Książka psychologiczna a jednocześnie poradnik, w którym autorka mówi o bardzo ważnej roli mądrej miłości do siebie, czyli o poczuciu własnej wartości (dalej pww). Wiele w książce jest dyskusji o tym, czym jest a czym nie jest pww (nie jest wysoką samooceną czy egoizmem!). Autorka podaje kilka definicji pww. Podobały mi się dwie: „Pww oznacza bycie swoim najlepszym przyjacielem.” Inna definicja: „Pww to poczucie godności i ważności, samoakceptacja oraz wysoka – adekwatna – samoocena.”
Autorka z wielką odwagą i szczerością przedstawia historię swojego życia, jego wzloty i upadki oraz drogę do mądrej miłości dla samej siebie. Na przykład w młodym wieku sądziła, że „Na miłość trzeba sobie zasłużyć” a o wartości jej, jako osoby świadczy, jaką jest gospodynią, matką czy żoną. W ogóle, my Polacy mamy taką kulturową tradycję, że bardziej troszczymy się o innych niż o siebie, a to błąd, bo troszczenie się o siebie, związane z pww jest niezbędną podstawą do udanego, szczęśliwego życia.
Widać zatem wielką pracę nad sobą autorki oraz obiektywizm w ocenie swego życia czy wyborów, to z pewnością godne podziwu. Czy każdy czytelnik jest w stanie i powinien dokonać podobnej wiwisekcji, naprawdę nie wiem.
Ważną częścią pww jest samoakceptacja, bo: „Nie zaakceptujemy prawdziwie innych, jeśli nie zaakceptujemy siebie.”. Poza tym autorka radzi się skupiać na tym, co umiemy robić, w czym jesteśmy dobrzy, a nie koncentrować się na tym, czego nie umiemy. Książka zawiera więcej takich rad, z pewnością bardzo przydatnych.
Książka ma też kilka słabości, np. autorka każe wykonywać wszystkie ćwiczenia zamieszczone w książce, ale wśród nich są takie: „Zwracaj uwagę na swoje ciało – ono zwykle chce ci coś powiedzieć.” lub „Od tej chwili zacznij świadomie dbać o siebie tak, by budować poczucie własnej wartości.”, no przepraszam, to nie są ćwiczenia, ale ogólne zalecenia z których niewiele wynika.
Rozdział 9 traktuje o wybaczaniu i jest dla mnie trudny do przyjęcia, bo autorka sugeruje wybaczanie na siłę. Poza tym mocno opiera się na naukach Louise L. Hay, która dla mnie jest mało wiarygodna (delikatnie mówiąc).
W rozdziale 10 autorka zamieszcza długi list do czytelnika, każąc go powtarzać przez 100 dni. To piękny list, ale zaczyna się tak: „Bóg czuje Twój ból, lęki i smutki.”, I tak dalej w tym stylu. Niestety, w takiej formie ten list jest dla mnie nie do przyjęcia, a szkoda.
Mimo tych słabości książka jest bardzo inspirującą lekturą dla wszystkich zainteresowanych rozwojem osobistym.