Tajemnica Wzgórza Trzech Dębów recenzja

Po przeczytaniu wcześniej wydanych książek Piotra Borlika: "Boskiej Proporcji", "Zapłacz dla mnie" i "Skłam, że mnie kochasz", spodziewałam się historii w podobnym klimacie. Autor w swojej notce napisał, że „Tajemnica Wzgórza Trzech Dębów” jest inną książką niż poprzednie. Niestety rozczarowałam się. Od poprzednich pozycji trudno było mi się oderwać, ta miejscami nudziła. Głównym bohaterem jest prywatny detektyw Hubert Czarny. Mimo utrudniania dochodzenia przez członków rodziny Potockich, mnóstwa intryg i utrudnień, nie rezygnuje z doprowadzenia dochodzenia do końca. Tematem książki jest szukanie mordercy jednego z członków rodziny Potockich. Jest to rodzina specyficzna, żyje w kłamstwie, obowiązują w niej dziwne zasady. Kobiety nie mogą pracować, mają szybko odzyskiwac szczupła sylewtkę po porodzie, najstarszy syn ma zazadanie spłodzic trzech synów, wszyscy miejszkają w jednym domu z duża ilościa służby. Członkowie rodziny opierają swój status na dawnych tradycjach, każdy z członków ma coś na sumieniu. Mnóstwo tajemnicrodzinnych na zewnątrz, chociaż nawzajem wiedzą o innych bardzo duzo. Sprawę morderstwa zdolni by byli rozstrzygnąc we własnym zakresie, nie potrzebny był do tego sprowadzony detektyw. „Wymyślona historia o trzech dębach, które jako jedyne przetrwały mimo ciężkich warunków panujących na wzgórzu, i jeszcze bardziej naciągana opowieść o pierworodnych synach.” Fabuła książki mało wiarygodna, akcja książki toczy się powoli, nie ma dreszczyku emocji. Dopiero pod koniec dochodzi do szybszych rozstrzygnięć i akcja przyśpiesza. Dziwne metody prowadzenia śledztwa przez detektywa Czarnego, jego wizje widziane w lustrze bardziej pasują do książek fantastycznych, a nie kryminalnych. "Miał przed sobą pustą taflę zasnutą ciemną mgłą, na której powoli zaczynały pojawiać się sylwetki. " Policja nic nie robi. Powtarzane zwroty przez Czarnego kolejnym osobom nie wiadomo czemu mają służyć. Mordercę łatwo wytypować, mimo, że każdy z członków rodziny miał motyw. Zastanawiające jest dlaczego autor ustami Czarnego początkowo typuje na zabójcę Marka kogoś innego.