Wydawnictwo mg przygotowało dla czytelników nową publikację „Idioty” Fiodora Dostojewskiego. Przyznam, ucieszyłam się bardzo, że wznawiane są utwory tak wybitnych pisarzy rosyjskich jak autor „Zbrodni i kary”.
Dzieło jest zdecydowanie pokaźnych rozmiarów i to zapewne może wiele osób zniechęcić, zapewniam jednak, że warto po „Idiotę” sięgnąć i nie zrażać się ilością stron czy brakiem „akcji” (pościgów, bitew itp.). Faktycznie, w powieści wszystko rozgrywa się podczas licznych spotkań towarzyskich, rozmów między bohaterami, w wymienianych listach i przede wszystkim w głowach bohaterów. To jednak jest właśnie najbardziej fascynujące. Fiodor Dostojewski zdecydowanie był świetnym i wnikliwym badaczem ludzkiej psychiki.
To, co jednak najbardziej do mnie przemawia, to wymiar etyczny „Idioty”. Z jego powodu uważam, że jest ta książka Dostojewskiego potrzebna współczesnemu czytelnikowi jako swego rodzaju przykład moralny, a także jako lustro, by ujrzeć w nim swoje ułomności.
Tytułowy „idiota” to książę Lew Nikołajewicz Myszkin, osoba niezmiernie wrażliwa, życzliwa, szczera i przede wszystkim dobra. Wszystkie te cechy w otaczającym go brutalnym świecie intryg, oszustw, zakładanych masek, plotek sprawiają, że postrzegany jest przez innych ludzi jako naiwniak i głupiec, czyli „idiota” właśnie. Czyż nie dlatego, że patrząc na niego, otaczający go ludzie widzą swoje wady i stają się one dla nich jeszcze bardziej jaskrawe?
Myszkin jawi się jako osoba z zupełnie nie tego świata, jak święty czy niemalże Jezus Chrystus, który wybacza każdemu nawet najgorsze czyny, lituje się nad wszystkimi i nie myśli w ogóle o sobie. Zupełnie nie interesują go dobra materialne, nawet, gdy wie, że jest bezczelnie oszukiwany, oddaje i pożycza pieniądze, ujmuje się za każdym pokrzywdzonym.
Budzi to niechęć i pogardę wielu bohaterów, myślę, że może nawet to uczucie budzić u czytelnika, który w pewnym momencie może mieć dość, który może stwierdzić: „Jak to? Nawet temu wybacza? Co on wyprawia? Jest aż tak głupi?”. Ale potem przychodzi (mam nadzieję) refleksja: „O ile świat byłby piękniejszy i o ile lepiej byłoby ludziom ze sobą, gdyby wzorowano się na Myszkinie”. Powinniśmy go podziwiać i próbować zbliżać się do tego ideału. Jeśli zaś zamiast podziwu czujemy pogardę do księcia, warto zastanowić się nad swoją kondycją moralną, bo czyż bohaterowie najbardziej wyśmiewający Myszkina nie byli również najbardziej zepsuci?
Oczywiście „Idiota” jest dużo bardziej wielowymiarowy, porusza znacznie więcej problemów niż to, o czym wspominam wyżej, w tym religijnych, społecznych czy psychologicznych. To również opowieść o sile namiętności i negatywnych konsekwencjach bawienia się czyimiś uczuciami. To także portrety dwóch niejednoznacznych kobiet - Nastazji Filipownej i Agłai Iwanownej. Niby tak różnych od siebie, a jednak równie niezdecydowanych.
Warto wspomnieć, że do tego wydania wykorzystano najstarszy polski przekład „Idioty”, jaki znam, to znaczy tłumaczenie Heleny Grotowskiej, z domu Campo. Myślę, że ten przekład mimo upływu czasu jest całkiem dobry, jednak dla czytelników, zwłaszcza młodych, najlepiej byłoby, gdyby dokonano tłumaczenia bardziej współczesnego. To chyba jedyny zarzut, jaki mam do tego wydania.
Na koniec pozwolę sobie na pewne życzenie: Oby „idiotów” w typie Myszkina na naszym świecie rodziło się jak najwięcej! Bez odpowiedniego przykładu kłującego ludzi w oczy trudno bowiem o jakąkolwiek zmianę, a nawet jakąkolwiek refleksję.
Recenzja zamieszczona została wcześniej na stronie:
https://sztukater.pl/ksiazki/item/35997-idiota-2021.html, a książka została otrzymana jako egzemplarz recenzencki od portalu Sztukater.