W obronie tego, co moje recenzja

„Jak kochać i nie spłonąć?”

Autor: @zaczytana.archiwistka ·2 minuty
2023-07-28
Skomentuj
1 Polubienie


„W obronie tego, co moje” autorstwa Lucy Score to już trzecia część serii Miasteczko Benevolence, w której autorka poza ognistymi romansami przygotowała dla nas cykl powieści, w których porusza przyziemne problemy. Przyznam, że z każdą kolejną książką tej autorki przekonuję się do jej twórczości coraz bardziej - zakochałam się w piórze Score oraz jej poczuciu humoru, który po pewnym czasie staje się bardzo zaraźliwy.

Tym razem autorka przygotowała dla nas postać niestraszonego strażaka - Lincolna Reeda, któremu nie był straszny nawet największy pożar. Jest to również mężczyzna, które ma duże powodzenie u płci przeciwnej - no proszę Was, kto byłby w stanie odmówić tak przystojnemu oraz umięśnionemu facetowi jak on? Niestety lub stety los stawia przed nim Mackenzie O’Neil - atrakcyjną panią doktor z blizną na twarzy oraz kobietę, która ratowała życie żołnierzom.

Mackenzie pragnie odpoczynku od wspomnień z pola bitwy. Potrzebna jej była kuracja. Normalne życie. Więcej snu. Trochę jogi zajęć w ogródku, a jedyne, o czym marzyła to spotkanie na swojej drodze mężczyznę, który spowoduje u niej niejeden emocjonalny pożar.

On od początku wiedział, że są dla siebie stworzeni, że między nimi może zapłonąć uczucie. Ona nie miała o tym pojęcia. Po wszystkim, co przeszła, nie była gotowa na poważniejszy związek. Odrobina niezobowiązującego seksu, owszem ― ale nic więcej. Cienie przeszłości w każdej chwili mogły odnaleźć drogę do jej duszy i… powrócić. I zniszczyć wszystko.

Lucy Score jest jedną z tych autorek, po której książki uwielbiam sięgać po ciężkim dniu w pracy, czy to na uczelni. Czemu? Ta kobieta tworzy tak lekkie historie, które pozwalają mi na pełen relaks oraz chociaż na chwilę oderwać się od nudnej i szarej rzeczywistości.

Czy tylko ja po zapoznaniu się z zarysem fabuły tej książki sądziłam, że autorka przygotowała dla mnie typowy schemat romansu, w którym kobieta na samym początku odpycha swojego adoratora, a później (jak gdyby nigdy nic) ląduje w jego ramionach oraz żyją długo i szczęśliwie? Możecie odetchnąć z ulgą, ponieważ Lucy Score pod przykrywką lekkiego romansu przygotowała dla nas historię, która pokazuje nam od „środka”, jak wygląda praca ludzi, którzy każdego dnia walczą o życie innych.

Jeśli chodzi o naszych bohaterów, to moją ulubienicą jest bez wątpienia Mack, która od samego początku była dla mnie pewną zagadką. Od samego początku czułam, że pod maską silnej i niezależnej kobiety ukrywa się zraniona przez życie dziewczynka, jednak kiedy poznałam historię tej dziewczyny... po prostu zabrakło mi słów, a moje serce w pewnym momencie rozpadło się na tysiąc małych kawałków, a na policzkach pojawiły się pojedyncze łzy.

Skoro jest to romans, warto odpowiedzieć kilka słów o relacji, która połączyła naszego przystojnego strażaka oraz atrakcyjną panią doktor, prawda? Autorka po raz kolejny przedstawia nam relację z przekroju tych prawdziwych - chemia, która pojawiła się pomiędzy Lincolnem, a Mackenzie w pełni mnie kupiła. Wręcz kibicowałam im od samego początku i z wielką niecierpliwością wyczekiwałam momentu, aż tych oboje wyznają sobie nawzajem, co do siebie czują.

Czy książkę polecam? Jeśli obawiasz się, że nie możesz przeczytać tego tytułu, ponieważ nie znasz dwóch poprzednich tomów Miasteczka Benevolence („Dziewczyna na niby” oraz „Nareszcie moja”) nic straconego, ponieważ każda z tych historii możesz czytać osobno. Jednak w przyszłości radzę Wam zaopatrzyć się w poprzednie tomy, ponieważ dzięki nim będziecie mogli poznać bliżej innych mieszkańców tego urokliwego miasteczka.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
W obronie tego, co moje
W obronie tego, co moje
Lucy Score
8.5/10
Cykl: Miasteczko Benevolence, tom 3

W Benevolence nie było wielu mężczyzn, którzy mogliby mu dorównać. Lincoln Reed, komendant straży pożarnej, był nieludzko odważny. Potrafił zachować zimną krew w każdej, nawet najdramatyczniejszej sy...

Komentarze
W obronie tego, co moje
W obronie tego, co moje
Lucy Score
8.5/10
Cykl: Miasteczko Benevolence, tom 3
W Benevolence nie było wielu mężczyzn, którzy mogliby mu dorównać. Lincoln Reed, komendant straży pożarnej, był nieludzko odważny. Potrafił zachować zimną krew w każdej, nawet najdramatyczniejszej sy...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Przychodzę dziś do was z trzecią częścią serii Miasteczko Benevolence pt. "W obronie tego, co moje". Ta seria autorstwa Lucy Score ma w sobie coś magicznego i przyciągającego. Nie wiem czy to tytułow...

NA
@nasturcja_czyta

Seria Lucy Score - Miasteczko Benevolence - jest w moim odczuciu bardzo nierówna i tak naprawdę sięgając po kolejne tomy nie wiedziałam, czego się podziewać. Pierwszy tom był dobry, ale bez szału. Dr...

@bookstagramowe.love @bookstagramowe.love

Pozostałe recenzje @zaczytana.archiw...

Zanim zabijesz moją śmierć
„Są ludzie, którzy wszystkie przypadki mają zawsze zaplanowane...”

"Zanim zabijesz moją śmierć" autorstwa Ryszarda Oleszkowicza to intensywny thriller, który sięga głęboko w tematykę rosyjskich służb specjalnych i polskiej walki wywiado...

Recenzja książki Zanim zabijesz moją śmierć
Cień
„Ktoś zaplanował, że zniszczy jej życie. Krok po kroku. Dzień po dniu...”

"Cień" autorstwa Kamili Bryksy to wciągający thriller psychologiczny, który trzyma czytelnika w napięciu od pierwszych stron, ukazując świat, w którym zacierają się gran...

Recenzja książki Cień

Nowe recenzje

Wildfire
wildfire
@agnban9:

"Wildfire" to kolejna książka Hannah Grace, jaką miałam okazję przeczytać. Nawet nie macie pojęcia jaką to książka jest...

Recenzja książki Wildfire
Blady świt
KAŻDEMU BĘDZIE DANE TO, W CO WIERZY
@Rudolfina:

Bardzo żałuję, że Grzegorzowi Dziedzicowi się nie udało. Skąd ten śmiały wniosek? „Blady świt” miał premierę cztery tyg...

Recenzja książki Blady świt
Dobranoc, Tokio
"Dobranoc, Tokio"
@Bibliotekar...:

Rzadko mam okazję sięgać po literaturę japońską. Dlatego gdy nadarzyła się okazja, to bardzo chętnie z niej skorzystała...

Recenzja książki Dobranoc, Tokio
© 2007 - 2024 nakanapie.pl