Od czasu wydania u nas "bliźniąt z lodu" wiernie śledzę twórczość S. K. Tremayne. "Dziecko ognia" w moim odczuciu zupełnie mu nie wyszło, "zanim umarłam" było ok, "Asystentka" trzyma w napięciu. Ciągle to nie jest poziom bliźniąt, ale jest dobrze.
Josephine mimo skończonej trzydziestki nie ma nic swojego. Nie ma mieszkania, męża ani dziecka. Niedawno się rozwiodła, musiała się wyprowadzić, a pracuje jako dziennikarka freelancerka, więc pracę raz ma, raz nie ma. Na szczęście Jo ma coś, a raczej kogoś, kto nie da jej zginąć- bardzo bogatą przyjaciółkę Tabithę, która chętnie przygarnia ją do swojego mega wypasionego, nowoczesnego mieszkania, sama z resztą większość czasu spędza w domu jeszcze bogatszego narzeczonego.
Jo trudno się odnaleźć w nowoczesnym mieszkaniu, gdzie wszystko jest sterowane i obsługiwane przez asystentów- inteligentne urządzenia, które na jedną prośbę ustawią temperaturę w mieszkaniu, sprawdzą prognozę pogody, czy podpowiedzą przepis na obiad. Jednak asystenci w mieszkaniu zajmowanym przez Josephine coraz mocniej wykraczają poza swoje obowiązki i naruszają spokój kobiety. Okazuje się, że znają mroczny sekret z jej przeszłości, o którym wiedzą tylko dwie osoby poza nią. Maszyny coraz bardziej dręczą biedną dziewczynę, powoli wpędzają ją w paranoję. Sytuację pogarsza fakt, że jej ojciec chorował na schizofrenię i przez chorobę popełnił samobójstwo, czy Jo odziedziczyła po ojcu chorobę? Czy to, że nikt poza nią nie słyszy wrzasków i płaczów asystentów oznacza, że ona wariuje? Do tego dochodzą niezrozumiałe dla niej samej maile, które wychodzą z jej konta do znajomych. Maile bardzo obraźliwe i krzywdzące adresatów, gdyż każdy po przeczytaniu takiej wiadomości odwraca się od autorki. Czy Josephine sama napisała te wiadomości, a później jej chory umysł wyparł to z pamięci? Sprawa się pogarsza, gdy okrutne wiadomości docierają też do ostatnich członków rodziny kobiety.
Jo z każdej strony czuje się atakowana, nie jest w stanie zrozumieć kto się na nią uwziął i dlaczego. Rzuca oskarżenia na prawo i lewo, czym zraża do siebie ostatnich sojuszników i wtedy dociera do niej, że napastnik nie poprzestanie na zniszczeniu jej życia- on to życie chce odebrać. Czy Jo zdoła je obronić?
Muszę przyznać, że główna bohaterka trochę mnie drażniła, zwłaszcza gdy szukała prześladowcy- zamiast zacząć od spokojnej rozmowy przystępowała do ataku, czasem zupełnie bezsensownego. Jednak po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że to dodaje tej postaci realizmu. Pewnie w momencie skrajnego napięcia nerwowego nikt nie działa "mądrze". Jo była przebojowa, pewna siebie i całkowicie pozbawiona pokory, nie jest to postać, z którą bym się zaprzyjaźniła, ale powtarzam, że jej postać jest przedstawiona bardzo realistycznie, przez co całe napięcie z książki mocniej do mnie trafiało. Po ¾ książki wstępnie wytypowałam sprawcę, jednak nie byłam do końca przekonana, bo nie znałam motywu, gdy autor nam go wykłada wszystko pięknie się zgadza.
MnieMnie trochę niepokoi postęp technologiczny i to w jakim stopniu już maszyny wpływają na nasze życie więc ta książka tym bardziej do mnie trafia.
Nie jest to jak pisałam poziom "bliźniąt z lodu", brakuje mi tu tego mroku, tego momentu gdy kryminał ociera się o horror, jednak nastrój i klimat w książce jest inny i taki wątek pewnie by tu po prostu nie pasował, za to jest wątek smutnych, krzywdzonych dzieci. Motyw ten pojawia się w każdej książce Tremayne i jest już trochę jak jego znak rozpoznawczy.