Ludzie często miewają problemy, które mogą doprowadzić do ich upadku. Czy jest to brak pracy, brak domu, czy posiadanie niszczącego nałogu; wszystko to może spowodować, że ulica stanie się ich nowym miejscem zamieszkania. Ciężko jest wtedy dotrwać do następnego dnia - człowiek żyje chwilą. Martwi się o tu i teraz, nie tylko o przyszłość. Ważne jest zatem, aby ktoś zechciał takim ludziom pomóc, nieważne jak mały miałby być ten gest. Czasami wystarczy naprawdę niewiele, aby pomóc im wyjść "na prostą".
"Zasmucająco często jednak ulica to stacja końcowa drogi, która zaczyna się w dzieciństwie i w relacjach z rodziną." [s. 35]
James ponownie próbuje wyjść z nałogu, otrzymał właśnie mieszkanie socjalne i regularnie chodzi do apteki oraz lekarza prowadzącego jego kurację odwykową. Pewnego dnia zauważa na klatce schodowej sponiewieranego, rudego kocura, który od razu zwraca jego uwagę. Jak tylko okazuje się, że zwierzak nie ma domu, uliczny muzyk postanawia wziąć go pod opiekę, choć sam także jej wymaga. Tak, wiosną roku 2007, zaczyna się niezwykła przyjaźń pomiędzy człowiekiem i kotem, która im obojgu uratuje życie.
Książka ta opowiada prawdziwą historię człowieka, który sięgnął dna przez narkotyki. Doprowadziły one do jego powolnego upadku, odseparowania od rodziny, utraty dachu nad głową i porzucenia nadziei na normalne życie. Jednakże jedno małe spotkanie, odmieniło całe jego życie. Bowiem kiedy po raz kolejny próbował wyjść z nałogu spotkał... przyjaciela. Kogoś, kto wprowadził do jego życia poczucie odpowiedzialności, wyrzucił z niego samotność i przywrócił wiarę. Tym kimś był Bob. Kot. Niby zwykły rudy kocur, a jednak taki niezwykły.
"Nie tylko uporządkował mój plan dnia i zmusił do odpowiedzialności. Podsunął mi też lustro, w którym mogłem się przejrzeć. A to, co zobaczyłem, nie robiło dobrego wrażenia." [s. 119]
Autor tej powieści, James Bowen, jest jednocześnie jej bohaterem. Opisuje ona jego losy; to, jak trafił na ulicę, jak wiązał koniec z końcem oraz jak spotkał niezwykłego towarzysza, który sprawił, że otworzyły się dla niego nowe możliwości. James, londyński muzyk uliczny, narkoman po odwyku, opowiada, jak zwykły przypadek (a może jednak przeznaczenie?) odmienił jego życie. Ciężkie dzieciństwo, rozwód rodziców, ciągłe przeprowadzki, znęcanie w szkole - wszystko to spowodowało, że z dnia na dzień James buntował się coraz bardziej. Odskoczni od problemów zaczął szukać w używkach. Zaczęło się niewinnie, od wąchania kleju, a skończyło na prawie dziesięciu latach mieszkania na ulicy i szukaniu kolejnej dawki heroiny.
Jest to historia niezwykle ciepła i napawająca nadzieją. Autor opisuje wszystko w taki luźny, swojski sposób, dzięki czemu książkę czyta się szybko, łatwo i przyjemnie. Sama historia wciąga czytelnika już od początku i nie pozwala się od siebie oderwać. Może i nie ma tutaj pędzącej akcji, niesamowitych jej zwrotów czy jakichkolwiek tajemnic i intryg, jednak to, że dotyczy ona prawdziwych zdarzeń, tak niezwykłych, czyni ją świetną lekturą. Cóż bowiem może nie zachęcać do przeczytania książki, w której człowieka z problemami ratuje kot? W dodatku, kot, który wydaje się być najmądrzejszy na świecie? ;)
"Zaczęło do mnie docierać, że stanąłem na rozdrożu i że trafia się sposobność, by na zawsze pożegnać przeszłość." [s. 160]
"Kot Bob i ja" to książka nastrajająca czytelnika bardzo optymistycznie. Nawet jeśli pełno w niej jest momentów ciężkich dla bohaterów, w których to muszą oni radzić sobie z ludzką nieżyczliwością, to historia, której ona dotyczy oraz samo jej zakończenie wywołują głównie przyjemne emocje i uczucia. Czytelnik niejednokrotnie, wraz z tym niezwykłym duetem, zaznaje smaku porażki czy cierpienia, jednak widok tego, jak nie poddają się oni i nadal walczą jest budujący. Jedyną rzeczą, która w książce mi się nie podobała jest to, jak bohater/autor narzeka na to, że ludzie go szufladkują, a samemu także zdarza mu się to robić. Jak widać, nawet ludzie doświadczeni przez życie nie przestaną być nadal ludźmi.
Powieść ta to prawdziwa opowieść o prawdziwych ludziach i ich problemach, jednak kot Bob, który także jest tutaj głównym bohaterem, dodaje jej pewnej niezwykłości. Takiego towarzysza zapewne chciałby mieć każdy z nas, jednak tylko nielicznym jest to dane. Tym bardziej trzymam kciuki za Boba i Jamesa, aby wiodło im się jak najlepiej i jak najdłużej cieszyli się oni swoim towarzystwem. A Was wszystkich zachęcam do poznania tej niesamowitej historii, która wywołuje wzruszenie, niekiedy zasmuca, ale przede wszystkim daje nadzieję.
"Dzięki niemu na nowo odkryłem jasną stronę ludzkiej natury. Odzyskałem zaufanie do świata." [s. 192-193]