie, mimo że przechyla wahadło w przeciwną stronę. To zdecydowanie rzutuje na wiarygodność jej przekazu. Brak tu rzetelności i obiektywizmu.
Czy zatem polecam tę pozycję?
Być może to dobry wybór dla osób, które nie mają jeszcze żadnej wiedzy z zakresu traum i psychologii, a dodatkowo są ciekawe stanowiska Kościoła w tym względzie. Natomiast jeśli ktoś wcześniej się tymi zagadnieniami interesował, to ta lektura raczej zasadniczo nie pogłębi jego wiedzy. Zbyt ogólnikowo, zbyt chaotycznie, zbyt tendencyjnie i zbyt dużo uwagi poświęcone na tematy pokrewne.
Wielkie dzięki. Dziękuję także Wydawnictwu Fronda.