'Tango' Mrożka uważam za jeden z trzech najważniejszych naszych powojennych dramatów. Pozostałe to 'Emigranci' tegoż Mrożka i 'Do piachu' Różewicza. Do legendy przeszła polska premiera sztuki w 1965 r. w warszawskim Teatrze Współczesnym w reżyserii Erwina Axera, w której Artura grał Wiesław Michnikowski, wuja Eugeniusza – Tadeusz Fijewski a Edka – Mieczysław Czechowicz; wiele bym dał, aby obejrzeć ten spektakl! Niestety, nie miałem okazji widzieć inscenizacji na scenie, tylko w Teatrze TV (z Piotrem Adamczykiem w roli Artura, Wiesławem Michnikowskim w roli wuja Eugeniusza i Zbigniewem Zapasiewiczem w roli Stomila).
Przy okazji inscenizacji z 1965 r. pisał Axer w liście do Mrożka o interpretacji dramatu: „Musi to być jakiś rodzaj życia nie tyle normalnego, ile codziennego. Codzienność burdelu, w którym ten, co chce czegoś względnie normalnego, robi wrażenie wariata, a wariaci zachowują się normalnie.” No cóż, dla mnie 'Tango' to nie burdel, raczej tragedia.
W czasie lektury przypomniała mi się scena z filmu 'Przypadek' Kieślowskiego, kiedy to stary człowiek mówi do Witka Długosza: „Człowiek musi mieć w życiu jakąś ideę. Bez tego życie nie ma sensu” (cytat niedosłowny). Ten pogląd ostatnio bardzo jest niemodny, może dlatego, że wielkie idee prowadziły w ostatnim stuleciu do zniewolenia i strasznych zbrodni. Teraz rządzi hedonizm, życie chwilą i doraźne zaspokajanie przyjemności. Niemniej wciąż są ludzie, którzy potrzebują idei, sensu, jakiegoś porządku, jednym z nich jest Artur. Notabene, paradoksem jest u Mrożka to, że starzy ludzie są rozmemłanymi anarchistami, a młody człowiek szuka ładu i porządku, raczej oczekiwałbym czegoś odwrotnego...
Budzi Artur we mnie sprzeczne uczucia, z jednej strony sympatyzuję z jego pragnieniem zasad, idei, struktury, z jego walką z anarchią i rozmemłaniem. Z drugiej strony ten młody człowiek wzbudza po prostu przerażenie swoją skrajnością ocierającą się o ekstremizm. Kiedy mówi: „Przed nami droga jasna i czysta. Jedno będzie prawo i jedna owczarnia” to ciarki przechodzą po grzbiecie...
Stawia Mrożek w gruncie rzeczy banalną tezę: gdy inteligencja za wszelką cenę poszukuje idei, która ma zbawić ludzkość, kończy to się z reguły rządami opryszków. Chciałoby się powiedzieć: myśmy to już przerabiali, niemniej warto ową prawdę przypominać młodym pokoleniom, bo wciąż pojawiają się kuglarze, którzy obiecują rozwiązanie wszelkich problemów jeśli tylko dostaną władzę absolutną.
Oczywiście sporo mamy w dramacie inteligentnego humoru, na przykład mówi Artur: „Upiłem się z trzeźwości. Mądrze się upiłem.” Dużo też znajdziemy typowo mrożkowego filozofowania, często nadmiernego i nużącego.
Niemniej wciąż czyta się 'Tango' wspaniale, mam nadzieję obejrzeć jeszcze sztukę na scenie, to będzie trudne, bo Mrożek nie cieszy się popularnością wśród współczesnych ludzi teatru...