Czym jest branding? Pan Google mówi: „Branding to technika marketingowa, polegająca na kształtowaniu marki w świadomości nabywców, ukazaniu jej wizerunku w pozytywnym świetle, wszelkie działania służące wzbudzeniu wśród nabywców skojarzeń marki z danym produktem oraz łatwiejszą identyfikację produktu wśród konkurencji”
[1].
Czy to coś wam mówi? Chyba nie do końca. Z pewnością coś gdzieś dzwoni, ale ciężko wam sprecyzować z którego kościoła dobiega dźwięk oświecenia. Przyznam, że do tej pory nie spotkałem się z takim słowem jak branding, tym bardziej z jego definicją. W moim prostym świecie istniało tylko pojęcie marki, prestiżu i wielkich pieniędzy. Do tej pory jakoś szczególnie nie zastanawiałem się jak cały ten przemysł funkcjonuje i jak wielką rolę odgrywa on we współczesnym świecie. Z tego też powodu, lektura „Branding” Roberta Jonesa w przekładzie Anny Łaszkiewicz stała się dla mnie niezwykłą bramą do rozwoju, nie tylko świadomości tego, jak jesteśmy oszukiwani przez znane marki, ale również tego, jak łatwo nami manipulować, nie zawsze w złym celu. I choć nie wymienię wam żadnych większych szczegółów, wierzcie mi, jest o czym czytać.
Choć Autor skupił się na największych markach typu Google, Apple czy Coca Cola (pewne ich hasła marketingowe są tak genialnie proste, i mają taki ogromny bagaż emocjonalny, że są nośnikiem wręcz nieopisanych gam informacji), to funkcjonowanie brandingu dotyczy niemal każdego przedmiotu, który można nabyć – i nie ma tutaj barier językowych, kulturowych, czy wirtualnych. W tym świecie zanikają wszelkie granice, istnieje tylko handlowy utylitaryzm. Słowem branding to wszystko, co ma nas kusić do kupna, do zainwestowania w pewną ideę. Tak, dobrze czytacie – ideę – bo marka, (czytaj: firma, reklama, itp.) oferuje nie tylko sam produkt, ale również swoistą jakość, coś posiadającego głębszy przekaz. W skrócie można by to określić – nadawaniem filozoficznych, bądź moralnych wartości przedmiotom oraz firmom, które oferują te przedmioty w handlu. Wyjątkowo nie będę się tutaj powoływać na konkretne hasła czy slogany reklamowe, gdyż Autor dosyć konkretnie je wymienił, i byłoby niejako kradzieżą, odzierać was z możliwości zapoznania się z nimi samemu.
Czy książka mi się spodobała? Tak – zdecydowanie. Robert Jones (zresztą guru całego brandingu, znawca chwytów handlowych, geniusz w swej dziedzinie), w łatwy i bardzo zrozumiały sposób przedstawił fakty, zależności oraz to, co napędza dzisiejszą globalną gospodarkę. W książce nie znajdziecie „nowomowy” stricte naukowej, która pogrąży was w odmętach niezrozumiałych definicji. Wszystko opisano tak „łopatologicznie”, iż chyba nie znajdzie się człowiek, który nie zrozumiałby, w czym rzecz.
Nie dość, że czyta się ją łatwo i szybko (gdy będziecie w połowie, pojawi się rozpacz, że za chwilę przygoda z lekturą się zakończy), to człowiek zaczyna odczuwać, że właśnie jego intelekt się rozwinął; iż, niejako dostąpił oświecenia, i że już nie tak łatwo da się oszukać, zmanipulować wielkim koncernom, sieciom handlowym czy gigantom świata cyfrowego (choć z pewnością wkrótce znajdą one jeszcze sprytniejsze formy, jak skłonić nas do kupna ich produktów). Tak, jesteśmy skazani na coraz dosadniejsze tonięcie w odmętach przekazów reklamowych.
W pewnym momencie, poczułem się, jakbym wkraczał w inny świat. Nie bardzo wiem, jak wam to wytłumaczyć… więc, może powiem tak – po lekturze tej książki, wasz sposób postrzegania wszelkiego rodzaju firm, marek, przedsiębiorstw, czy reklam diametralnie się odmieni. Nie będziecie już spoglądać na to wszystko przez pryzmat, czasem zbawczej, niewiedzy. Odkryjecie ukryte znaczenia, niemal tajemne przesłania, które ktoś będzie chciał wam „sprzedać”, tylko po to, abyście uwierzyli, że świat, który znacie, można wykładać tylko przez pryzmat tego, co kupujecie. Słowem dostrzeżecie, że nasz świat zbudowany jest z wszędobylskiego marketingu, bardzo sprytnie ukrytego, subtelnego, wręcz eterycznego, przed którym ciężko jest się obronić. I musze przyznać, że w jakimś stopniu odczułem katharsis. Zyskałem pewność, że moje domysły, choć w jakimś stopniu prawdziwe, i tak są namiastką tej wszechotaczającej nas handlowej rzeczywistości. Bo w brandingu, nawet my sami jesteśmy nośnikiem idei, którymi można handlować…
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.