Sprawa osobista recenzja

Jak po sznurku, co jeszcze nie znaczy, że źle

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Bartlox ·4 minuty
2020-10-04
Skomentuj
7 Polubień
"Jak po sznurku" - to wyrażenie najczęściej przypominało mi się podczas mojego pierwszego spotkania z twórczością Lee Childa. Idziemy przez cały tekst równo od wydarzenia do wydarzenia, od obrazu do obrazu z życia naszego głównego bohatera - narratora. Wszystko jest gładkie, jednostajne. Nie mówię, że nudne, o nie, autor, widać to wyraźnie, bardzo chciał, by powieść angażowała czytelnika, byśmy nie mogli się oderwać od lektury i nie można bynajmniej powiedzieć, że poniósł klęskę. Zwyczajnie nie ma tu niczego, co zwracałoby uwagę, żadnej sceny, którą byśmy szczególnie pamiętali. Jedna-scena-po-drugiej. Pisarz chyba jednak nie tak to sobie wyobrażał i raczej chciał, byśmy niektóre momenty odbierali jako mocniejsze (klasycznym przykładem byłby tu czyjś tam mózg rozbity na naszym bohaterze :) do którego to motywu przecież potem nawet wracał raz czy dwa) ale tak nie jest. Nie wiem, może gdy ktoś pisze dwudziestą czy trzydziestą którąś powieść z tą samą postacią w roli głównej to to musi tak zacząć wyglądać, że pisarz leci trochę na autopilocie i po prostu pisze w ten jednorodny sposób? Z perspektywy w sumie jedną tylko scenę pamiętam trochę wyraźniej, tę z naszą parką bohaterów zamkniętymi przez złych ludzi w jakimś warsztacie i ucieczką z niego - i nie wiem, czy akurat ją pisarz uważał za szczególnie ważną, wątpię.

Ten sposób pisania zaowocował jeszcze jedną rzeczą, gdy idzie o mój odbiór powieści - nie zawsze dobrze widziałem o co chodzi naszym bohaterom, czemu robią to co robią. Po prostu mamy jakąś ich decyzję, by coś tam zrobić, podjąć jakąś akcję w szlachetnej misji ratowania świata przed wrogimi siłami - a ja trochę wiem o co chodzi, ale jednak trochę nie wiem i niespecjalnie mnie to obchodzi. "Przecież zaraz będzie następna scena, to już przejdźmy do niej" :) - mniej więcej tak to wyglądało. Podkreślam, nawet nie chodzi o to na przykład, że sam na miejscu bohaterów zrobiłbym coś inaczej i nie rozumiałem, czemu oni robią to tak, jak robią (choć to też się zdarzało, tylko rzadziej). Po prostu jakoś tak nie interesowało mnie to konkretne wydarzenie, czekałem już na następną migawkę. Tyczyło to zresztą nie tylko protagonistów, także motywacje tych złych były dla mnie czasem dziwaczne, a jednocześnie takie, w które jakoś nie chciałem się - zapewne właśnie przez tę metodę tworzenia tekstu - wgłębiać.

No właśnie, nasz centralny dla powieści super-hero też wymaga kilku słów. Lubię faceta :) Jest w tym swoim super-hiper-bohaterstwie, w połączeniu siły i inteligencji, wiarygodny i niewkurzający. Child ładnie podaje nam dane o tym, jaki to on jest super, i tak, jak często denerwowałoby to nas, tak tu wchodzimy w to lekko i bezproblemowo. Co ciekawe pisarz nie dodaje mu na siłę jakiejś wady dla równowagi, jak czasem czynią inni autorzy. Wszystko wychodzi naturalnie i nie mamy problemu z odbiorem Reachera jako gostka, dla którego żaden zły facet nie jest realnym zagrożeniem. Tu chyba właśnie najbardziej objawiła się pisarska sprawność Childa.

W tym miejscu trzeba wspomnieć o stylu w jakim nasz główny bohater-narrator podaje nam swoje widzenie tego, co się dookoła niego dzieje. Znowuż - wychodzi to świetnie. Cudownie ironiczny ale bez szarżowania w stylu np. Cobena. Child wie, jak sprawić, że stworzona przezeń postać non stop żartuje z reszty świata, a jednocześnie wie, kiedy się zatrzymać. O tym elemencie warsztatu pisarskiego autora mogę pisać tylko dobrze.

Nieco bardziej skomplikowaną sprawą jest mój odbiór kobiecych postaci z tej powieści. O ile na postacie męskie - wszystkie, chodzi nie tylko Reachera - ten sposób pisania o którym tyle przed chwilą pisałem nie miał wyraźnego wpływu, wszystkie są wyraziste i "pełne mięsa", o tyle na żeńskie miał. One właśnie są takie, no, takie przy których nie zatrzymujemy się, "spływające po nas". W pierwszym rzędzie tyczy to oczywiście tej, która towarzyszy pierwszoosobowemu narratorowi przez większą część akcji. Pisarz dał jej naprawdę dużo cech, które chyba miały się zapisać w pamięci czytelników - i w mojej przynajmniej się nie zapisały.

Sporo pisałem o tej jednostajności akcji, pozostaje więc zastanowić się, czy końcówka również jest taka. Wiecie, pod koniec kryminału czy thrillera zazwyczaj mamy takie podkręcenie akcji, wyraźne przyśpieszenie toku zdarzeń. Krótko mówiąc "końcową rozróbę" :) Tu coś takiego oczywiście też dostajemy, i... i znów to samo zjawisko :) Jednostajne, "jak po sznurku", przyśpieszenie, tak, tak to wygląda :) Strzelanie, bieganie, łażenie po wielkim domu - ale jakoś tak scena po scenie to idzie, tak jakby w końcówce Child chciał nam dać coś nieróżniącego się od reszty tekstu.

Per saldo polecam - kawał dobrej, wciągającej, przyjemnie napisane literatury popularnej. To, że coś jest napisane "jak po sznurku" jeszcze bynajmniej nie przesądza, że jest to złe, naprawdę :)

Moja ocena:

× 7 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Sprawa osobista
3 wydania
Sprawa osobista
Lee Child
7.5/10
Cykl: Jack Reacher, tom 19

Rewelacja! Takich emocji doświadczałem dotąd tylko na misjach zagranicznych – Jack Reacher zapewnia rozrywkę na najwyższym poziomie. Były dowódca 18. batalionu desantowo-szturmowego generał brygady re...

Komentarze
Sprawa osobista
3 wydania
Sprawa osobista
Lee Child
7.5/10
Cykl: Jack Reacher, tom 19
Rewelacja! Takich emocji doświadczałem dotąd tylko na misjach zagranicznych – Jack Reacher zapewnia rozrywkę na najwyższym poziomie. Były dowódca 18. batalionu desantowo-szturmowego generał brygady re...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Bartlox

Zmartwychwstały
„Wszystko to w ramach bardzo przejrzystej narracji, ale… co z tego, skoro ta przejrzystość niczemu tak naprawdę nie służy”

Craigowi Russellowi bardzo zależało na tym, by w tej powieści było inteligentnie. I nie mam tu na myśli wplecionych w dialogi wykładów na temat genetyki, w szczególności...

Recenzja książki Zmartwychwstały
Ostatnie dziecko
Warto (jeśli w ogóle) dla samej końcówki

Jednostajność. To słowo kołatało mi w głowie przez lwią część mojej przygody z „Ostatnim dzieckiem”. Serio, wszystko w powieści było tak jednostajne, że ciężko wręcz w...

Recenzja książki Ostatnie dziecko

Nowe recenzje

Duch na rozstaju dróg
Uwierzysz w ducha? Może musisz uwierzyć?
@spirit:

Pomimo tego, że święta już za parę dni to coraz więcej osób stwierdza zgodnie i nieco ze smutkiem, że tych świąt po pro...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Masło
:)
@book_matula:

Historia, którą poznacie, oparta jest na prawdziwych wydarzeniach, co skusiło mnie do lektury. Przyznam, że pierwsza my...

Recenzja książki Masło
Gniew Smoka
KING BRUCE LEE KARATE MISTRZ...
@maciejek7:

Książka „Gniew Smoka. Jak walczył Bruce Lee” dla mnie była tak wciągającą lekturą, jakbym ponownie oglądała film z Lee ...

Recenzja książki Gniew Smoka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl