Podczas lektury, z tyłu głowy wciąż kołatała mi się myśl, że szkoda, że książka powstała tak późno. Późno pod tym względem, że dziś przecież - tak mi się przynajmniej wydawało – wszyscy już wiemy, jak działa show-biznes i jakimi prawami rządził się parę dekad temu, w jaki sposób media manipulują i manipulowały wizerunkiem gwiazd i jak łatwo uprzywilejowanym żeruje się na najsłabszych.
I cóż. Szybko przekonałam się o tym, że się mylę. Kilka dni temu wpadłam bowiem, całkiem przypadkowo, na wpis dosyć opiniotwórczej osoby, która krytykowała Pamelę Anderson. Wydźwięk posta był mniej więcej taki, że jak śmie obnosić się ze swoją naturalnością, starzeć się bez ingerencji skalpela i kilkoma centymetrami tapety na twarzy, skoro dorobiła się na byciu plastikowym symbolem se*su. Zdaję sobie sprawę, że, z jednej strony, można założyć, że nawet jeśli nie miała zbyt dużego wpływu na swój ówczesny wizerunek, to godziła się na to by pokazywać ją tak a nie inaczej (tyle, że to też z czegoś wynika, ale komu chciałoby się zagłębiać w temat, skoro można człowiekowi po prostu dowalić, im bardziej w miękkie, tym lepiej), z drugiej strony jednak nie powinno się dyskutować z tym, że najzwyczajniej w świecie miała prawo się zmienić i chcieć zerwać z burzliwą przeszłością. Poza tym, czyż to nie jest znamienne, że kobietom wciąż mówi się co wypada a co nie, czepiając się nawet tego, że się starzeją i jak się starzeją (zresztą nie ma co daleko szukać, Beacie Kozidrak też się przecież oberwało na zasadzie „bo tak starej nie wypada”).
I to był moment przełomowy, chwila w której dotarło do mnie, dlaczego to takie ważne by nadal rozmawiać o Sinead O’Connor. O tym czego stała się symbolem- tak, ku przestrodze.
*
W 1992 roku miałam 9 lat. O świecie wiedziałam właściwie wielkie nic.
Wtedy muzyki słuchało się jeszcze na kasetach magnetofonowych. Można je było kupować na targowiskach (bez świadomości, że to totalne piractwo) lub samodzielnie nagrywało się składanki, najczęściej polując na moment, w którym wyczekiwana piosenka poleci w końcu w radiu (i ta złość, gdy spiker zaczynał gadać nie pozwalając wybrzmieć jej do końca….). Pamiętam, że na jednej z takich zdobycznych kaset miałam nagrane „Nothing Compares 2 U”. Nie miałam pojęcia kto śpiewa, ani o czym (bo nie rozumiałam ani słowa), ale hipnotyzował mnie niezwykły głos i zawarte w nim pokłady emocji. Oczywiście wtórowałam piosenkarce z naiwnością dziewięciolatki, której wydawało się, że jej wykonanie nie odbiega za bardzo od oryginału. W tym miejscu powinnam chyba przeprosić sąsiadów, którzy musieli tego słuchać…
Wyobraźcie więc sobie jakie to musiało być mocne gruchnięcie, że nawet ja, jako dziecko, po piosence pokojarzyłam tę kobietę o sarnich oczach z imieniem i nazwiskiem, po tym gdy świat obiegła informacja o jej „wybryku”. Bo, jeśli wam to jakimś cudem umknęło, w 1992 roku, Sinead potargała na scenie fotografię papieża, apelując przy tym: „Walczcie z prawdziwym wrogiem!”. Nikt nie chciał w taki sposób rozmawiać o przemocy wobec dzieci, więc ów dosadny performance uczynił ją tematem numer jeden pełnych oburzenia dyskusji i jak się zapewne domyślacie nie najlepiej wpłynął na jej dalszą karierę.
Świat po prostu nie był jeszcze wtedy gotowy na gniewną idealistkę jaką niewątpliwie była Sinead. I to sprawiło, że na wielu płaszczyznach pozostała osamotniona.
*
Wspominam o tym wszystkim dlatego, że przyłapałam się na tym samym, na czym dziennikarka muzyczna i autorka książki, Allyson McCabe. Czyli na tym, że o O’Connor wiedziałam tylko tyle, ile mówiły mi krzykliwe nagłówki w prasie, a w nich królowały: odwyk, rozwód, romans, awantura, dwubiegunówka. Właściwie oprócz tego, że potargała to nieszczęsne zdjęcie i boryka się z problemami psychicznymi, nie wiedziałam nic. A ona, wciąż tworzyła, występowała, brała udział w przeróżnych akcjach charytatywnych i w niezbyt skuteczny sposób walczyła z przylepioną jej łatką wariatki. Nie powinno więc mnie zaskoczyć, ale jednak zaskoczyło, w jakim stopniu przefiltrowanymi informacjami się nas karmi, jak łatwo wpływa się na nasze opinie, nazywając prowokacyjnie skandalistami tych, którzy nie przekraczają bezpiecznych granic, tylko z nimi flirtują (Madonna) lub potępiając wokalistkę za to, co rockowemu zespołowi uszłoby na sucho. I ta kreacja, obliczona na zysk gra społeczna, to jeden z aspektów show-biznesu, na który autorka mocno próbuje zwrócić naszą uwagę:
Przy okazji wylicza przykłady dyskryminacji i stosowania podwójnych standardów, które – patrząc z perspektywy 2024 roku – wcale nie miały miejsca w aż tak zamierzchłej przeszłości, ale ledwo trzy, cztery dekady temu. Bo kolor skóry, płeć, orientacja, a nawet wiek… Przytacza pokrótce historie Michaela Jackson, Tiny Turner i Whitney Houston, pokazuje z zupełnie innej strony mistrzów zarządzania własnym wizerunkiem, czyli Madonnę i Prinsa. I to nie są sprawy, o których przyjemnie się słucha, jeśli było się/jest fanem powyższych, ale mimo to warto wiedzieć. Zawsze warto wiedzieć więcej, bo wtedy łatwiej przychodzi nam zrozumienie.
Trudno byłoby oczekiwać, że to co przeczytamy, sprawi nagle, że uznamy iż wszystko co robiła w życiu Sinead było słuszne. Wiele razy się potykała, mówiła rzeczy nieprzemyślane, atakowała na oślep i nieudolnie się broniła. Z książki mamy szanse dowiedzieć się, chociaż trochę, dlaczego tak to wyglądało. Poznać przerażające fakty o jej dzieciństwie, znęcającej się nad nią matce, dojrzewaniu pośród zakonnic, i to z jaką rzeczywistością jej poorana psychika zderzyła się, gdy jako dorosła musiała stanąć na własnych nogach i postanowiła zawalczyć o marzenia. Wierzyła, że muzyka może zmieniać świat. Z jej idealizm wygrały jednak cynizm i gra pozorów, wykorzystując go na każdym kroku przeciwko niej. I ten kontekst sprawia, że kobieta, którą świat okrzyknął „stukniętą łysą wariatką” na powrót staje się w naszych oczach osobą, odzyskuje tożsamość. Przestaje być dziwadłem, produktem, na powrót staje się - błądzącym, poranionym, zagubionym i wrażliwym - człowiekiem.
Ta zmiana perspektywy jest ważna. I to właśnie dla niej, cieszę się, że poznałam tę książkę. Bo, najzwyczajniej w świecie, kontekst jest ważny. Trzeba pamiętać o tym, że zawsze jakiś istnieje i warto zadać sobie trochę wysiłku, żeby go poznać. Dlatego, bez względu na to, co myślicie o Sinead- jeśli nie dla niej, to dla innych – przeczytajcie. A potem rozmawiajcie.
Allyson McCabe w swoim przejmującym, a zarazem rzetelnie udokumentowanym reportażu opisuje walkę jednej z najbardziej wpływowych piosenkarek naszych czasów o to, by w show-biznesie pozostać sobą. Sin...
Allyson McCabe w swoim przejmującym, a zarazem rzetelnie udokumentowanym reportażu opisuje walkę jednej z najbardziej wpływowych piosenkarek naszych czasów o to, by w show-biznesie pozostać sobą. Sin...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @alicya.projekt
Odpruty cień
@ObrazekCałkiem niedawno rozpływałam się w zachwytach nad pierwszym tomem „Cieni”, teraz mogę już ze wszystkich sił zachęcać was do sięgnięcia po kontynuację. Po raz d...
Gdybyście przeglądając listę projektów przebranżawiających bądź mających przysłużyć się rozwojowi waszych kompetencji (nie tylko) zawodowych, trafili na ofertę KURSU OPI...