Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie recenzja

Imperium - od City do Jądra Ciemności

Autor: @Carmel-by-the-Sea ·6 minut
2021-09-12
1 komentarz
10 Polubień
Równo przycięte dywany trawników na dziedzińcach Oxbridge mogą symbolizować kilkusetletni status dominacji niezbyt dużej wyspy, której kaprzy, admirałowie, lordowie, filantropi, podróżnicy, urzędnicy i politycy ogarnięci mniej lub bardziej szczytną misją różnej natury, zawojowali świat. Nadali sobie prawo do dźwigania brzemienia przeszczepiania 'angielsko/brytyjskiej cywilizacyjności' wszędzie tam, gdzie dotarli. "Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie" nie jest zupełne, nie ma ambicji zastąpienia podręczników, pomija ważne wydarzenia, ale jest wspaniałą opowieścią o stworzeniu i funkcjonowaniu brytyjskiej dominacji. Kazimierz Dziewanowski z premedytacją wybrał najbardziej charakterystyczne elementy mechanizmów napędzających Wyspiarzy do podróży, przejmowania zasobów ogromnych obszarów świata, pouczania ludów szczycących się historią i tradycją sięgającą głębiej w przeszłość, niż rzymskie mury Hadriana. Ta premedytacja przyszpila czytelnika do lektury. Jednego przenosi do Morgana i piratów Louisa Stevensona, innego do Jamesa Cooka i buntu na Tahiti, jeszcze innego do Ameryki ostatniego Mohikanina zderzonego z Cornwallisem albo do czasów Wielkiego Mogoła sprowadzonego do roli pariasa na dworze gubernatora otoczonego urzędnikami prywatnej firmy.

W stylu Dziewanowskiego wyczuwam tęsknotę za wolnością, nieskrępowanym prawem do przygody oceanicznej po horyzont. To szczególnie wiarygodnie współgra z pierwszymi podróżnikami, którzy odkrywali nieznane lądy wbrew szkorbutowi, nawałnicom, ograniczeniom w nawigowaniu i szczególnie wbrew potężnym konkurentom z południa Europy."Brzemię..." powstawało w Polsce stanu wojennego, więc sporo tłumaczy z tej tęsknoty przelanej na papier. Ostatecznie nie ma w opowieści mitologizacji zdarzeń odległych czasowo i przestrzennie, a tym bardziej poszukiwania usprawiedliwienia, choć jest reporterskie uzasadnienie. Wielokrotnie powtarza autor, że bez wpisania konkretnej osoby w ograniczenia którym podlegała, nie odkryjemy jej motywacji. Stara się zrozumieć całość kolonializmu odnajdując kluczowe uwarunkowania opisywanych procesów. Książka nie jest zbudowana przesadnie linearnie, nie ma jednostajności przywołanych przemian. Dominują konkretne osoby, których wewnętrzne piękno i brzydota budowały w sposób mniej lub bardziej zaplanowany władzę Londynu. Formalnie opowieść kończy się z wojną burską, która może uchodzić za symbol początku końca imperium. Dominują Indie i Azja Południowo-Wschodnia, kolonie Nowego Świata, Kanada i Australia. Afrykańska obecność brytyjska sprowadzona tylko do XIX-wiecznych początków zainteresowania kontynentem i kilku wstydliwych epizodów.

Praca, jak wspomniałem, skupia się wokół kilkudziesięciu postaci, które budowały trójetapowy proces władztwa Londynu, którymi były: podróż i odkrywanie, umacnianie się na nowych terenach poprzez eliminowanie konkurencji, tworzenie ustabilizowanej biurokracji z wielopoziomowym systemem zależności lokalnych i tych umocowanych 'w centrali'. Przewijają się w tej ekspansji różne osobowości. Od 'ideowego ojca zamorskich podniet' Hakluyta, poprzez pionierów Drake'a, Cooka po gubernatorów Clive'a i Hastingsa czy wielkich i szalonych dowódców miary Wolfa i Gordona, włącznie z przebiegłymi i cynicznymi materialistami rodzaju Rhodesa - założyciela Rodezji. Nie budowali oni własnej wielkości w Westminsterze (przez co być może są mniej znani od kolejnych królów, premierów brytyjskich), ale ostatecznie przysparzali zwierzchnikom dumy i zmartwień, a co najważniejsze - stworzyli imperium. Dziewanowski w książce unika opowiadania historii Anglii/Brytanii, interesowała go kolonia - jak powstała, kto ją napędzał, jak reagowała na przybyszów lokalna ludność i co ostatecznie formowało umocnienie się Brytyjczyków w roli dominatora. Perspektywa zmienności kolonialnej przyjmuje optykę angielską, przez co odbiorca skupia się na śledzeniu determinujących historię kolonialistach. Stąd niewiele jest o postępującym upadku Mogołów w Indiach, losy Trzynastu Kolonii śledzimy do połowy XVIII wieku, a sytuacja Egiptu naszkicowana jest punktowo, wokół Kanału Sueskiego.

Dziewanowski bardzo dobrze lawiruje między opisem szczegółu i ogólnymi rozważaniami natury długofalowej - powolnym ewoluowaniem w sposób niezauważalny dla jednostek, które ostatecznie kształtowało globalną zmienność. Jest ciekawe rozważanie o traktacie z Tordesillas, który dzieląc arbitralnie świat na wpływy hiszpańskie i portugalskie, przyczynił się do powstania anglikanizmu (str. 116). Jest niezaplanowana symbioza gospodarczych zapędów Kompanii Wschodnioindyjskiej z nieformalnym wsparciem rządu (str. 183). Przewija się dyskusja nad budowanymi kolonialnymi legendami, które z prozy życia i 'szarych faktów' wyzwoliły narracje imperialnej wyższości, pychy i zacietrzewienia szowinistycznego, czyli tzw. 'jingoizmu' (po detale odsyłam do stron 640-650), w które wpisały się popularne powieści "Wyspa skarbów" i swojskie "W pustyni i w puszczy". Jest bardzo trzeźwa ocena propagandy innych europejskich potęg, które świadomie dążyły do jednostronności opowieści punktującej czy deformującej angielskie niegodziwości (str. 375-376). Najwięcej uwagi poświęcił autor Indiom. Przenikanie się interesu państwowego i prywatnego, lawirowanie w gąszczu lokalnych książąt podzielonego Dekanu, specyficzna biurokracja i wszechobecna kastowość stanowią emblemat 'brytyjskiego modeli imperializmu'. Było w tym sporo materialistycznego ciemiężenia, poczucia wyższości, ale i świadomość tymczasowości własnego panowania. Co paradoksalne, taka perspektywa zaczęła sączyć się w umysłach kolonialistów niemal natychmiast po rozgromieniu powstania sipajów, czyli po umocnieniu się w hegemonii utworzonego właśnie wicekrólestwa. Takie dryfowanie od poczucia strachu wobec ogromu podległego terytorium do specyficznie brytyjskiego rasizmu miało swój wyraz w odmiennych filozofiach rządzenia liberałów i konserwatystów. W książce pada sporo ważnych słów o specyfice brytyjskiego myślenia kolonialnego. Wspomniany rasizm był innej natury, niż perfidny i totalny XX-wieczny (str. 638):

"Myślę, że była to postawa i filozofia oparta bardziej na przekonaniu o własnej wyższości niż o cudzej niższości. To nie jest to samo. Punkt wyjścia w rozumowaniu był odmienny. Przekonanie o własnej wyższości, powołaniu, misji nakładało liczne obowiązki. Nie ma tych obowiązków, gdy się innymi gardzi i uważa za ludzi niższej kategorii, gdy w ogóle kwestionuje się ich wartość. Pierwsze budzi dumę, drugie - nienawiść."

Można przywoływać różne fakty z historii, które prowadziłyby do osłabienia, bądź odrzucenia tezy Dziewanowskiego. On jednak, w moim odczuciu, w wielowymiarowym odczytaniu angielskiego panowania, przekonująco trafnie wsparł stanowisko z powyższego cytatu.

"Brzemię ..." czytało się świetnie. Autor uniknął przeintelektualizowania, zatracenia się w detalach, ogólnikach. Klarownie oddał ducha epoki nowożytnego panowania Europy z wszystkimi tego konsekwencjami. Zaledwie wyczułem kilka sympatii osobistych autora, bo z reguły dominował zobiektywizowany namysł podany z pasją równoważoną przywołanymi źródłami i pracami wielkich historyków. Sam poznałem ważną grupę prominentnych kolonialistów, dla których codzienności Jerzy III, Wiktoria, Pitt czy Gladstone byli rozmytymi przez tysiąckilometrowe oddalenie postaciami podpisanymi na dokumentach, uwidocznionymi na znaczkach pocztowych czy banknotach. Wielokrotnie, w trakcie lektury, poszukiwałem dodatkowych informacji, tak zafascynowały mnie różne zjawiska, procesy czy konkretne sytuacje, którym musieli sprostać ludzie wielkiego i małego charakteru.

Jeden minus. Trochę zawiodłem się na opisie zdumiewającego faktu niedostrzeżenia przez Brytyjczyków strategicznego znaczenia zaledwie kilkudziesięciokilometrowego połączenia Afryki z Azją, które przez wieki wydłużało niemiłosiernie podróż do bogactwa Wschodu. Dziewanowski z jednej strony opowiedział o kosztownych (w czas, pieniądze, ryzyka różnej natury) podróżach wokół Afryki, przywołał zastanawiający brytyjski brak zainteresowania Czarnym kontynentem w epoce pierwszych parowców (str. 696) i niefrasobliwość wobec poczynań Lessepsa (657-658), z drugiej nie wytłumaczył tego gapiostwa w sposób dla mnie satysfakcjonujący. Czemu mistrzowie strategii, użytkownicy wspaniałych map Cooka, realizatorzy wytrwałych poszukiwań Przejścia Północno-Zachodniego do Chin, które kosztowało życie tysiące ludzi wykazali się taką ignorancją (choć ostatecznie rząd UK zreflektował się i dzięki przypadkowi i 4 mln ₤ od Rothschildów premier Disraeli szybko kupił kontrolny pakiet akcji Kanału Sueskiego)?

Jaki jest bilans panowania Albionu? Niejednoznaczny. Autor w podsumowaniu jedynie wspomina, że nie jest możliwe pełne wyważenie wszystkich składników, by zbudować jednoznaczny sąd, szczególnie natury moralnej. On zdał relację, a czytelnik musi pracę intelektualną nad otwartymi pytaniami przeprowadzić sam. Wciąż zdumiewa, że garstka ludzi z niewielkich zamglonych wysp chłodnego klimatu umiarkowanego zawładnęła różnymi kulturami na skrajnie odmiennych szerokościach geograficznych z monsunami, wilgotnym klimatem równikowym, pustynnymi ekstremami. 'Wypuścili w świat' urzędników dorabiających się szybko prywatnych fortun przebijających zasoby parów Anglii, gońców awansujących na gubernatorów. Wszystko minęła, został globalny język, odziedziczona mentalność kolonialna, kolej, architektura i książki, które o tym wspaniale opowiadają.

WYBITNE - 9/10

(numeracja stron na podstawie wydania: Zysk i S-ka 2021)

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-09-12
× 10 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
2 wydania
Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
Kazimierz Dziewanowski
8.8/10

Historia początków, rozkwitu i drogi ku potędze największego imperium na świecie Kim byli ludzie, którzy zbudowali Imperium Brytyjskie? Co nimi kierowało, jak żyli, walczyli i ginęli, jakie musiel...

Komentarze
@almos
@almos · ponad 3 lata temu
Dobra recenzja. Czytałem Dziewanowskiego dawno, pierwsze wydanie, dobra rzecz, chociaż już wtedy wydawała mi się zbyt hagiograficzna, niewiele lub zgoła nic nie pisał o bezeceństwach Brytyjczyków wobec kolonizowanych. Muszę do niej wrócić i skonfrontować swoje wrażenia...
× 2
@Carmel-by-the-Sea
@Carmel-by-the-Sea · ponad 3 lata temu
Dzięki. Wyszło mi, że jednak stara się być obiektywny. Ostro uderza, szczególnie w katastrofalne posunięcia w Afryce. W przypadku Indii - tez kilka 'szpilek' jest.
Miał plan na tom trzeci o upadki, ale chyba nic z tego ostatecznie nie wyszło. Tam byłoby więcej nieprzyjemnych faktów.
× 1
Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
2 wydania
Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
Kazimierz Dziewanowski
8.8/10
Historia początków, rozkwitu i drogi ku potędze największego imperium na świecie Kim byli ludzie, którzy zbudowali Imperium Brytyjskie? Co nimi kierowało, jak żyli, walczyli i ginęli, jakie musiel...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Z czym kojarzy Wam się Imperium Brytyjskie? Z bajką Disneya Pocahontas, z Kompanią Wschodnioindyjską i serią Piraci z Karaibów, koloniami zakładanymi między innymi w Indiach, Afryce, Australii, Amery...

@karolina92 @karolina92

„Anglia nie ma wiecznych wrogów, ani wiecznych przyjaciół. Ma tylko wieczne interesy”. Celtowie inaczej Galowie to bardzo osobliwe społeczeństwo. Rzymski historyk Ammianus wspominał o nich „Cał...

@aniabruchal89 @aniabruchal89

Pozostałe recenzje @Carmel-by-the-Sea

Pieśń komórek
Życie komórkowe

Po sukcesie dwóch poprzednich książek (o nowotworach i o genach), Siddhartha Mukherjee pokusił się przygotowanie opowieści o komórce. „Pieśń komórek. Nowa epoka medycyny...

Recenzja książki Pieśń komórek
Na bulwarach czyhają potwory
Mity ruchomych obrazów

Trzeci tom reporterskiej trylogii amerykańskiej Macieja Jarkowca tworzy zbiór historii, inspirowanych kilkunastoma filmami, czasem stanowiących wprost zaplecze dla konkr...

Recenzja książki Na bulwarach czyhają potwory

Nowe recenzje

Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
Bez serca
Bez serca
@historie_bu...:

„Jest iskrą w ciemności. Tańczącymi płomieniami pod rozgwieżdżonym niebem. Lśni jaśniej niż ktokolwiek inny w tym miejs...

Recenzja książki Bez serca
Mikołaj do wynajęcia
𝗠𝗮𝗴𝗶𝗰 𝗠𝗶𝗸𝗲
@gala26:

𝑀𝑖𝑘𝑜ł𝑎𝑗 𝑑𝑜 𝑤𝑦𝑛𝑎𝑗ę𝑐𝑖𝑎 to ostatnia książka świąteczna, którą przeczytałam w tym roku. Była to niezwykła przygoda literack...

Recenzja książki Mikołaj do wynajęcia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl