Miłośnikom horroru i grozy nie trzeba mówić kim jest Jack Ketchum. Autor słynnej „Dziewczyny z sąsiedztwa” całkiem niedawno wydał nową, mrożącą krew w żyłach powieść. „Potomstwo” wpadło w moje ręce przypadkiem. Wcześniej nie czytałam żadnej z książek pana Ketchuma, choć „Dziewczynę z sąsiedztwa” mam oczywiście w planach. Szperając wśród zakurzonych bibliotecznych półek nazwisko autora rzuciło mi się w oczy i przykuło moją uwagę, bo wiele o nim słyszałam. Nie czytając nawet opisu na okładce (która sama w sobie jest wystarczająco przerażająca) wypożyczyłam książkę.
Nie ukrywam, że zaczynałam czytać „Potomstwo” z pewnymi oczekiwaniami. W informacji o autorze zamieszczonej przez wydawnictwo jest wzmianka o tym, że w jego powieściach zaczytuje się sam Stephen King, którego jestem fanką. Może nie tak zagorzałą jak wielu z Was, ale na pewno należę do pokaźnego grona jego wielbicieli. Moje oczekiwania wzrosły jeszcze bardziej kiedy przeczytałam opinię innego autora tego gatunku - Edwarda Lee. O „Potomstwie” wypowiedział się tak:
„ To powieść, która nieźle dała mi po łbie. Pełno w niej trzymających w napięciu scen i absolutnie przerażającej grozy – będziecie zgrzytać zębami na samo jej wspomnienie. A jeśli ta książka nie dostarczy wam sennych koszmarów, to… chyba jesteście martwi.”
Czy rzeczywiście było aż tak strasznie? Zapraszam do przeczytania poniższej recenzji.
Warto zacząć od tego, że „Potomstwo” zostało wydane jako kontynuacja innej książki autora – „Poza sezonem”, jednak według wszelkich opinii można je czytać jako całkowicie osobne pozycje. Aby przybliżyć nieco fabułę musimy przenieść się do małego miasteczka Dead River w stanie Maine. Przebywający na emeryturze szeryf nadal doskonale pamięta straszne wydarzenia sprzed 11 lat. Był pewny, że wybił wtedy cały klan żądnych krwi kanibali, jednak prawda okazuje się zupełnie inna. Niektórzy przetrwali, rozmnożyli się i powrócili silniejsi niż wcześniej. Mieszkańcy miasteczka nie są bezpieczni, a ta jedna noc dla wielu z nich okaże się ostatnią. Czy uda się ostatecznie rozbić klan ludożerców? Czy szeryf tym razem „załatwi sprawę do końca”?
Książka obfituje w obrzydliwe wręcz opisy wyglądu i zachowania. Wiele momentów sprawia, że na ciele robi nam się gęsia skórka a włosy stają dęba. To nie ulega wątpliwości - książka jest OHYDNA. Widać to po samej okładce (zakrwawione niemowlę leżące na czaszkach? Kto wpada na takie pomysły?) Ale szczerze mówiąc nie tego oczekiwałam. Książka miała mrozić krew w żyłach, wywoływać senne koszmary, miała na długo zostać w pamięci.. a ja już zdążyłam wymazać z niej szczegóły. Była ohydna do granic możliwości, wywoływała grymas zniesmaczenia na twarzy, ale w tym wszystkim nie była straszna czy przerażająca. Również wcale nie trzymała tak bardzo w napięciu, momentami nawet nudziła. Sugerując się słowami Edwarda Lee.. cóż, chyba jestem martwa. Minusem były również imiona kanibali – Pierwsza Zabrana, Druga Zabrana, Krowa, Królik, Ziemiojad.. to nawet ciężko się czyta i nie ułatwia połapania się kto jest kim. Kto domyśliłby się, że Ziemiojad to kobieta?
Jeśli chodzi o formę, dla mnie była ona nieco chaotyczna. Na początku poznajemy trzy różne historie, pozornie ze sobą niespójne, w których łatwo się pogubić. Dopiero z czasem łączą się w całość i czytelnik odkrywa między nimi powiązania. Mimo to dalej również następują przeskoki z jednych bohaterów na innych, akcja goni akcję. Fakt, ożywia to całą fabułę, ale jednocześnie powoduje, że czytelnik cały czas musi być „czujny”, żeby wiedzieć co się dzieje. W mojej ocenie to nie pozwala się do końca wciągnąć w całą historię. Jest to pierwsza książka Jacka Ketchuma z jaką się spotkałam, dlatego nie potrafię ocenić czy wynika to ze stylu autora czy jest to specyficzne tylko dla „Potomstwa”. Wg mnie nie było źle, jednak po wszelakich opisach, nie było również świetnie. Niemniej jednak z całą pewnością książka przypadnie do gustu wielbicielom tego gatunku, jak i samego autora. Dlatego polecam tę pozycję osobom zainteresowanym taką tematyką.