Pociągiem lubiłam jeździć właściwie od zawsze, a kiedy byłam dzieckiem, trasę Przemyśl - Jelenia Góra, znałam na pamięć. W dorosłym życiu przez kilka lat dojeżdżałam pociągiem do pracy - prawie godzinę w jedną stronę. To był piękny czas. Tylko ja, kawa i książka.
W pociągu relacji Przemyśl - Warszawa ginie 45 pasażerów. Policja bardzo szybko wpada na trop winnego tej katastrofy, a ja nie mogę przestać się zastanawiać, co siedzi w głowie takiego człowieka, co kieruje jego postępowaniem? Trudno w tej sytuacji nawet o próbę zrozumienia takiego zachowania. Z pozoru ta sprawa wydaje się bardzo prosta, jedynie zastępczyni prokuratora, Natalia Kruger zaczyna dostrzegać w niej szereg nieścisłości.
Wątpliwości, których wraz z rozwojem fabuły ma coraz więcej, skłaniają ją do tego, aby przyjrzeć się tej sprawie na własną rękę. Coś nie daje jej spokoju i ma wrażenie, że pewne fakty ktoś szybciutko chce zamieść pod dywan. Na szczęście, ona nigdy nie odpuszcza
i prędzej czy później dotrze do prawdy. "Młoda, ładna, upierdliwa" - tak o niej mówią koledzy z branży, to z pewnością wiele jej ułatwi, ale i tak
nie będzie to miła przeprawa.
Kim są bohaterowie tej historii? Potworami, bo w tym przypadku określenie "czarny charakter ", byłoby komplementem. O tym, że brudny świat rządzi się swoimi prawami, wiem nie od dziś, ale takiej manipulacji faktami, gry pozorów takiego zepsucia, takiej obłudy i znieczulicy, nie obserwowałam od dawna. Zniesmaczenie tym większe, kiedy rzecz się dzieje na najwyższych szczeblach władzy, gdzie pod płaszczykiem dbania o kraj i jego obywateli, ktoś załatwia swoje prywatne interesy. Jestem przerażona ogromem ludzkiej podłości i brakiem jakichkolwiek skrupułów. Okazuje się, że nic nie ma znaczenia, kiedy w grę wchodzą duże pieniądze i wysokie stołki, a wszystko w myśl zasady "kilka kopert i po sprawie".
Wszystko oparte o siatkę układów i wzajemnych powiązań - "Tak to działa (...) i nic z tym nie zrobisz. Albo się dostosujesz, albo system cię zniszczy".
Piotr Borlik nie boi się trudnych tematów i obnaża ludzkie słabości bez najmniejszego zawahania. Pisze o tym, co ważne w sposób konkretny, dosadny. Jeszcze przed sięgnięciem po tę historię, wiedziałam, że to będzie naprawdę mocna opowieść, ale nie przypuszczałam, że aż tak bardzo. Byłam tej historii ogromnie ciekawa. Już od pierwszych stron wiedziałam, że przepadłam i obiadu nie będzie. No i nie było. To, co ogromnie mnie poruszyło to nasz stosunek do uchodźców. Jak można być tak nietolerancyjnym, kompletnie pozbawionym serca i empatii, człowiekiem? Jak można nazwać kogoś "nielegalnym kebabem"? Serio? Taki mamy kraj? Nie bez przyczyny Polska, według przeprowadzonych badań, jest najbardziej nietolerancyjnym krajem w Europie. W tej historii wszystko jest dalekie od normalności. Zastanawiam się, czy rzeczywiście przedstawiona tu fikcja, jest tak daleka od prawdy? Czy właśnie tak wygląda dzisiejszy świat? Nie wiem, czy chcę znać odpowiedź. To opowieść, obok której z pewnością nie można przejść obojętnie, która skłania do wielu przemyśleń i refleksji. Trudna lektura, która pokazuje, jak wiele zła może wyrządzić człowiek. Czym kieruje się ktoś, kto bez najmniejszej chwili zawahania, jest gotów tak po prostu zabić? Na ile można wycenić ludzkie życie? Jaka kwota wystarczy, by bez wahania pociągnąć za spust?
"Incydent" Piotra Borlika z pewnością nie ma nic wspólnego z czymś, co nazywamy mało ważnym wydarzeniem, bo emocje, które czasem mną szarpały od środka, zostaną ze mną na bardzo długo. To była niesamowicie wciągająca i niezapomniana podróż, prawdziwa jazda bez trzymanki można by rzec.
Pytanie tylko, czy ja jeszcze kiedykolwiek odważę się wsiąść do pociągu? Bo na ten moment jakoś tak, do jazdy pociągiem nie jestem przekonana.
Nie zmienia to jednak faktu, że uważam tę historię za godną polecenia. Absolutnie!