Na półkach w księgarniach można znaleźć dużo książek popularnonaukowych dotyczących astronomii i astrofizyki. Dzięki nim możemy się dowiedzieć, jak wygląda i działa wszechświaty. Możemy przeczytać, jak powstał nasz wszechświat i ewoluował, jak powstały gwiazdy, galaktyki, planety i jak się poruszają. Z zaciekawieniem czytamy o czarnych dziurach, szczególnie tej w środku Drogi Mlecznej, naszej galaktyki. Ostatnio próbujemy rozszyfrować, czym jest ciemna materia, która wypełnia wszechświat podobno w 29%, a także ciemna energia. Wydaje się nam, że nauka dostarcza nam twardej wiedzy na ten temat, pomimo że możemy zbadać tylko bardzo mały wycinek wszechświata. Tylko czy na pewno informacje dostarczane nam przez astrofizykę są zgodne z prawdą? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć autorka tej książki. „Wszechświat i ja” nie jest książką o budowie wszechświata, ale o pracy astrofizyków, jakie są podstawy głoszonych przez nich teorii.
Sibylle Anderl jest doktorem astrofizyki pracującym teraz w Grenoble. Oprócz tego ukończyła filozofię. Po treści książki możemy założyć, że zajęła się filozofią nauki, w tym wypadku astrofizyki. Zaczyna od podstawowego pytania, czy astrofizyka jest nauką? Oczywiście jest nauką, ale obserwacyjną, gdyż nie mamy możliwości przeprowadzić żadnych eksperymentów. Astrofizyka więc opiera się na obserwacji, zbieraniu danych i na tej podstawie budowanie teorii. Trzeba jednak określić, jakie czynniki zewnętrzne mogą zakłócać dane i jak je wykluczyć. Może jednak nie wszystkie wykluczać, ale je wykorzystać, jak soczewkowanie grawitacyjne. Dlatego autorka porównuje pracę astrofizyka do pracy detektywa, który po pozostawionych śladach ustala przebieg zdarzenia. Często wyobrażamy sobie astrofizyka pracującego w jakimś obserwatorium. Nic bardziej mylnego. Oczywiście większość z nich odbywa staże w jakiś obserwatoriach. Anderl opisuje swoją pracę e gigantycznym teleskopie na środku pustyni w Chile. Jednak na co dzień do pracy wystarczy im komputer podłączony do Internetu. Poznajemy najważniejsze narzędzie astrofizyka -modelowanie, które już jest na etapie tworzenia danych. Dlatego najczęściej poznajemy modele, najbardziej są zgodne z danymi obserwacyjnymi. Astrofizyk buduje teoretyczny model danego zjawiska, uwzględniając najważniejsze właściwości świata realnego, a pomijając nieistotne detale. Jednak diabeł tkwi w szczegółach, jak odróżnić to, co ważne, od tego, co nieważne. Wszystko to zależy od postawionego problemu lub sformułowanych pytań. Zatem otwarte jest pytanie, czy wszechświat rzeczywiście tak wygląda?
„Wszechświat i ja” było interesującą lekturą, poruszającą ciekawe tematy. Rozpoczyna się rozmową autorki z e swoim ojcem, który jest laikiem i pyta się o pewność istnienia Superczarnej Dziury w środku Drogi Mlecznej. Cała książka napisana jest z myślą o laikach, dlatego dużo w niej przykładów i łatwych opisów. Dużo w tej książce ciekawych informacji nie tylko o kosmosie, ale też, w jaki sposób były odkrywane. Często zdarzało się to poza badanymi modelami, jak odkrycie pulsarów. Ciekawe było odkrycie zjawiska, które było teoretycznie przewidywane już w latach czterdziestych XX wieku. W 1965 roku dwóch amerykańskich astrofizyków testowali nową antenę przeznaczoną do zadań komercyjnych. Niestety antena nie działała prawidłowo i wykrywali stały szum. Zaczęli szukać przyczyn szumu, działając prawie jak słynny angielski detektyw i doszli do przełomowych wniosków. Ja czytając bardzo dobrze się bawiłam.