Dziękuję wydawnictwu Marginesy za możliwość przedpremierowego przeczytania najnowszej powieści Marty Guzowskiej.
Doskonała powieść sensacyjno-przygodowa, z akcentami czarnego humoru.
Moje pierwsze spotkanie z Simoną Brenner, kobietą niecodzienną – wybitnym archeologiem i ... po godzinach, złodziejem bezcennych artefaktów. Można rzec, że Simona jest kobietą, która potrafi łączyć przyjemne z pożytecznym.
Książka ta jest 2 tomem cyklu o Simonie Brenner. Tym razem pani archeolog zostaje, wbrew sobie, wplątana w poszukiwania mitycznego złotego runa – skóry złotonośnego barana. Mit o wyprawie Argonautów. Bajka? Chyba tak, tylko dlaczego giną osoby wokół Simony?
Autorka bardzo dobrze poprowadziła intrygę, zagmatwała ją, zwodziła czytelników, podsuwała tropy... Akcja toczy się szybko, wraz z bohaterami przemieszczamy się między wykopaliskami w Rosji, Turcji i Grecji, poznajemy krótkie historie poszczególnych odkryć. Informacje są minimalistyczne i nie nużą, pomagają jedynie zrozumieć tok myślenia bohaterów.
Simona Brenner jest bystrą, bezpośrednią osobą, która nie waha się mijać z etyką zawodową i ogólnoludzką, by osiągnąć zamierzony cel. Jako profesjonalistka w każdej dziedzinie, ma swój kanon reguł, których przestrzega. Główna to: nie ufać nikomu... ale jak nie ufać swojemu byłemu kochankowi czy przyjacielowi? Czasami po prostu nie da się pewnych rzeczy zrealizować, jeśli nie zaufa się towarzyszom. Czy oni zasługują na zaufanie, to już inna sprawa. Ponadto jest wiele innych złotych zasad, których należy przestrzegać, np. bezwzględny zakaz kontaktowania się z policją, zakaz rzucania się w oczy, zakaz wychodzenia przed szereg... Dzięki nim pani archeolog zażywa nadal wolności i branżowego prestiżu. Gdyby wyszło na jaw jej nocne hobby, byłaby skończona w środowisku, bowiem nie ma większego grzechu wśród archeologów, niż kradzież artefaktów.
Ktoś jednak wyraźnie kroczy obok bohaterów i ogarnięty obsesją próbuje wcześniej dotrzeć do złotego runa. Ale kto to? Ja od połowy powieści miałam swoje przeczucia, nawet właściwe, ale pani Guzowska tak sprytnie poprowadziła intrygę, że w pewnym momencie zwątpiłam. Zakończenie powieści rozbawiło mnie, uwielbiam czarny humor, a autorka nie szczędziła go miejscami.
Marta Guzowska jest od ponad dwudziestu lat archeologiem, zna ten hermetyczny światek i jego niuanse od podszewki, więc dobrze orientuje się w zagadnieniach, o których pisze. Dzięki temu powieść jest wiarygodna, chociaż podrasowana sensacyjnymi wydarzeniami i motywami.
Szczerze polecam powieść. Moim zdaniem lepsza, niż powieści o Mario Ybl`u.