Zanim zaczęłam robić sałatkę z tuńczyka i rozkładać na talerzach różne gatunki serów, gdy szampan chłodził się w lodówce, wzięłam kocyk i książkę.
Nie byle jaką, bo rozmowy Eweliny Pietrowiak z moim ulubionym współczesnym polskim pisarzem – Jerzym Pilchem.
Usiadłam i przeczytałam. Z pierwszą częścią rozmów było tak samo. Lubię czytać o tym, co czyta Pilch, jak mu idzie pisanie kolejnych książek i co sądzi o różnych życiowych sprawach. Nie są to jednak wywiady, a rozmowy osób, które widać, że łączy niezwykła więź.
„Tu Caffè Greco w Rzymie. Piliśmy tam kawę.
Piliśmy. I nie było to złe”.
Parkinson, życie, śmierć i kot
W tym tomie sporo jest wspomnień, słów o chorobie Parkinsona, na którą cierpi pisarz, o życiu i śmierci. Nie zabrakło też kociego wątku:
„Kot zachowuje godność. Żyje niezależnie, nie próbuje udawać człowieka (…). Kot nie chce być jak człowiek, kot chce być kotem”.
Niezwykle celne obserwacje. Momentami Pilch wydaje mi się bardzo liberalny, gdy mówi o tym, że ustawa antyaborcyjna jest zbyt restrykcyjna i że w polskim parlamencie nie powinien wisieć krzyż. Czasami z kolei wydaje się bardzo jednoznaczny w swoich osądach. Z jednej strony w rozmowach mamy przedstawiony obraz współczesnej Polski, polityka oczywiście też się pojawia, ale i nawiązania do literatury i wreszcie – pasja oprawiania książek i noszenie kapeluszy, niczym wstawki z zupełnie innej epoki. Miło czyta się takie opowieści.
Samobójstwo – odwaga czy tchórzostwo?
Pilch stara się nie osądzać ludzkich zachowań, czy postaw. Jest w stanie sobie wiele wyobrazić i pewnie dlatego wydaje się, że tak naprawdę wszystko jest możliwe, jak w temacie podejścia do śmierci.
„W pewnym momencie śmierć jest blisko, stajesz twarzą w twarz. Choroba daje ci papiery zapewniające o przyspieszonej egzekucji”
W rozmowach pojawiają się też ciekawe rozważania na temat samobójstwa i samotności. Dlaczego ludzie postanawiają zakończyć swoje życie? Czy to akt tchórzostwa czy może jednak wielkiej odwagi?
„Życie jest nie do zniesienia, nie unoszą tego (…). Inna grupa to ci, którzy postanowili jednak odejść, nie dają rady, nie wytrzymują presji różnych powinności, presji codzienności, czy wreszcie, jak napisał przed śmiercią pewien bohater literacki, którego trupa zastano w jednym bucie: „Znudziło mi się wzuwać i zezuwać””.
„Nagle masz z kim chodzić do kina, na wystawy, nagle on/ona jest. Ale po tygodniu okazuje się, że to dopiero debil”.
Wisła – Kraków – Warszawa
Pisarz opowiada o swojej rodzinie, życiu w Wiśle, Krakowie, a potem w Warszawie. Dowiadujemy się między innymi tego, że pracował przez jakiś czas w galerii Andrzeja Mleczki czy był na zagranicznym stypendium. Mówi o swoich ulubionych książkach, jest też jak zawsze, motyw piłki nożnej. Wspominane są też Targi Książki w Warszawie z 2016 roku. Miałam przyjemność być w tym miejscu i stać w kolejce do Jerzego Pilcha. Mogę potwierdzić, że nadal ma ogromną liczbę czytelników, gotowych godzinę wcześniej ustawić się w niekończącej się kolejce.
Jerzy Pilch, tak jak ja, nie pożycza książek. Nie jestem może aż tak pedantyczna i przewrażliwiona na tym punkcie, ale moja biblioteczka należy tylko do mnie. Pożyczone książki tak rzadko wracają, więc lepiej mieć je wszystkie przy sobie.
Jak żyć?
Z rozważań na temat starości, przemijania i śmierci, spodobało mi się bardzo stwierdzenie – być może rada udzielona rozmówczyni, jako odpowiedź na pytanie, jak sobie radzić z przemijającą młodością, Pilch odpowiedział:
„Przyjmij to godnie, dramatyzuj umiarkowanie”.